Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2013, 14:37   #15
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
- Kim jest wasz ojciec? - zapytał Aldebrand
-To ktoś, kto zawsze jest gotów nieść pomoc w potrzebie, jest światłem, które oświetla mroki tego świata, to Nurgle, którego wy na południu nazywacie Władcą Much.
Na te słowa Aldebrand nie wiedział jak zareagować. Jeszcze parę lat temu przysięgał zwalczać popleczników chaosu a dziś rozmawia z nimi jak gdyby nigdy nic. Nie mógł się oswoić z tym uczuciem.
W końcu dotarli do namiotu mutanta. W środku miejsca była niewiele ale przynajmniej było cieplej niż na zewnątrz.

- Zgaduje, że Puszek nie jest zwykłym psem.
-To najlepszy przyjaciel jakiego można mieć. Puszek, chodź się przywitać!- zawołał i podbiegł do niego Śnieżnobiały szczur, długi na metr, jeśli nie liczyć ogona. Obwąchał nogi rycerza nie zupełnie bez strachu, widać był przyzwyczajony do obecności innych. Pomocny nurglita wziął swojego ‘’pieska’’ na ręce, zaczął go tulić i mówić czułe słówka, po czym się zwrócił do swojego gościa:
-Polubił cię, chcesz go potrzymać?
Aldebrand spojrzał z lekkim niesmakiem i zdziwieniem na szczura.
- Myślę, że lepiej mu się siedzi na podłodze. Poza tym mam zbroje, byłoby mu niewygodnie. A co do wieczerzy... Co jemy? Bo strasznie zgłodniałem po podróży.
-Widzę że się martwisz o zwierzęta, to ci się chwali- postawił swojego pupila na ziemi, który poszedł do swojego kąta w namiocie i się ułożył wygodnie do snu.
-Na kolacje dziś jemy moje ulubione danie! Przepyszną jagnięcinę ze specjalnym sosem, który sam robię!- klasnął w dłonie i zaprosił do niewielkiego stołu na środku namiotu- Zaraz powinni przynieść.
- Tak więc niech przyniosą. Aldebrand Rabe - powiedział wyciągając rękę do gospodarza. Kiedy uścisnęli sobie dłonie, do namiotu wszedł jeden z barbarzyńców z tacą.
-Postaw to i zmykaj- pieczeń zdawała się być normalna ale wydzielała dość specyficzny zapach, a dziwna ciecz, kleista ciecz sprawiała wrażenie że to jest gorsze niż na to wygląda. Gospodarz oderwał kawałek.
-Częstuj się, smacznego- powiedział do gościa i sam zaczął jeść.
Wpierw Aldebrand przyglądał się jak je mutant a później sam zaryzykował kęsa. W smaku faktycznie nie była najlepsza, ale gospodarzowi się nie odmawia. Zjadł co miał na talerzu, z trudem przełykając ostatni kęs, nie skomentował posiłku.
- Jeżeli nie macie nic przeciwko, gospodarzu, chciałbym udać się na spoczynek po tak długiej i wyczerpującej podróży. - Aldebrand zaczął rozglądać się za posłaniem.
-Ktoś z moich ludzi rozbije ci namiot- odpowiedział uprzejmię- niech kochający ojczulek ma cię w swojej opiece.
Aldebrand skinął lekko głową w geście podziękowania i wyszedł z namiotu. Sam nie zaczynał rozbijać namiotu skoro mieli to zrobić słudzy... mutanta. Nie musiał czekać długo aż ludzie mutanta zrobili co do nich należało.
Rabe szybko położył się spać, faktycznie był zmęczony.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline