Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2013, 19:54   #119
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Murzyn przejechał dłonią po brodzie, zastanawiając się głośno.
- Najłatwiejsze wydaje się ustawienie zagłuszania i odcięcie zasilania w budynku. To drugie jednak sprawi, że ci w zasięgu sygnału będą mogli dzwonić. Nie ufałbym sobie też w kwestii powalania ich bezpośrednio i po cichu. Podłożyłbym ładunek przed drzwiami do piwnicy. Nie wiem co masz przy sobie. Można też odstrzelić ich z broni krótkiej. Dysponujesz jakimiś granatami, by wrzucić do środka? Tak czy inaczej, wszystko głośne. Nie wiem jak to zrobić po cichu o ile nie masz gazu usypiającego.
- Mam C4, miny wszelkiego rodzaju i jeszcze dwa z tych urządzeń hukowo-dymnych, które wykonałam na akcję na Dworcu, ale to wszystko niestety jest źródłem hałasu. Mogę wrzucić jedną z nich do środka pomieszczenia przez tą dziurę, którą wypaliłam w osłonie, ale to raczej zwabi ich do samego pomieszczenia niż na zewnątrz. Choć oczywiście mogę się mylić. No ale w tym ostatnim przypadku więcej huku będzie w środku niż na ulicy. Czasami dźwiękoszczelne przedmioty się sprawdzają.
- Dym jest dobry, nie będą wiedzieć co to jest. Ale trzeba wrzucić do pomieszczenia, w którym są. Wyłączyć światło, zagłuszyć sygnał. Gdy wybiegną, odpalić minę. Nie ma co próbować brać ich żywcem, chyba, że posiadasz odpowiednie ładunki ogłuszające. Życie jest brutalne
- spojrzał w oczy dziewczyny, ciekaw jej reakcji na takie postawienie sprawy. - Bo inne co mi do głowy przychodzi to czekanie, aż sami wyjdą. Zastanawiam się tylko jak upewnić się, że wybiegną na zewnątrz a nie spróbują chować się głębiej.

W chwili, gdy rozmawiali, para zdążyła przejść obok, nie zwracając na nich najmniejszej uwagi. Gdzieś naprzeciwko pojawił się kolejny przechodzień, sądząc po zygzakowaniu - niezbyt trzeźwy. Co bardziej interesujące, obraz w kamerze zmienił się. Otworzyły się drzwi i pojawiła się w nich sylwetka człowieka z latarką, świecąc po kątach. W tym świetle pomieszczenie to wyglądało jak jakieś... więzienie, pełne klatek i krat.
- To co wymyśliłeś to nie jest akcja dla jednej dziewczyny na kilka minut, tylko dla całego oddziału na przynajmniej godzinę. - Saperka wzruszyła ramionami. W przeciwieństwie do hakera nie widziała co pokazywał obraz z kamery. - Jak mam wrzucić granat do pomieszczenia z nieuszkodzoną roletą? Mogę podłożyć ładunki pod drzwi, ale jak ich przekonać by wyszli? Mogę też zaryzykować jeszcze raz z kwasem i wrzucić potem ten granat, ale to ty będziesz musiał przyjąć na siebie to, co ewentualnie wyskoczy z piwnicy. Nawet jak damy tam minę nie wszystko musi sie udać. No i raczej na pewno narobi hałasu. I nie martw sie o moje sumienie. Poradzę sobie.
W tym czasie mężczyzna w ciemnym pomieszczeniu podszedł do jednej z cel, otworzył kratę, a później wyciągał kogoś ze środka.
- Nie przesadzaj. Dasz mi detonator, to odpalę. Prąd to kwestia bezpieczników w budynku. Zagłuszanie zapewni zabawka od Alana. Zdaje się, że i tak za dużo gadamy - wskazał na ekran. - Myślisz, że będą sami wychodzić? Nie ryzykowałbym tego, bo mogą zabrać wszystkie dowody. W tym tego kogoś - haker pokazał dziewczynie scenę rozgrywająca się w ciemnym pokoju - raczej go nie będą nieśli tylko czekają aż van wróci jeśli już. Podłóż ładunek. Bez ryzyka to można grać w pasjansa. Potem wrzuć oba granaty dymne, do obu dziur. Drugą możesz zrobić błyskawicznie i głośno, skoro i tak hałasujemy.
- Skrzynka z bezpiecznikami jest przy wejściu do piwnicy, więc to ty je wyłączysz, a potem odpalisz detonator na drzwi. podłoże tam także minę. Jak nie wyjdą my przekroczymy ją bezpiecznie. Mam ustawienie na dna. Zaaplikujesz swoje i będzie nas ignorować. W tym czasie ja wrzucę granat do pomieszczenia z klatkami, a potem odpalę ładunek na oknie i wrzucę tam kolejny granat. Ok to oznacza dwa ładunki. Przygotuję je tutaj, a potem tylko założę. Mniej będę na widoku. Całość przygotowań zajmie mi kilka minut. Wszystko się zgadza?
- Drzwi ewentualnie wysadzimy, gdy oni sami nie będą chcieli wyjść przez dłuższy czas. Co wtedy? I czy ryzykujemy, gdy wezmą tę osobę z klatki za tarczę? Lepiej dać tam coś na detonator zamiast miny. Wtedy będzie znacznie większa szansa, że nie zabijemy kogoś niewinnego
- w międzyczasie Remo wyjął coś na ksztatł krótkiego łomu i podał Ann kod do drzwi na klatkę, który wcześniej odczytał z kamery.
- Czyli wszystko jak mówiłam tylko bez miny, a kiedy wysadzić drzwi sam zdecydujesz. Co do ewentualnego zakładnika nie mamy wyjścia. Musimy ryzykować. - Dziewczyna popatrzyła na zapisany na ekranie kod. - Oby tylko nie otwarli tych drzwi, kiedy będę zakładać ładunek. - Powiedziała jeszcze z wisielczym humorem i jak najciszej ruszyła do pracy. Najpierw zatrzymała się przy oknie. Jeszcze raz wycięła dziurę w szkle, tym razem na tyle dużą by wsadzić przez nią niewielki ładunek C4 wraz z zapalnikiem. Potem, za pomocą sekwencji zapamiętanych cyfr weszła do budynku.

Pierwsza część planu przebiegała spokojnie. Skrzynka z bezpiecznikami zamknięta była tylko na standardową kłódkę - na dodatek łączenie było przerdzewiałe i mocne podważenie łomem pozwoliło dostać się do jej środka. Znajdowała się na półpiętrze i z tego miejsca prawie było widać drzwi do piwnicy.
Ann miała bezpieczne podejście do stalowych drzwi, otwierających się najwyraźniej do wewnątrz. Nigdzie wokół nie dostrzegła kamerek czy innych zabezpieczeń, za to same drzwi wyglądały na solidne. Dwa kroki przed nimi zaczynały się już schody w górę, a i po bokach nie było wiele miejsca.
Postanowiła zastosować dwa rodzaje ładunków wybuchowych. Na wypadek gdyby siedzący w środku mężczyźni nie zdecydowali się na otworzenie drzwi, do ich wysadzenia miał służyć C4 umiejscowiony w pobliżu zamka i zawiasów. Przymocowała środki do metalowej futryny taśma klejącą i przystąpiła do montażu drugiego ładunku najwyraźniej typowego IED. Jego skład, po za środkiem wybuchowym stanowiły niewielkie, ale wyjątkowo ostre kawałki metalu idealnie spełniające rolę współczesnych kartaczy. Umocowała je tak, by po otwarciu drzwi i odpaleniu ładunku główny impet uderzenia umiejscowił się mniej więcej na wysokości głowy i ramion przecietnego mężczyzny. Zamocowała zapalnik do zdalnego sterowania i spokojnym krokiem powróciła do Remo. Podała mu oba zapalniki tłumacząc działanie. Na koniec powiedziała:
- Zabierz moją walizkę i umieść w nie rzucającym się w oczy miejscu na klatce. Najlepiej tam gdzie urządzenie od Dirkuera. Nie możemy zostawić jej na zewnątrz. - Powiedziała wyjmując z walizki dodatkowy pistolet, który wsunęła za pasek z tyłu spodni. Zamknęła ją i podała hakerowi. - Jak włączysz zagłuszanie nie będziemy mieli kontaktu radiowego. To będzie dla mnie sygnał by zaczynać akcję. - Wsunęła do kieszeni granaty i zapalnik do ładunku w oknie. - Postaram się zjawić jak najszybciej.
