Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2013, 17:35   #118
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Propozycję wynajęcia pokoju haker potwierdził skinieniem głowy i skierował się na Brooklyn:
- Piwo? - Wyglądał na takiego, któremu by się przydało. Jednak dziewczyna pokręciła przecząco głową:
- Wolę nie pić przed akcją. Muszę mieć czysty umysł, a przy mojej masie nawet odrobina alkoholu działa zbyt mocno.
- W takim razie po akcji
- zgodził się. Przez chwilę wyglądał jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ostatecznie jednak skupił się tylko na prowadzeniu.

Atlantic Motor Inn był kolejnym z serii moteli, których lata świetności minęły kilkadziesiąt lat temu. Zarówno świecący tylko częściowo neon jak i niezbyt czyste, rozświetlone jedną, gołą żarówką wnętrze recepcyjne, nie dawało wielkich nadziei co do jakości pozostałych wnętrz. Ann nie zależało teraz jednak na luksusach. Dziewczyna spokojnie zniosła taksujące, spojrzenie siedzącego za ladą mężczyzny i jego obleśny uśmiech, gdy Kye płacił gotówką za pokój na kilka godzin.
Bez słowa dotarła drzwi z numerem, który im wskazał. Było dokładnie tak jak przeczuwała. Szerokie łóżko okryte wytartą kapą stanowiło jedyne wyposażenie. Czuła się zbyt pusta by skomentować sytuację. Weszła do środka, zdjęła kurtkę i rzuciła ją na narzutę.
Haker nie komentował i nie odzywał się aż do momentu, w którym dotarli do pokoju, kiedy to chrząknął. Nie miał tyle silnej woli, żeby milczeć.
- Przynajmniej szerokie.

Zamknął za sobą drzwi i podszedł do malutkiego okienka, wyglądając na zewnątrz i jednocześnie zdejmując także swoją kurtkę.
- Mogę dać ci coś, dzięki czemu zdrzemniesz się chwilę. Obudzę za godzinę.
Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie słysząc pierwszy komentarz Remo. Na jego kolejne słowa pokręciła głową odmownie.
- Nie. Są lepsze sposoby na stres niż wywołany chemią sen. - Powiedziała siadając na łóżku i zdejmując sznurowane do połowy łydki, czarne, skórzane buty.
Kye wyglądał jakby miał parsknąć śmiechem i powstrzymał się ostatkiem wolnej woli, patrząc na Ann. Potrząsnął głową.
- Za stary jestem, aby sądzić, że myślimy teraz o tym samym.
Położył się na łóżko, uruchamiając swój komputer i wyświetlając wcześniej zrobione meliny i jej okolicy.
Ann spokojnie zrzuciła buty, skarpetki, a potem spodnie i koszulę, pozostając tylko w krótkim do pasa podkoszulku bez rękawów i skąpych, czarnych figach. Odwróciła się do Remo i pochyliwszy w jego stronę poklepała go po udzie.
- Pewnie nie jesteś jeszcze taki stary, skoro potrafisz myśleć jak prawdziwy mężczyzna - powiedziała żartobliwie - ale masz racje to nie jest odpowiedni moment na takie sprawy.
Odsunęła się od łóżka i usiadła na podłodze z nogami złączonymi i wyprostowanymi przed sobą, po czym rozciągnęła ku górze kręgosłup, tworząc z niego idealnie prostą linię. Jej piersi, mocno wypięte do przodu wyraźnie zarysowały się pod bawełnianą tkaniną. Po około minucie ugięła prawe kolano, chwyciła obiema rękami za prawą stopę, przyciągnęła ją do siebie i umieściła na lewym udzie. Następnie to samo zrobiła z drugą stopą. Wyprostowała ręce i położyła uniesione ku górze dłonie na kolanach. Zamarła w takiej pozycji z zamkniętymi oczami. W miarę upływu czasu jej oddech stawał się coraz spokojniejszy i wolniejszy.
Remo zerknął na nią kątem oka, a potem przez chwilę walczył ze sobą, żeby wrócić do oglądanych zdjęć.
- Jesteś pewna, że nie rzucę się na ciebie, widząc jak wypinasz pierś, gdy niewiele ci brakuje do bycia nagą? - powiedział poważnie. - Z drugiej strony może dobrze, że nigdy nie miałaś negatywnych doświadczeń z facetami.
Odwrócił się znów do holograficznego ekranu.

Nie zareagowała na jego słowa. Przynajmniej od razu. Po upływie mniej więcej godziny otworzyła oczy, z wdziękiem typowym dla wielu lat ćwiczeń rozprostowała po kolei wszystkie członki. Wstała i zaczęła spokojnie się ubierać.
- Gdybyś nie potrafił panować nad sobą, nie miałoby znaczenia czy jestem ubrana czy naga. - Popatrzyła na leżącego na łóżku mężczyznę. - Dziękuję. Nie chciałam być sama.
Skinął głową, odrywając się od komputera. Wyłączył go i wstał, rozprostowując kości i spoglądając w oczy dziewczyny.
- Gotowa?
Odwzajemniła jego spojrzenie nieświadomie oblizując wargi językiem.
- Tak. Możemy iść.
Z niedowierzaniem potrząsnął głową, wyrzucając z siebie wszystkie te zbędne teraz wizje i założył kurtkę, kierując się do wyjścia.

