Tym razem Eldred miał rację. Nie mieli się co oddalać od siebie, a przynajmniej tego w obecnej sytuacji, nie chciałby też i Jutzen. Zresztą wystrachany niemało Gereke nie miałby i tak teraz zamiaru się oddzielać, preferował trzymanie się w grupie. - Chc… chce nas wy…wystraszyć- wydukał. ~ I…i mu to wyszło…~- dopowiedział chyba głos w jego głowie. I choć mężczyzna nie zareagował od razu, a ciarki oblazły go całego, to czuł, że ten śpiew ma ich tylko wystraszyć, a nie być początkiem jakiegoś ataku. W sumie nie dziwiło go to zbytnio, pewnie sam, jakby mógł, zareagowałby w ten sam sposób, przeczuwając taką obławę. A efekt, jak po sobie poznawał Jutzen, osiągnął tamten zamierzony.
Mógł się jednak też mylić w swoich przypuszczeniach… W dłoni Jutzena zawitał więc miecz. Łuk na niewiele by mu się zdał, mógłby nim jedynie strzelać na oślep przez to mleko.
Zerknął na dzielnych khazadów, zerkał też z uwagą dookoła siebie, próbując zlokalizować skąd dobywa się głos. Wiele więcej nie zrobił. Najpierw też musiał przełamać strach…
===
58,29 |