Remo, korzystając z faktu, że Ann zakłada ładunki, wyjął ze swojej torby tłumik, nakręcając go na lufę pistoletu. Niewiele to dawało przy huku, jaki narobią, ale przy ciemnościach jakie miały tu za chwilę zapanować, tłumiło też płomień wylotowy. Na parterze, naprzeciwko drzwi do piwnicy, zamocował kamerę znacznie lepszej jakości, wyposażoną w noktowizję. Ona miała być jego oczami. Na koniec ustawił zagłuszacz na półpiętrze, starając się objąć jego działaniem jak największą część piwnicy. Pewności co do jego skuteczności z tego miejsca nie miał.
- Może lepiej wynieś go na zewnątrz i ustaw przy drugim oknie? Cholera wie czy to jest skuteczne przez grube ściany - powiedział cicho do Ferrick, gdy ta już skończyła swoje przygotowania.
- Chcesz ryzykować, że ktoś go buchnie gdy spuścimy z oczu? To nie jest sympatyczna dzielnica. Chyba, że... - popatrzyła na metalową obudowę urządzenia. - Mogę przygotować małe zabezpieczenie w postaci elektrowstrząsu. Jeśli ktoś tego dotknie. Na chwilę powinno odstraszyć potencjalnego złodzieja.
- Nie ma na to czasu - Kye machnął ręką. - Włączę to natychmiast jak wyjdziesz. Jak będziemy się słyszeć, to znaczy, że za mały zasięg. Jak nie będziemy, to wyłączam światło. Niech to będzie sygnał do rozpoczęcia.

Remo zrobił jak powiedział, uruchamiając urządzenie zakłócające w chwilę po tym, jak Ann opuściła budynek. Odległości tu nie były wcale takie duże, zagłuszacz więc działał. Nawet jak nie obejmował piwnicy bezpośrednio, to niewątpliwie musiał blokować wszystkie sygnały, które mogłyby z niej wyjść. Haker szybko podbiegł do skrzynki z bezpiecznikami, wyłączając wszystko jak leciało. Aż klatka i piwnica pogrążyły się w całkowitych ciemnościach. Ferrick zresztą usłyszała głos zaskoczenia ze środka, gdy wrzucała pierwszy granat. Potężny huk wypełnił pomieszczenie z klatkami, tłukąc szybę pozbawioną już ochrony rolety wygłuszającej. Bez zastanowienia wcisnęła przycisk detonatora, wysadzając drugą roletę i szybę we wcześniej oświetlonym pokoju, w którym przebywali tamci. Cisnęła do środka drugi granat, pędząc od razu do środka.
Kye usłyszał oba wybuchy, mocno wytłumione, mimo braku już dwóch okien. Ann już wbiegała na klatkę, gdy stalowe drzwi otworzyły się, a kamera zarejestrowała kontur wychodzącego stamtąd, kaszlącego, ale i trzymającego w ręku broń mężczyznę. Jednego.
Haker nie czekał na dodatkowe zaproszenia. Jeden lepszy niż żaden, a mieli dwa ładunki. Poczekał aż koleś wejdzie w zasięg i nacisnął przycisk uruchamiający szrapnel. Wychodzący ze środka nie miał szans. Fala wybuchu zmiotła go do środka i nie wyglądało na to, by miał jeszcze kiedykolwiek wstać.
Inna sprawa, że drugi w wejściu się nie pojawił, a dym rozwiewał się powoli, wylatując oknem i otwartymi teraz drzwiami. Ann wsunęła na oczy noktowizor, który wcześniej już założyła na szyję. Mieli tylko kilka sekund by wejść do środka, zanim człowiek we wnętrzu przyzwyczai się do ciemności po blasku wybuchu. Ona przygotowana na flesz zapobiegawczo zamknęła oczy.
Ukucnęła i jak najbliżej ziemi dopadła do drzwi. Po ich przekroczeniu miała zamiar przesunać się w bok, a potem schować za pierwszą osłoną, jaka wpadnie jej w oczy.
Remo żołnierzem nie był, a za oczy miał kamerę, nie noktowizor, więc szedł za saperką ostrożnie, biorąc po drodze kamerę. W drugiej dłoni trzymał pistolet, więc elektronikę podłączył bezpośrednio do siebie długim wtykiem. Spróbował najpierw jednak czegoś innego. Odezwał się głośno i zdecydowanie.
- Rzuć broń i wyjdź z podniesionymi rękami. Zakładnik nic ci nie pomoże. Jesteśmy oddziałem Delta-4, jednostki szybkiego reagowania Corp-Techu. Jeśli się poddasz to przeżyjesz, nic do ciebie nie mamy.
Nawet jak miało nic z tego nie wyjść, to zagłuszy kroki kobiety. Ann wbiegła do pomieszczenia, nie zastanawiając się na razie nad jego wyglądem i dopadając do ściany naprzeciwko, jedynej ochrony w prawie pustym miejscu. Słowa Remo zagłuszyły jej kroki, a chwilę potem odpowiedział głos kryjącego się faceta ze środka, który próbował być zdecydowany, ale nie do końca mu wychodziło.
- Nie dostaniecie mnie, korporacyjne sukinsyny!
Otworzył nagle ogień z pistoletu maszynowego, po omacku orając pociskami ścianę i otwarte drzwi. Remo, który znajdował się jeszcze na zewnątrz, musiał przycisnąć się jak najbliżej betonu przed wejściem, Ferrick jednakże widziała teraz błysk z lufy oraz rękę wystającą z przejścia do drugiego z pomieszczeń piwnicy.
To dało jej szansę do ataku. Nie była dobrym strzelcem, ale cel przed nią był większy od tarczy na strzelnicy i znajdował sie w odległości znacznie bliższej niż standardowe cele na ćwiczeniach. Do tego pogrążony w szalonej strzelaninie nie zdawał sobie sprawy z obecności przeciwnika kucającego poniżej jego broni. Dziewczyna odetchnęła by uspokoić się wewnętrznie Wychyliła się celując w miejsce gdzie według wszelkiego prawdopodobieństwa znajdował sie jego tułów. Palec na cynglu gotowy był do strzału. Zaledwie sekunda dzieliła przekaz jaki oczy, oślepiane wybuchami błysków wysłały do jej mózgu. Drań trzymał przed sobą dziewczynę w formie żywej tarczy. Gdyby nie perfekcyjne opanowanie saperki zakładniczka byłaby martwa. Ann nie wahała się długo. Zmieniła kierunek celu, głowa była zawsze trudniejszym celem, ale była zawsze najbardziej skuteczna.

Niestety saperka była zbyt oślepiona, żeby porządnie wycelować w dość niewielki, częściowo zasłonięty cel. Pierwsza kula spudłowała. Huk i błysk trzymanego przez Ann pistoletu natychmiast zwrócił uwagę mężczyzny, który próbował jednocześnie cofnąć się, opuścić swoją broń i zasłonić bardziej trzymaną dziewczyną, ale Ferrick była szybsza. Po raz drugi nacisnęła spust, nie tracąc swojego opanowania. Tym razem pocisk był celny, choć nie zabójczy. Przeszedł przez policzek i bok głowy, a przeciwnik zatoczył się. Ciągle trzymał jednak zaciśnięty palec na spuście i Ann w ostatniej chwili zanurkowała pod pistoletem maszynowym. Nie wahała się. Jeszcze dwa razy strzeliła z najbliższej odległości. Mężczyzna nie miał szans, padając na ziemię i pociągając za sobą zakładniczkę. Słaniającą się, brudną i przeraźliwie wystraszoną dziewczynę. Ale żywą.
Ann padła na podłogę obok trupa. Była wykończona:
- Cholera. Nie nadaję się do takiej roboty!
Remo wszedł do piwnic, gdy tylko ustała strzelanina, z ulgą słysząc głos Ferrick. Schował broń za pasek.
- Jesteś rąbnięta.
Bez dalszej zwłoki zaczął przeszukiwać trupy i pomieszczenie, zgarniając całą elektronikę. Nie miał pojęcia jeszcze co robiono w tej piwnicy, a to był według niego najlepszy sposób na poznanie odpowiedzi.
- Zbierz wszystko co nasze, pomogę dziewczynie, gdy zabiorę co znajdę. Pamiętaj o tej kamerce w oknie. Za trzy minuty musi nas tu nie być.
 
Widz jest offline