Piotr skrzywił się czytając tę dziwną karteczkę. Z jednej strony dobrze było, że ktoś go ostrzegł, z drugiej... co to miało być? Zabawa w podchody?
Medyk zbliżył się do okna baru. Na zewnątrz było zbyt ciemno, aby kogokolwiek zobaczyć. Przekręcił oczyma i zastanawiał się. Dlaczego miałby zaufać komuś, kto tego całego Seweryna niezbyt lubi? Może to jakieś osobiste porachunki? W tych Lenard negował istnienie jakichkolwiek dobrych duszków, ostrzegających przed niebezpieczeństwem bez żadnej zapłaty. Możliwe też było, że i ten cały Seweryn i autor liściku byli zbirami chcącymi skoczyć sobie do gardeł, ale bawili się w małe sabotaże i krzyżowali sobie wzajemnie plany? Cholera wie...
Piotr stwierdził, że wyjdzie przed knajpę... "na fajkę". |