Majaczył. Pewnie gdyby był świadom otoczenia - a zwłaszcza tego do kogo mówi - to mógłby zarzucić sobie bluźnierstwo. Samira nie przejęła się jednak zbytnio jego słowami. Zdębiała natomiast, gdy ciemna dłoń spoczęła na jej policzku. W pierwszym odruchu miała ochotę szarpnąć się w tył. Odraza do mrocznych elfów; niechęć do Felethrena, którą wzbudził w niej przy pierwszym kontakcie; wspomnienie zmasakrowanych ciał po przejściu drowów... Wszystko zagotowało się w niej, miała ochotę odtrącić dłoń, uderzając na odlew. Narzuciła sobie jednak spokój, wzięła głęboki oddech i spokojnie wstała od nieprzytomnego elfa. Mięśnie wciąż ją bolały od niekontrolowanego skurczu. Nie była pierwszą lepszą rozhisteryzowaną kobietką, która podskakiwała ze strachu na widok wszystkiego, co jej się nie podobało.
- Lepiej dla niego, by się szybko ocknął. Jeszcze powie coś, czego będzie żałował. - mruknęła pod nosem, podchodząc z ociąganiem do swoich rzeczy i wyciągając z nich zwinięte posłanie.
Podeszła na powrót do mrocznego elfa i podłożyła mu tobołek pod głowę, chcąc zapewnić mu choć minimum jakiegokolwiek komfortu.
- Nie wiem, ile w nim woli życia i siły przetrwania, ale może mieć problem z dalszą podróżą jeszcze dziś.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |