Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2013, 14:49   #19
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Na szczęście Sokai komentować to sobie mógł...i póki co tylko tyle. W przyszłości mógł być problematyczny i to bardzo ale jeszcze nie teraz. Póki co Garat miał czas by się zabezpieczyć. Na dobry początek zyskać przyjaźń wnuka swego brata. Tropiciel z wdzięcznością przyjął podarunek w formie ładnej, rudej norskmenki i dość grzecznie podziękował. Zawsze jakiś początek hord posłusznych niewolników. Całkiem ładny początek. Zabrał ją do swego namiotu by ją sobie dokładniej obejrzeć. A Sokai niech sobie gada. I tak to granica jego możliwości.

Miał więc już namiot, miał niewolnicę która go ogrzewała i zapewniała rozrywkę. Miał brata krwi i paru wrogów. Ale co dalej? Rozmyślał właśnie nad dalszymi krokami gdy pojawił się ów Strażnik. Garat od razu podniósł głowę i zaczął mu się przyglądać. Wtem usłyszał:

- Udaj się do chaty wodza wioski i czekaj na pozostałych.

Przybysz niezwłocznie zniknął. Zostawiając Garata z masą pytań. Pierwszym które wydostało się przez jego usta było: - Gdzie mieści się ta chata wodza?

Po czym zaczął rozglądać się wokół, obserwując reakcję swych gospodarzy. Sokai wprost kipiał ze wściekłości, zaś jego wódz podszedł do Moona i powiedział z dumą coś w swoim języku, co tłumacz dość niechętnie ale posłusznie przełożył:
- Zar oczekuje z niecierpliwością, kiedy wyzwiesz go na pojedynek o przywództwo.
Garat z pełną uprzejmością podziękował mu i zaczął pośpiesznie szykować się do wymarszu.
- Chyba nie powinienem dać im czekać. Powiedzcie, którędy dojdę najszybciej? - rzucił .
-Idź w stronę wybrzeża do najdłuższej chaty z drewna - powiedział Sokai- niech bogowie ci ‘’sprzyjają’’- rzucił jeszcze na koniec przekornie.

Taaa, sprzyjają. Cóż, przekonamy się, i to dość niedługo. Garat zebrawszy się ruszył szybkim truchtem, zwyczajowym dla spieszących się zwiadowców ku wybrzeżu. Zobaczymy co się stanie. Tymczasem po drodze rozglądał się pilnie po tym wielkim obozie, starając się zobaczyć i wywnioskować co się da... jeśli ma przed sobą jeszcze jakąś przyszłość - przyda się to niezawodnie. Zobaczyć miał okazję niemal wszystkie rasy, wszystkie kolory i wszystkie rodzaje śmierci. Po około kwadransie szybkiego ruchu ujrzał stałe zabudowania wioski. Wszedł do wskazanej chaty.
 
vanadu jest offline