Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2013, 13:04   #117
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Music

Puta...
Wszystko potoczyło się tak szybko. Gdzie popełnili błąd? W pieprwszym rzędzie zawaliła Felipa wciągając w to Waylanda. Mogli go śledzić. Albo po prostu rozpoznali jego twarz widząc za kółkiem czarnego sedana. Pół miliona eurobaksów to ogromny tort, z którego każdy pragnąłby uszczknąć choćby kawałeczek. Musieli przecież znać tożsamość dwóch facetów, z którymi Felipa mieszkała pod jednym dachem. Z drugiej strony komu miała ufać wiedząc jaką nagrodę wyznaczono za jej głowę? Wayland i Bullet to dwie osoby na świecie, które by jej nie sprzedały. Przynajmniej pragnęła w to wierzyć. No, i może jeszcze dorzuciłaby do tego maleńskiego fanklubu Milady. Przyjaźniły się od dawna, ale czy to wystarczy? Ada Tate była przede wszystkim kobietą interesu a i pieniądze ceniła sobie nad wyraz. Nie mniej, o ironio, niż Felipa de Jesus. Pod tym względem były do siebie podobne.

Boom.
Czas start.
Stoper ruszył, od tej chwili każda sekunda wydaje się cenna. Felipa jednak staje jak wryta i z kompletnie dla siebie niezrozumiałego powodu nie może się ruszyć. Ma wrażenie, że serce jej zamarzło na bryłę lodu. Przestało funkcjonować, ot tak, bez medycznie wytłumaczalnej przyczyny.

Wybuch poderwał samochód Walnada w powietrze, przekręcił na bok i z chrzęstem metalu trącego o beton ślizgiem rzucił w kierunku budynku. A wtedy zaczął się prawdziwy galimatias. Felipa słyszała świst kul jakie wypluwała z siebie snajperka Waltersa. Widziała kątem oka dwóch meneli, którzy sięgają pod płaszcze po broń. Ale to nie wydawało się jej największym problemem. Ba, nie wydawało się problemem w ogóle. Bo istniał tylko jeden, przyćmiewający wszystkie pozostałe.
Czy to możliwe? Czy on mógł... zginąć? Przez jej głupotę? Czy wpędziła do grobu jedynego człowieka, którego tak naprawdę bezgranicznie i bezinteresownie kochała?

Przed oczami Felipy mignął klatka po klatce czarny scenariusz przyszłych wydarzeń. Felipa w czarnej sukience, miedziana urna postawiona na szafce nocnej, łzy, tony wpompowanych w siebie prochów, złość, ucieczka w coraz intensywniejszy trip, kurcząca się liczba na rachunkach bankowych, tęsknota i żal którego nic nie jest w stanie wygłuszyć, nawet ciężkie dragi a na samym końcu tej drogi czuć smród i mrok tunelu metra gdzie trzęsący się tłumok szmat, który już dawno przestał być człowiekiem próbuje trafić w pokrytą wartswą zrostów żyłę. I twarz Felipy, nakładająca się na idealnie na twarz Pilar Rodriguez. To pewne. Stanie się najbardziej pogardzaną przez siebie osobą na globie. Niedaloko pada jabłko od jabłoni, tak mówią.

- Nie - wykrztusiła na głos i po tej, zdawać by się mogło nieskończenie długiej chwili czas ruszył z impetem a jej kończyny otrząsnęły się z paraliżującego impasu.
Ktoś za to zapłaci. Wciągnęli w to jej rodzinę, posunęli się za daleko. Już nie ma odwrotu. Dla nich Wayland był tylko kolejnym pionkiem, który mógł przybliżyć ich do ich skradzionych zabawek. Kolejnym ciałem porzuconym w brudnym zaułku, w kontenerze na śmieci czy kopcącym samochodzie. Ale dla Felipy de Jesus ta sprawa zaczęła mmieć osobisty wydźwięk. A sprawy osobiste traktować zwykła śmiertelnie poważnie.

- Walters, osłaniaj mnie - rzeczowo oznajmiła Felipa wyskakując z obcasów i stając bosymi stopami na chłodnym asfalcie. Z przewieszonej na ramieniu torebki wyciągnęła Colta Alpha-Omega.
Samochód leżał na boku, częściowo na chodniku, częściowo na jezdni. Przednia szyba była niemal całkowicie wybita. Po bokach pozostały fragmenty szkła pokruszone w stosunkowo niegroźne plastry miodu. Możliwie szybko wskoczyła do kabiny kierowcy, pochyliła się nad Waylandem, przyłożyła dwa palce do jego szyi. Puls był słaby ale równomierny.
- Nie pozwolę ci tu zginąć, comprende? - warknęła łapiąc mężczyznę pod oba ramiona i próbując wywlec na zewnątrz, z dala od ognia.
- Ed, wyciągam go stąd. Walnij serię żeby dać mi chwilę, si?

Chciała zaciągnąć Michaela za wrak samochodu, który stał teraz w poprzek chodnika i mógł oddzielic ich od uzbrojonych mężczyzn. A co dalej?... Sprawdzi stan Waylanda. Czy krew z niego nie sika na tyle mocno, że trzeba będzie tamować. Szlag... że też nie miała ze sobą żadnego zestawu nano do pierwszej pomocy. Spierdoili... Chcieli ustawić zasadzkę a tymczasem padli jej ofiarą. A ona jeszcze wciągnęła w to jedyną osobę, którą tak naprawdę chciała trzymać od tego z daleka. Cretina...

