Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2013, 01:17   #20
Lomors
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Elf jechał na karogniadej przez Przystań Bogów. Posiadał bogato-zdobione szaty z peleryną, w kolorze bieli, zieleni i złota. Wszystko to, jak i jego wierzchowiec sprawiało wrażenie dosyć przerażające, ale i w pewien sposób majestatyczne.
Samemu Lomorsowi niespecjalnie przeszkadzały szepty mutantów. W samym Imperium spotykał więcej niechęci, a tam przecież - szczególnie pod koniec jego pobytu w tym godnym pogardy kraju - musiał ukrywać swoją twarz, którą teraz dumnie wręcz obnażał, tak jakby chciał aby go podziwiano.
Dla Lomorsa nie był to jednak tylko i wyłącznie powód do dumy. Dar jaki otrzymał od Mrocznych Potęg oznaczał ostateczne zakończenie jego poprzedniego życia. Teraz miał oddać swoje ciało, duszę i wszystko co posiadał Chaosowi w imię misji, której to wizję dzień w dzień opowiadały mu głosy. Odkąd tylko opuścił Norden.
Teraz, znajdując się wśród tylu mutantów, czuł przepełniającą jego serce radość. Cóż mogło być lepszym świadectwem nadchodzących zmian, jak nie te bandy odmieńców? Żywił wobec nich pogardę, bo w większości tylko na to zasługiwali, ale również cieszył go ich widok. Byli świadectwem tego, że ludzkość zmierza ku swojemu przeznaczeniu. A on sam, własnymi dłońmi może przyczynić się do zmiany porządku świata! Czyż to nie wspaniałe?!
Elf pozostawił wyznawcę Nurgle'a z pewną ulgą. Podróż wraz z nim dostarczała mu wiecznie tylko i wyłącznie obaw o zdrowie, sprawiając że wpadał notorycznie w pewien rodzaj paranoi. Chociaż miejsce, w którym się teraz znalazł wcale nie jest lepsze.
W trakcie swojej podróży, jak i tutaj elf często był mylony ze sługami Pana Rozkoszy. Brało się to pewnie z dumy jaką nosił od ponad wieku w sercu, jak i po ubiorze, tak bardzo nieprzystosowanym do mroźnych warunków. Nic jednak podobnego. W rzeczy samej, Lomors miał w sobie zarezerwowaną dużą ilość pogardy dla jego braci i sióstr oddających się kultowi rozkoszy. Co jeszcze bardziej zabawne, gdyby ktoś go o nich zapytał, nazwałby ich grzesznikami! Nie miałoby to jednak pewnie większego w miejscu takim jak to, tak więc Lomors pozostawiał swoje myśli dla siebie samego.


Elf słysząc słowa Strażnika skinął głową, zeskoczył ze swojej klaczy i prowadząc ją za wodze ruszył za nim. Pomimo swojego pochodzenia, Lomors czuł że powinien okazywać szacunek Strażnikowi, a nie zrobiłby tego patrząc się na niego z siodła. Elf nie czuł się podekscytowany. Czy to mroźny wiatr Norski, czy też jego przeszłość wywiały z tej istoty wszelkie powierzchowne uczucia, zastępując je pustką, albo wypaczoną zazdrością, niechęcią, nienawiścią, czy - jak teraz - dumą. Dumą że po tylu dniach wędrówki, wreszcie dane jest mu realizować swoje zadanie. Gdyby było to możliwe, na twarzy elfa malowałaby się teraz właśnie duma i pewnego rodzaju uniesienie. Z wiadomych jednak powodów na twarzy Lomorsa nic podobnego uświadczyć się nie dało...
 
Lomors jest offline