Gdy ruszyli Ann odezwała się do hakera:
- Zastanawiałam się nad tymi rzeczami, które chcemy przekazać. Wiem, że to szalenie trudne, ale może dałoby się tak to wykonać, by wszystkie eksplodowały, a pozostałe szczątki pozwoliłyby się im upewnić, że to co chcieli odzyskać, zostało zniszczone nieodwołalnie?
- Niszczenie to chyba masz we krwi, co?
- murzyn obrócił głowę, uśmiechając się do Ann. - To raczej twoja branża, ze mnie żaden ekspert. Mnie głównie ciekawi, czy oni mają jeszcze jakieś przenośne zagłuszacze pokroju tego Suareza. Co się stanie z tymi oddanymi przedmiotami to mało ważne. Żeby się nie zorientowali to musiałabyś to rozpylić na atomy, a to dużo ładunku wybuchowego, który można wykryć.
- Gdybym tego nie lubiła nie zostałabym saperem
- Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. - To po prostu taka myśl, gdyby tam wsadzić to, co wchodzi zasadniczo w skład przedmiotów, nawet gdyby wszystko nie uległo zniszczeniu, mogłoby namieszać. Przecież oni te przedmioty skradli i raczej jeszcze nie zdążyli dokładnie obejrzeć, bo nie trzymaliby ich w domu Suareza. Myślę, że sami nie mają pojęcia z czego to wszystko jest dokładnie zbudowane. Problem to urządzenie i AI. Dna jest tak delikatne, że nawet niewielka ilość środków niszczących zlikwiduje je nieodwracalnie. Problemem jest raczej nie czym je zniszczyć tylko jak i kiedy?
- Jeśli użyją zagłuszania, to musi to być jakiś starodawny zapalnik czasowy. Nie jestem do tego przekonany, może nam i tak nie wyjść masa rzeczy. Jeśli przywiozą dobry sprzęt do skanu to wykryją najmniejszy ślad ładunku. Tylko umieszczenie go w pojemniku po sztucznym mózgu wydaje się bezpieczne.

Dziewczyna westchnęła.
- Masz rację. Zresztą mówiłam, że to byłoby bardzo trudne. Nie wszystkie pomysły czy myśli które przychodzą mi do głowy nadają się do realizacji, choć czasami warto się nad nimi zastanowić - Popatrzyła na Remo przez chwilę jakby jeszcze coś chciała powiedzieć. w końcu jednak zmieniła temat:
- Zdołałeś się już czegoś dowiedzieć o Reese Daniellsie?
- Szczerze to nawet jeszcze nie próbowałem. Ktoś mu pomaga zdobyć fotel, poza tym nic nie wiem. Za dużo na głowie.

Jego głos nie wchodził zbytnio na przepraszające tony. Skinęła głową przyjmując słowa hakera do wiadomości bez zbędnych komentarzy. Trzeba jednak było jak najszybciej zająć się tą sprawą. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał jej że wszystko co się dzieje ma związek ze zbliżającymi się wyborami, a najbardziej podejrzanym kandydatem na prezydenta był Daniells. Nikt nie miał pojęcia kto za nim stoi. Nie wierzyła w osoby, które zjawiały się znikąd i nie posiadały żadnego poparcia. Ona miała swoją teorię, ale wolałaby ja podeprzeć jakimiś konkretami.

***

Przeszukanie mieszkania na górze nie wniosło niczego do sprawy. Jednak te kilka minut, które na to poświęcili zdecydowało, że w czasie przyjazdu vana byli w miejscu z którego mogli swobodnie obserwować rozwój sytuacji. Gdyby najpierw zdecydowali się na piwnicę wpadliby prosto w pułapkę. Czasami niewiele znaczące z pozoru decyzje tak mocno mogły zaważyć na powodzeniu całego przedsięwzięcia.
Patrzący na wchodzących do budynku mężczyzn Remo odezwał się półgłosem:
- Jak się zamknęli w środku, można podłożyć coś na zewnątrz i ich wywabić. Lub poczekać, aż sami wyjdą. Zdecydowanie nie nadaję się do wchodzenia jako komandos.
Ann, która też unikała bezpośrednich konfrontacji zaproponowała:
- Może da się tam zajrzeć? Są małe, zakratowane okna włączymy przy jednym zagłuszacz, zrobimy małą dziurkę i spróbujemy do środka wsadzić kamerkę. Co ty na to?
- O ile nie mają jakiś czujek, możemy spróbować. Najpierw trzeba zejść na dół.

