Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2013, 10:51   #84
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Jakby na przekór całej wojnie lato było upalne i suche tego roku. Tunia wyobrażała sobie jak radośnie ćwierkają w lesie ptaki nie wplątane w ludzkie konflikty, jak miło by było zanurzyć się w chłodnym polskim morzu, nad które jeździli z Witkiem każdego lata.

Tutaj, w Warszawie zgnębionej i wyniszczanej masowo przez wroga gorące miesiące nabierały innego znaczenia. Mimo upływu lat nie mogła przyzwyczaić się do tego smrodu i brudu, który towarzyszył jej na każdym kroku.

Dlatego teraz, siedząc ze Stryjem w „Magdalence”, przy szklaneczce zimnej lemoniady miała ochotę po prostu po babsku się rozpłakać. Jeszcze parę chwil temu o mało co nie doszło do samosądu towarzyszącego jej chłopaka. A z jakiego powodu? Dlatego, że chciał sam z własnej inicjatywy wspomóc ich sprawę.
ICH SPRAWĘ. Jak pięknie to brzmiało. Nie, Tunia nie wątpiła w sens tego co robili. Bo przecież właśnie to działanie dawało jeszcze jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie wolności. Była tylko zmęczona wiecznym pechem, który zdawał się prześladować ich ostatnio. I zmęczona ciągłą ucieczką, upałem, smrodem własnym i innych, biedą i całym tym nieszczęściem, które spadło na Polskę. A może po prostu jej nastrój wynikał z faktu, że utraciła ostatnią rzecz, która łączyła ją z dawnym życiem. Rodzinny dom.

Natalia wzięła spory łyk chłodnego płynu, a potem przez chwilkę rozkoszowała się tym, jak spływa strużką do jej żołądka przyjemnie chłodząc rozpalone ciało.

Miała nadzieję, że wraz z planami budynku, który mieli sprawdzić nareszcie skończy się zła passa.

Jej nadzieja skończyła się w momencie kiedy Stryj zwrócił je uwagę na stróża kierującego się do kafejki w towarzystwie przeklętych Szkopów. W pierwszym odruchu miała ochotę zerwać się i uciekać w panice jak najdalej się da. Tylko siłą woli powstrzymała się od tego głupiego, w swoich konsekwencjach, kroku, ale w jej głowie ciągle brzmiało jedno słowo: UCIEKAJ! UCIEKAJ!

Na szczęście nie była sama. Wzrok i głos Stryja podziałał jak zimny prysznic.
- Tylnym wyjściem - szepnął Stryj do Tuni - Szybko i bez ceregieli. Wybiegamy na podwórze i byle dalej stąd. Zgoda?

Kwinęła twierdząco głową i podążyła zaraz za nim w stronę zaplecza. Podeszli spokojnie, a przynajmniej na tyle spokojnie, na ile potrafili do kontuaru, żeby w końcu rzucić się biegiem na tyły kafejki. Ich zachowanie wywołało zamieszanie. Kelnerka krzyczała za nimi coś o chamstwie.

Nie zważali jednak na nic, nie oglądali się za siebie, miała wrażenie, że nawet przez chwilę przestali oddychać. Tunia słyszała jedynie pulsowanie krwi we własnych uszach. Po raz kolejny rozpoczęli walkę o życie.

Kiedy w końcu dostrzegli drzwi z napisem “WYJŚCIE KUCHENNE” miała ochotę histerycznie się zaśmiać. Drzwi były zamknięte, ale Stryj manipulował właśnie wciąż tkwiącym w nich kluczem. Czyżby miało im się udać?

Wtedy usłyszła odgłosy pogoni. Prawdopodobnie Niemcy zorientowali się, że “zwierzyna” im się wymyka i ruszyli w pościg.

Co robić? Co robić? – myślała, kiedy już drzwi stanęły otworem, a oni wyjrzeli na zewnątrz.

Jedna z bram w podwórzu, które dostrzegli wydawała się odpowiednia. Mogli nią przedostać się na ruchliwe ulice Warszawy, wmieszać w tłum, zgubić wrogów. Na szczęście droga ucieczki wydawała się czysta.

Wtedy przyszło nagłe olśnienie. Wiedziała już jak kupić im drogocenną chwilę, potrzebną do ucieczki.

Szybkim ruchem wyciągnęła klucz z zamka, wypchnęła lekko Stryja na podwórze i zamknęła drzwi bezzwłocznie na klucz od zewnątrz odcinając, przynajmniej na chwilę, drogę pogoni.
Teraz pozostawało wydostać się jedną z bram na ulice i umknąć pościgowi.

- Widzimy się tam gdzie wskazał Beniaminek? - spytała Natalia dając do zrozumienia, że bezpiecznie będzie się rozdzielić.

Rozumieli się bez słów. Szybko ruszyli w kierunku bramy i upewniwszy się, że na ulicy jest bezpiecznie rozstali się po krótkim pożegnaniu.

Tunia była przygnębiona wściekła i szczęśliwa jednocześnie. Nadal była wolna, ale nie wywiązali się ze Stryjem z powierzonego im zadania. Wiedziała, że Beniaminek nie będzie zadowolony.
Co jednak mogli zrobić? Włamanie nie wchodziło w grę, kupiony przez nich człowiek okazał się kolejnym zdrajcą. Gdyby mieli więcej czasu mogliby go odnaleźć i przycisnąć, ale nie mieli. Kto jeszcze mógł im pomóc?
Mogła poprosić Johanna. Ale czy na pewno? A jeśli zacząłby węszyć i naraziłaby tym cały oddział no i Sybillę? Wolała już zebrać burę od dowódcy.
Szła dość żwawo, udając spieszącego się przechodnia i wkrótce wsiadła do jednej, ze stojących przy chodniku riksz.

Miała jeszcze niecałe cztery godziny do umówionego spotkania w starej szwalni. Musiała pogadać z Witkiem. Może on mógłby jakoś pomóc? Choćby przycisnąć starego sprzątacza?
Podała rikszarzowi adres pewnej knajpki w pobliżu mieszkania Witka.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 21-01-2013 o 11:50.
Felidae jest offline