W tym czasie w całym pieprzniku pojawił się czarny van, który wykręcił z piskiem opon i zatrzymał obok płonącego wraku. Jesus w tym czasie zdążyła połowicznie wyciągnąć już Michaela, ale zanim zrobiła to do końca, zobaczyła otwierającą się szybę i lufę pistoletu maszynowego.
- Rzuć broń i zostaw go! Chcemy tylko przedmiotów i odpowiedzi, nie trzeba za to ginąć. Zostawimy go w spokoju. Odwołaj snajpera! Jeśli tego nie zrobisz, rozwalę mu głowę!
Tylko jedno mocne pociągnięcie i zasłonięcie Waylanda dzieliło ją od "umieszczenia" nieprzytomnego na chodniku. Tamten jednak mógł zdążyć pociągnąć za spust.

Feipa puściła bezwładne ciało Michaela i bardzo wolno się wyprostowała. Pistolet nadal tkwił w jej dłoni i nie zamierzała go wypuszczać.
- Odwołam snajpera. I pojadę z wami - latynoska bez większego namysłu przystała na ich ofertę. - Ale najpierw wyciągnę kierowcę na chodnik i zadzwonię po pomoc medyczną dla niego. Inaczej chuja dostaniecie.

- Odłóż broń, odwołaj snajpera - męski głos z samochodu miał w sobie dużo pewności siebie. - Potem będziesz mogła go wyciągnąć. W tej kolejności. Zadzwonisz po karetkę z naszego samochodu. Masz na to moje słowo. Pozycję do gróźb masz z kolei marną.
Jeśli miało cokolwiek to oznaczać, ale z drugiej strony był to głos profesjonalisty.

Felipa skinęła, odłożyła pistolet na chodnik i odkopnęła go w stronę budynku. Przekazała instrukcje Waltersowi. Zamierzała brzmieć swobodnie, podświadomie chcąc go uspokoić, że nic złego się nie dzieje albo, że wszystko jest wkalkulowane w plan i Felipa trzyma rękę na pulsie. Nie trzymała oczywiście. Ale potrafiła improwizować.

Ujęła Waylanda pod ramiona i ułożyła na chodniku z dala od płonącego wraku. Pochyliła się nad nim, odgarnęła z czoła ciemne kosmyki. Wyjęła z torebki kartę gotówkową i wetknęła nieprzytomnemu mężczyźnie do wewnętrznej kieszeni kurtki.
Zanim podniosła się na nogi dyskretnie wsunęła za pończochę niewielki kawałek szkła.

Wyjęła zaraz pchełkę z ucha i wyrzuciła w stronę skupiska krzaków. Na koniec zdjęła z nadgarstka swój kom, wysunęła z niego kartę i przełamała na pół patrząc w oczy gajerkowi w limuzynie.
- Można? - wskazała na drzwi.

Z przodu vana oprócz kierowcy siedział jeszcze jeden uzbrojony hombre. Obaj byli oddzieleni od drugiej części samochodu metalową kratą. Trzeci facet, ten który mierzył do niej z pistoletu maszynowego pociągnął Felipę do wnętrza wozu i wskazł siedzenie na samym końcu. Po chwili do środka wskoczył jeszcze czwarty, ten który był ucharakteryzowany na bezdomnego.

Ruszyli. Senior Machine Gun podał jej swoje holo i pozwolił wykręcić na pogotowie. Felipa podała dyspozytorce dokładny adres.
- Przy wraku samochodu leży ranny mężczyzna. W kieszeni kurtki ma kartę gotówkową na której jest pięśset eurodolarów. To za fatygę dla osoby, która jak najszybciej przetransportuje go do jednostki medycznej.

Oddała mężczyźnie holofon.
- Gracias senior - nie było powodu wszczynać kłótni na tym etapie.

Usiadła w ostatnim rzędzie. Lewa dłoń sięgnęła po skitrany kawałek szkła. Zacisnęła pięść czując jak ostra krawędź wbija się w skórę i ciepła krew puszcza się strumykiem po nadgartku. Upuściła ostry fragment.
Latynoska wstała w momencie kiedy samochód zbliżał się do zakrętu. Koła mknęły z dużą prędnością po asfalcie. Widać panom się śpieszyło.
- Kiepsko się czuję... - latynoska zdawała się rozgorączkowana całą sytuacją. Zaczęła ciężko oddychać, posłała półprzytomnie spojrzenie w stronę senior Machine Guna. Pokazała mu wypełnioną jaskrawą krwią dłoń aby przycisnąć ją do brzucha, sugestywnie, że to tam jest źródło krwotoku.
Dwa kroki dzieliły ją od kierowcy i metalowej kraty. Nie mogła tego spierdolić. Miała tylko jedną szansę.
Samochód właśnie wszedł w zakręt i Felipa zatoczyła się pozornie nieświadomie. Chciała wpaść na kratę, możliwie znaleźć w niej oparcie dla palców. Zmniejszyć dystans i przymierzyć.

Musi sprzedać strzałkę paraliżującą kierowcy. Efekt będzie błyskawiczny, tamten straci panowanie nad wozem i rozbiją się dość spektakularnie zważając na prędkość wozu. Wcześniej może Felipie uda się paść na podłogę i zwinąć się w embrion aby nie połamać sobie wszystkich kości przy zderzeniu. Cóź, tyle dobrego, że swoim życiem było jej łatwiej szafować niż życiem drogich jej osób.
Postawiła wszystko na jedną kartę. Jeśli chybi będzie miała mierda problema.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 18-01-2013 o 13:12.
liliel jest offline