Spojrzał na Ann, sprawdzając swoją broń.
- Mam nadzieję, że tym razem pójdzie lepiej. Nie mam ochoty na kolejką kulkę.
Dziewczyna wcześniej już sprawdziła broń. Klepnęła się po wewnętrznej kieszeni kurtki:
- Tutaj mam jeszcze dwie dawki środka leczniczego. Żółty już na sobie wypróbowałeś. Jest jeszcze czerwony. Pomaga w momencie bardzo bliskim śmierci. Należy wprowadzić go za pomocą aplikatora do krwioobiegu.
Kye szerzej otworzył oczy, kręcąc głową z lekkim niedowierzaniem.
- Przypomnij mi, bym cię spytał o twoje największe marzenie, skoro kasę już masz. Idziemy?
Skierował się do okna, zamierzając wyjść tą samą drogą, którą weszli.

Okna do piwnicy którą byli zainteresowanie znajdowały się od przodu budynku. O tej porze ruch nie był zbyt duży, ale od czasu do czasu ulicą przejechał samochód lub pojawił się jakiś przechodzień. Doszli do narożnika. Ann rozejrzała się ostrożnie:
- Rozglądaj się uważnie i daj mi znać gdy ktoś się pojawi.
Wzięła do ręki niewielki przyrząd do cięcia szkła, taśmę klejącą oraz jedną z miniaturowych kamerek Remo. W ciemnym stroju, który miała pod kurtką nie rzucała się w oczy. Sama kurtka była jednak zbyt jasna więc na wszelki wypadek dziewczyna zdjęła ją i rzuciła na ziemię. Tym razem miała na twarzy czarna kominiarkę, a włosy w naturalnym kolorze, tyle że obcięte na pazia. W takim stroju nie rzucała się zbytnio w oczy na tle brudnej ściany przyziemia. Tymczasem haker oparł się o budynek, stojąc na skraju zaułka. Włączył podgląd kamer, samemu obserwując ulicę.

To nie była dzielnica, w której każdy widzący ubraną w kominiarkę osobę wzywałby gliny. W końcu nikt ich nie wezwał tu wcześniej, inaczej melina byłaby spalona, a przecież widziano całkiem sporo. A teraz? Ktoś dłubał przy okienku zbyt małym, aby się przez nie przecisnąć. Ann naliczyła takich okienek cztery, wszystkie zasłonięte. Te najbliżej wejścia do piwnicy przebijało lekkim, matowym światłem. Pozostałe były ciemne.
Wybrała to, które dawało najwięcej szans powodzenia. Przyłożyła przyssawkę do lekko opalizującej szyby i ustawiwszy otwór wykrawania na najmniejszą wielkość umożliwiającą wsunięcie przymocowanej do linki kamery, przystąpiła do cięcia. Szyba była całkiem zwyczajna. Wycięcie w niej otworu było łatwe... choć potem pojawiły się trudności. Znajdująca się w środku roleta była gruba, stworzona z jakiegoś wytrzymałego i dźwiękoszczelnego materiału, do uszu Ann docierały bowiem tylko odgłosy ulicy, po której przejechał właśnie jakiś samochód.
Dziewczyna spokojnie wróciła do stojącego za narożnikiem Kye:
- Mają tam dźwiękochłonne rolety. Mogę spróbować przepalić ją odrobiną kwasu, ale... cóż... nie mam pojęcia co to za materiał i skutki mogą być różne. Chemia nie była moją specjalnością. Ryzykujemy?
- Wypróbuj to na tym najdalszym oknie najpierw. Jak oni tam są i widzą okno to będzie słabo. Z tym lepiej pozostawić niespodziankę za drzwiami, gdyby wybiegli sprawdzać
- Remo nie wyglądał na przekonanego do planu Ann.

Ferrick skinęła głową i wyjęła ze swojej walizki dwie niewielkie fiolki. Wróciła z powrotem do frontonu domu i zaczęła wycinać szybę w najbliższym oknie. Tym razem, skoro wiedziała, że nikt w środku jej ani nie zobaczy ani nie usłyszy wycięła w szkle otwór na tyle duży, by bez problemu wsunąć tam rękę. Następnie ostrożnie wyjęła korek z fiolki i wylała część jego zawartości na osłonę. Zabezpieczyła z powrotem fiolkę i spokojnie czekała na skutki swoich działań.
Kwas nie był najlepszym rozwiązaniem, a przynajmniej nie najszybszym. Był bezgłośny, za to materiał gruby i przeżerało go bardzo powoli, w końcu tworząc dziurę wystarczającej wielkości. Niestety wydzieliło to nie tylko paskudny zapach, ale i trochę dymu. Kye zauważył zbliżającą się ku nim parę, ale Ann zdążyła wypchnąć kamerkę i wrócić do zaułka. Dwójka ludzi zbliżała się chodnikiem, zainteresowana głównie sobą. Remo włączył natomiast podgląd, dostrzegając głównie czerń. Kamera nie była najwyższej jakości, nie miała także wmontowanej noktowizji. Widzieli przez nią tylko kawałek ściany zaułka i ciemność. Gdzieś tam w oddali tylko odrobinkę światła, jakby było to jedno wielkie pomieszczenie połączone z tym, do którego weszli tamci.
- Obawiam się, że przy takim smrodzie nie możemy tego zastosować w tym drugim oknie. - Saperka wzruszyła ramionami - Opcja druga wywabiamy ich na zewnątrz? Masz konkretny pomysł?
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 18-01-2013 o 20:19.
Eleanor jest offline