~Same pizdoliny~ podsumował zgraję, która się zjawiła w wielkiej Sali. To chyba jakiś żart Strażnika…. Tylko i wyłącznie… Wyglądało na to, że jedynie on i Aver mogą tu zostać prawdziwymi wybrańcami. A reszta??? A na zarazę tu w ogóle ta reszta? Do wybicia? Do złożenia hołdu Panowi Czaszek? Pewnie tak…
Jego potwierdzenia zdawały się potwierdzać, gdy Strażnik otwarł wejście do świątyni, a pierwsze ludzinki z Imperium, zaczęły tam zeskakiwać. ~Polowanie się zaczyna~ pomyślał zadowolony po czym spojrzał na potężnego mężczyznę stojącego obok niego. - Ciekawe po co te imperialne ludzinki tam wskakują – zagaił w norskim Biały do Avera. Jeden, jedyny, wyglądał mu na jakiegoś sensownego wojownika, a nie na pizdusia, jak to Albjorn zwykł mawiać o pozostałych. - Polowanko na nich chyba się zaczyna - dodał z uśmiechem.
Aver wsłuchał się to co mówił duży Albinos i zaśmiał się odpowiadając w Kurgańskim:
- Może Bogowie mają duże poczucie humoru, w końcu skaczący Imperialec to coś zabawnego. Ha... Aver jestem, tak w ogóle - wyciągnął dłoń ku Białemu - To może elfa ubijemy a potem zjemy. Słyszałem że mięso skaczącego elfa jest smaczne - zaśmiał się Kurganin - Biały mi mów - albinos odwzajemnił uścisk dłoni. - Kościste niestety... ale za to moje zwierzęta zawsze lubiły muldać ich uszy. Trochę podsuszyć tylko trzeba. Więc jakbyś jakieś odciął to... - spojrzał na Avera nie dokańczając.
- Ja to chętnie bym zobaczył jak krzyczy, gdy jego ciało będzie przypalane nad ogniem.. I to skwierczenie.. choć najlepsze do smażonego elfa musi być dobre ciemne piwo.. - wzruszył ramionami i dodał - Myślę jednak ze na razie nie możemy ich zabić. Bogowie ich wezwali...czy to jako ofiary czy jako cieszynki ale wezwali... Tak jak i nas - dodał na koniec - No to ubić można... podsmażyć też... - poparł Avera - ...tylko do ust mych tego nie włożę! - zarzekł się Biały. - Nie wydaje mi się, żeby wybrańcami oni mieli być jakimiś. No spójrzże na to przecie tałatajstwo... - kiwnął głową na wskakujących właśnie do Świątyni. - No nic, okaże się zaraz co nas, jak i ich, tu sprowadza. Zobaczymy, jaki bogowie przygotowali nam los. W drogę - wskazał ręką Averowi wejście. - Ja jeno wiem... wracam za niedługo z patronem... cokolwiek to oznacza...
- Patron.. dziwne słowo.. Bogowie mnie prowadzą i to oni uznają komu mam służyć. Czy jednemu z nich a może wszystkim.Niech Bogowie to rozsądzą a potem gdy tak się stanie, zjemy elfa. - Aver zaśmiał się tubalnie.
Rodgurn zaśmiał się podobnym, donośnym, śmiechem. - Chodź zatem... kolacja ucieka- rzekł po czym, chwytając mocniej topór, zszedł na dół.
Aver przytaknął głową i podążył za Białym. Broń miał w pogotowiu cały czas. |