Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2013, 15:35   #63
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Biały wilk patrzył na nią uważnie. Obnażył zęby. Drżał. Nie cały czas, co kilka sekund coś, jakby nagły skurcz, wstrząsało jego ciałem. Poparzony bok musiał cholernie boleć. Alysa nagle, z niezwykłą mocą poczuła zapach popalonej sierści. Nie odwracała głowy. W środku płonącej wieży ogarnął ją przenikliwy chłód. Oddychała szybko i płytko. Tylko strachu nie czuła. Ale wiedziała, że gdzieś tam jest, głęboko ukryty, przyczajony jak ten wilk, cichszy od niego i sprytniejszy. I zaatakuje. Choć teraz zapewne przydałby się do właściwego osądu sytuacji. Bo myślała jasno i wiedziała, że to bardzo niemądre, że żal jej zwierzęcia, co właśnie waży swoje szanse na zatopienie kłów w jej gardle.
-Podnieś się grajku znad tej dziury, ale już – powiedziała wyraźnie i cicho, do chłopaka, który zastygł na kolanach dwa metry od niej. Jednocześnie dłoń Alysy wolno podnosiła połę płaszcza.

Mance usłuchał. Zmełł w ustach jakieś przekleństwo w proteście, ale wstał i tyle właśnie trzeba było wilkowi. Biały skoczył jednym długim susem a Dornijka nie przeliczyła się w swoich nadziejach. Zaatakował Mance’a. W tej samej chwili kobieta rzuciła się na wilka. Wydobytym z toni otulających ją materii nożem, cięła bok zwierzęcia. Z gardła bestii wydobył się charkot, potem urwany jęk. Zwierzę padło na ziemię. Zaplątana w spódnicę Alysa obok niego.
- Pani… Kurwa… znaczy … ugryzł mnie… chyba… Bogowie… czemu… To wilk tej dziewki! – Mance wykrzykiwał z siebie zbitki słów, z których połowy nie rozumiała. I nie próbowała odgadywać, co mówi. Nagle zdała sobie sprawę z zupełnie innej sprawy. Z tego gdzie byli. Chłopak próbował opróżnić skrytkę w kwaterze Półrękiego.

Kaszląc i krztusząc się, na czworakach, podeszła do dzikiego w czarnych szatach.
-Cicho Mance. –Powiedziała tym samym co wcześniej, spokojnym i niepokojąco miłym tonem. – Daj mi swój pas.
Znowu wiele mówił, wyciągając pasek ze spodni. Wręczył go jej i Alysa rzemieniem ciasno opasała pysk zwierzęcia.
-Koc! – rzuciła nowy rozkaz. Chłopak zdecydowanie był bystry. Rozpostarł płachtę tuż obok wilka. Przerzucili bezwładne ciało.
- Zesrał się. – Mance z obrzydzeniem spojrzał na swoje ręce.
Alysa parsknęła śmiechem. Zabrzmiał donośnie i niestosownie. Zapanowała nad nim z wysiłkiem.
-Przepraszam –wyglądało jakby się zawstydziła.

Podnieśli koc. Korytarz, na który wyszli był jeszcze gorętszy niż cela. Rozkasłała się ponownie.
-Co ty tam…? –wykrztusiła w końcu. – Nieważne zresztą. – Gdyby mogła machnęłaby ręką. - On waży z 50 kilogramów, ale ma szybszy niż człowiek metabolizm. Ocknie się za dwie minuty. Musimy się pospieszyć.
Dym gęstniał i głównie szli na pamięć. Niektóre odcinki dawali radę biec. Płonął cały dół wieży i Alysa miała wrażenie, że kamienie parzą jej stopy. Stropy trzeszczały dokładnie w tych miejscach, w których akurat przechodzili. Ogień syczał jak żywe stworzenie, niezadowolone, że wypuszcza ofiary. Gdy poczuła powiew zimnego powietrza, pierwszy raz od dawna miała ochotę paść na kolana w dziękczynnej modlitwie.

- Nie ma już tam po co wracać –powiedział chłopak. Mogła tylko przytaknąć. – Co z nim? –dopytał.
- Ta jego dziewczyna? – Alysa nagle sobie przypomniała – Może być w środku?
- Nie - Mance pokręcił głową – Nie sądzę.

Nie miała wyjścia.. Musiała przyjąć te słowa za dobrą monetę. I tak już nie wejdzie do tej wieży. Rozejrzała się wokół siebie. I wtedy wrócił strach. Zaatakował gwałtownie, aż skuliła się obejmując ramionami powietrze przed sobą. Zaczęła słyszeć krzyki i jęki. Zdała sobie sprawę, że nie widzi nigdzie ojca, pod basztą nie ma już pachnącego latem Engana. Nie mogła zlokalizować Tytusa ani Qhorina. Podniosła się. Ukryła drżące ręce kieszeniach płaszcza.
- Potrzebna jest klatka.
- Septa – przypomniał sobie chłopak – Powinien mieć. Dobrze się czujecie, Pani?
Pokiwała głową. Przyklęknęła ponownie, tym razem świadomie, nad wilkiem. Delikatnie odgarnęła futro żeby obejrzeć ranę, którą zadała. Starała się ciąć płytko, ale nie miała wprawy w obezwładnianiu dzikich bestii. Tyle dobrego, że cięcie faktycznie wyglądało niegroźnie, w przeciwieństwie do oparzeliny. Zwierzęciu zaczynały drgać łapy.
- Zaraz się ocknie. Weź kogoś i zanieście go do Septy. Tylko potem znajdź Willema, Willama –poprawiła się zaraz. – Uprzedź go, że ma w celi wilka.

Patrzyła za odchodzącym. Powinna przycisnąć go do muru żeby wyśpiewał, co robił w kwaterze Półrękiego. Czego szukał. Bo to mogło być naprawdę ważne. Tak postąpiliby jej ojciec i brat. A ona tymczasem stoi tu i nie może się ruszyć. Pozwala chłopakowi odejść. Jest słaba.

Tu jest północ córko, miejsce, gdzie słabi nie mają racji bytu.

Strach nadal ją kontrolował, wysiłkiem woli zmusiła nogi do zrobienia pierwszych kroków. Po zioła i medykamenty z przygotowanych do drogi bagaży, po czystą wodę i pościel z własnego łoża, bo świetnie nada się na bandaże. Szybko, żeby nie myśleć, nie szukać w biegającym po dziedzińcu tłumie bliskich. Musi pomóc rannym i zaraz … zaraz wszystko się wyjaśni i będzie mogła… oddychać…
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie

Ostatnio edytowane przez Hellian : 24-01-2013 o 19:32.
Hellian jest offline