Kayle Slovinsky Kayle miał bardzo mało czasu na podjęcie decyzji, uciekać i zmienić pozycję czy narażać się na śmierć lecz zatrzymać zbliżające się walkirie. Gdyby uciekł prawdopodobnie walkirie przeprowadziłby desant prosto do bazy lub zniszczyły stanowiska z bolterami. W takim przypadku nie miałby dokąd uciec. Byli na otwartym morzu i jedyne drogi ucieczki prowadziły powietrzem lub wodą. W takim przypadku nie miał wyboru, wiedział ,że jego życie jest niczym w porównaniu do celów jakie miało dowództwo.
- Arbiter, nakieruj mnie na pilotów. Musimy ich zestrzelić zanim zbliżą się do nas. Jeśli zauważysz rakiety wycelowane w nas, uciekaj.
- To za słaby nabój... nie przebije pancernych szyb... - wyszeptała młoda kobieta, również podniosły wzrok i przyglądając się przez lornetkę zbliżającym pojazdom.
- Będą tu za jakieś trzydzieści sekund!
- W takim razie się schowaj, wciąż nie mamy pewności, że wiedzą o nas. Poinformuj dowództwo o nich, może będą mogli ich ze strzelić.
Arbiter spojrzała tylko na snajpera i skinęła głową. Ruszyła od razu do szybu windy, nacisnąwszy komunikator by połączyć się z koroner: - Dwa transportery walkyria, kierują się prosto do wieży, będą tu lada moment...
Snajper wtenczas wiedział, że oficer chyba już zniknęła w otworze stanowiącym wyrwę w murach twierdzy. Astarte zaczynał mieć kłopoty gdy operatorzy przeciwpancernej broni skupili się na nim. Transportery były coraz bliżej.
Dwadzieścia sekund.
- Cholera... niech korner szybko da odpowiedź dotyczącą transporterów, muszę jakoś pomóc temu Astarte, może uda mi się ich uciszyć operatorów i schować zanim mnie spostrzegą walkirie. Szybko! Mam mało czasu na zabicie ich i ucieczkę, jeśli korner nic nie zrobi z walkiriami to zacznij uciekać.
- Tu koroner - zaskrzeczało radio, gdy Kayle ponownie odnalazł celownikiem optycznym trzech gwardzistów daleko w dole. Mógł ich zdjąć, ale wszystkich trzech? Szybko? Szybkość czy precyzja to zawsze były dwie przeciwstawne wartości, z których jedną trzeba było wybrać - Nie mamy nikogo na pozycji działka przeciwlotniczego, uciekajcie stamtąd! - w tym czasie porucznik, słysząc te same słowa od dowódczyni posterunku i zgodnie z poleceniem snajpera zaczepiła się o linkę spuszczoną szybem windy i zniknęła za krawędzią szybu, zjeżdżając na dół.
- Szlag by to ... Tego się spodziewałem, trzeba uciekać. Ale jeszcze tylko jeden. - Kayle wymierzył strzał i strzelił do jednego z operatorów broni przeciwpancernej, po czym uciekł do szybu za panią porucznik.
- Oby nie było za późno... Niech korner karze Astrate się wycofać, nie ma wsparcia z góry - krzyknął będąc już w szybie do ratującej operatorki radia. - Jak stąd wyjdziemy to zaprowadź mnie na inną pozycję, z której będę mógł pomóc. Już nie ważne jaką bylebym nie był wystawiony na otwarty ogień.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |