Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2013, 16:23   #85
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=EJsfHBAHoq8[/MEDIA]


Ciałem wstrząsnął niekontrolowany dreszcz. Od dawna zapomniany atawistyczny, irracjonalny lęk. Coś gapiło się na niego z wilgotnej ciemności. Znał to spojrzenie. Znał to uczucie. Gdy Piotr miał jakieś 10 lat w jego rodzinnej wiosce Łagiewniki coś zamieszkało w rzece. Coś złego, coś co lubiło wciągać pod wodę. Nazywali to utopcem. Jedni mówili, że to bzdury, ale Piotr nie ignorował oczywistych dowodów. Dwa martwe dzieciaki wyławiane co roku z rzeki nie brały się znikąd. Kuba, jego brat, kiedyś TO widział, ale ojciec zlał mu dupsko pasem i zabronił rozpowiadać banialuki. Ale Piotr nie dał się zwieść. TO tam było. TO obserwowało go z szuwarów, gdy wracał po zmroku do domu. TO czaiło się tuż pod powierzchnią mętnej wody, gdy przechodził rozchwierutanym drewnianym mostkiem. Łapy TEGO mogły w każdej chwili wystrzelić z przegniłych dziur w moście. Nieważne jak szybko przez niego przebiegał, TO zawsze było tuż za nim. Wiedział, że kiedyś go dopadnie. Jak tego starego pijaka z Kościeliska, jak bliźniaki Myszkowskich, jak tego carskiego urzędasa... dopadnie i wypuści dopiero, gdy Piotr zmieni się w sinego, opuchniętego trupa, któremu ryby wyżrą oczy, któremu...

Szlag, im starszy tym durniejszy.
- Beniaminek uświadomił sobie, że sterczy wlepiając wzrok w ciemność, doskonale widoczny w bladym świetle wpadającym tu przez kratkę odpływową.
Ktoś w ciemności kanałów patrzył prosto na niego. Po ponad dwudziestu latach służby takie rzeczy się po prostu czuje. Był tego tak pewien jak dotyku przemoczonych nogawek oblepiających mu uda. Nie, raczej nie Niemiec, ten już by strzelał, w najlepszym razie domagał się wyjaśnień. Pewnie jakiś żydowski dzieciak albo harcerz, który prysnął przed łapanką.
Mazur porozumiewawczo położył palec na ustach i cofnął się w tył poza pasiastą plamę światła. Kształt w ciemności po jej drugiej stronie zareagował jakimś niemożliwym do zidentyfikowania ruchem, któremu towarzyszył cichy plusk, jednak pozostał na miejscu. I wciąż wybałuszał gały na Piotra.

Czekał. Tymczasem na powierzchni tupot i nerwowe pokrzykiwania pomału się wyciszały. Aż nastała cisza niemal idealna. Pojedyncze kroki wojskowych butów. Krótkie wyszczekiwane po niemiecku komendy. Niewyraźne, płaczliwe mamrotanie w odpowiedzi. Strzał. Głuche uderzenie ciała o asfalt. Stłumiony krzyk. Tupot panicznej ucieczki. Dwa strzały. Cisza. Znów spokojne miarowe kroki. Kolejne pytania w łamanej polszczyźnie... Beniaminek stał po kostki w wodzie zaciskając pięści. Trwało to długo. Aż w końcu się skończyło. Krótka komenda. Ludzie zaganiani na pakę ciężarówki. Skrzeczenie zapalanego silnika. Pojazd oddala się. Po jakiejś minucie na ulicy znów zaczyna być słychać pierwsze, nerwowe rozmowy. Po kolejnej wraca zwyczajny gwar.

Piotr najpier spojrzał w górę, potem skierował wzrok wgłąb kanału. Postać wciąż tam stała. Z ciemności wyraźnie mógł wyłowić kontur ciała -dziecka, lub skulonego dorosłego.

- Już dobrze. - szepnął robiąc krok w stronę mroku. - Pojechali. Już nic ci nie grozi.

Cień drgnął, ale nie ruszył się z miejsca. Piotrowi zdawało się, że widzi odbłysk światła w białkach rozszerzonych oczu. Ich ułożenie sugerowało, że postać przekrzywiła głowę w groteskowym geście zaintygowania. Beniaminek nieco pewniej zrobił parę kroków do przodu. I zdębiał. Światło latarki wyłoniło z ciemności... nic. Pustkę. Absolutnie pusty kanał. Zdzwiony zrobił jeszcze kilka kroków świecąc przed siebie i po ścianach. Nic. Żadnej postaci, żadnego dziecka, żadnej zgarbionej sylwetki, nawet zasranej starej opony, którą w ciemności mógłby wziąć za człowieka. Poziom wody po paru dniach upału był dość niski, więc dno kanału zalegała płytka warstwa mułu. Oświetlona bladym światłem latarki rozwiała ostatnie wątpliwości - żadnych śladów, nikogo tu nie było, od dawna. Piotr zaklął pod nosem. Wzrok i wyobraźnia płatały mu figle. Niedobrze, ale nie miał czasu na użalanie się nad sobą. Jeszcze dwa kroki i znalazł się dokładnie w miejscu, gdzie wydawało mu się że widział postać. Wyłączył latarkę.

I spojrzał prosto w połyskujące w mroku oczy. Kilka centymetrów od swojej twarzy. Wyłupiaste, przekrwione gały, jak u jebanego utopca. Ze strachu omal nie wrzasnął. Odskoczył do tyłu wyszarpując zza paska broń.

- Ktoś ty, kurwa?! - warknął starając się zebrać do kupy resztki poczytalności. Czarna sylwetka rozprostowała się i przekrzywiła głowę. Beniaminek wycelował broń i latarkę między ślepia, lewym kciukiem musnął włącznik. Błysk latarki wyłonił z ciemności pusty kanał. Pusto. Postać zniknęła, jakby nigdy jej tu nie było. Czy domniemane oczy mogły być tylko mroczkami przed jego zmęczonymi ciemnością oczami? Szczerze wątpił. Piotr nie eksperymentował dłużej. Nie opuszczając latarki ani pistoletu zaczął krok po kroku cofać się w stronę wyjściowej studzienki. Gdy odszedł na tyle, by światło latarki przestało sięgać do feralnego miejsca, znów wydawało mu się że coś zobaczył.
Nie przyglądał się. Szybko schował broń i ruszył w górę.

Opuszczając kanał wciąż miał wrażenie, że ktoś na niego patrzy. Nie obejrzał się za siebie.

Trasa została oznaczona. Przed akcją nawiedził jeszcze kryjówkę w magazynie i zgarnął stamtąd komplet roboczych kombinezonów i wysokich, solidnych gumiaków. Jeśli mieli niezauważeni poruszać się po willi i przy wyjeździe podawać się za piekarzy, nie mogli sobie pozwolić na luksus ubabrania się od stóp do głów szlamem. I latarki. Komplet dla całej ekipy. Ze sprawdzonymi po cztery razy żarówkami... ot tak na wszelki wypadek.
Potem, jeśli starczy czasu, zamelduje się jeszcze u dowództwa i zamknie sprawę Stryja. Tak jak przekazał na odprawie: Stryj działał za wiedzą i zgodą Beniaminka. Przeprowadzone przesłuchanie potwierdziło jedynie to, co było dla niego oczywiste od początku. Wcześniej nie meldował ze względu na podejrzenia przecieków, zupełnie ostatnimi czasy uzasadnionych, sam Tarcza przyznasz. Niech szukają szpicla u siebie, kurwie ich macie, dzieciak jest w porządku.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline