Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2013, 18:58   #106
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Ostrze świsnęło w powietrzu, nie dając Buttalowi więcej czasu niż na spazmatyczne szarpnięcie głową na bok, kiedy sztylet niebezpiecznie zbliżył się do jego karku. Niczego jednak nie można było porównać do zaskoczenia napastnika, gdy krótka, dobrze naostrzona klinga przebiła się przez płaszcz podróżny krasnoluda i za zgrzytem prześlizgnęła się po płytkach, ukrytego pod okryciem pancerza.Mężczyzna sapnął i wytrzeszczył oczy, lecz dość szybko odzyskał zimną krew. Pchnął znowu, lecz i tym razem nóż wykrzesał kilka iskier na pancernej osłonie karku kuriera.

Buttal nie myśląc długo wyszarpnął topór i z całej siły ciął. Cios trafił solidnie przeciwnika. Napastnik cofnął się, przechodząc do defensywy i drugą ręką dobył krótkiego miecza zza pasa. Jednocześnie z pobliskich zaułków wyłoniły się dwie kolejne postacie. Wystrzelony przez jedną z nich bełt chybił chaniebnie, o włos mijając skroń nożownika. Druga postać zaś nieśpiesznie zbliżała się do krasnoluda, dobywając rapiera
Widząc posiłki bandytów, Resnik ponowił szybko atak próbując wyłączyć z walki choć jednego. Cios minął przeciwnika, kiedy ten zamiast atakować, uskakiwał dziko by uniknąć rozpłatania.

Kolejny silny cios toporem utoczył mężczyźnie sporo krwi, rozplątując mu bok. Kusznik znów strzelił, co skończyło się kolejnym bełtem świszczącym nad głowami walczących. Pierwszy napastnik zaś dostrzegł swoją szansę i gwałtownie zaatakował Buttala oboma ostrzami. Niezgrabny wymach mieczem prawie zdjął głowę mężczyźnie z rapierem, a nóż niemalże złamał się na napierśniku krasnoluda.

Buttal nie ustawał. Skierował kolejny zamaszysty cios w kierunku patałacha z rapierem. Wbija się on w obojczyk szermierza, łamiąc żebra i docierając do połowy wysokości klatki piersiowej. Kusznik wytrzeszczył oczy i biegiem wycofał się w głąb bocznej uliczki z której wyszedł. Jegomość z nożem i mieczem zaś chyba stracił nad sobą panowanie, bo zaczął rąbać jak szalony. Jeden z ciosów doszedł i krótki miecz boleśnie przejechał w poprzek pleców Buttala.

To był koniec....dla naiwnego kretyna który go napadł. To było naprawdę żałosne. Chyba jeszcze nigdy nie widział tak nieudolnego napadu, no proszę, to jakiś żart. Zdobywając się na maksymalny wysiłek, Buttal wyrzucił topór za plecy i z tym straszliwym zamachem ciął, rozplątując głowę napastnika i wmurowując go w pół ruchu. Drgając śmiesznie zezwłok opadł na bruk tocząc krew, mózg i wszelakie płyny ustrojowe.

Kiedy zmasakrowane truchło pierwszego, a za razem ostatniego z napastników padło na bruk, Buttal skrzywił się bezwiednie i obejrzał przez ramię, na rozcięty płaszcz i stosunkowo płytką ranę na plecach. Jednocześnie gdzieś z boku, kątem oka, dostrzegł jakiś ruch. Odruchowo obrócił się wokół własnej osi i wykonał paradę toporem, kiedy zobaczył w bocznej alejce mężczyznę, który wcześniej ostrzeliwał go z kuszy. W tym wypadku zbir przygotował się lepiej, mając w rękach straszliwie wyglądającą, ciężką kuszę samopowtarzalną o kolbie z drzewa wiśni.


Bełt nie opuścił jednak łożyska. Cięciwa nie zagrała. Kusznik zaś z łoskotem padł na ziemię, z wielkim toporzyskiem oburęcznym tkwiącym mu z pleców. Torrga skrzywił się, splunął na bok i ze stęknięciem wyrwał broń z ciała zakapiora:

- No...- mruknął, rozglądając się - Chwilę mnie nie ma a ty już sobie zabawy urządzasz?

- To byli najżałośniejsi napastnicy jakich w życiu widziałem - odparł mu ze śmiechem Buttal

- Jakaś stara buda na nabrzeżu - wojownik prychnął i splunął jeszcze raz, obserwując jak Buttal spokojnie odpina pękatą sakiewkę od paska jednego z napastników: - Hmmm... Kimkolwiek by nie byli, lepiej się stąd zmywajmy. Widziałem jak ten z kuszą rozmawia z jakimś zakapiorem. Znając nasze szczęście, pewnie zaraz będą tu posiłki... Albo strażnicy. Po ostatnich zajściach nie wiem co gorsze.

Przebiegł wzrokiem po domach dookoła placu. Większość okiennic była zatrzaśnięta, lecz nielicznie mieszkańcy obserwowali dwóch brodaczy z bezpiecznej odległości.

- Co teraz? - zapytał.

- No mamy dwa wyjścia, nie wiem które ci bardziej podpasuje. Zabieramy ten fajny myk - tu krasnolud wskazał kuszę - i spadamy przeczekać do jutrzejszej audiencji. Albo robimy za dobrych i wspaniałych i kulturalnie wołamy straż, na pomoc, straż - zaproponował z uśmiechem Buttal, po czy dodał - A tak w ogóle ten typek z tawerny zaczyna być upierdliwy

- Em.... Ty tu rządzisz? Ja macham toporem w razie potrzeby. A kusze możemy zatrzymać tak czy siak- mówiąc to, podniósł samopowtarzalne cacko - Ładne to to i w ogóle... Oł!

Podskoczył, kiedy niechcący dotknął spustu, jak okazało się, bardzo czułego. Pocisk z furkotem pomknął w niebo.

- Weźmiesz to cacko? No to chórem - zaordynował z radosnym usmiechem kurier - Straż! Straż! Na pomoc! Straż!
 
vanadu jest offline