Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2013, 15:03   #17
ElaOP
 
ElaOP's Avatar
 
Reputacja: 1 ElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodzeElaOP jest na bardzo dobrej drodze
Tomas gdy tylko otrząsnął się z bólu, starał się dalej eliminować wrogów, sprawdzoną już techniką.Pojawienie się przed wagonem po lewej tak by zobaczyć wnętrze, potem skok do środka, atak, na dwóch panów z ciężkimi karabinami po prawej i teleportacja na dach, tym razem prawej strony taboru. Dwa truchła opadające na na podłogę nie miały żadnych szans choćby spostrzec co ich trafiło.

Willy powoli zaczęła otrząsać się z bólu. Jak dotąd nigdy nie zdarzyło jej się by ktoś dostał się do jej umysłu. Zaczynała się obawiać, że niedługo wszystko będzie już możliwe w tym mieście. Po tym co przed chwilą ją spotkało, wolała przez jakiś czas nie używać swoich mocy umysłu. Widziała jednak wyraźnie słabnący za nią filar, a raczej to co z niego zostało. Zresztą bezsilne oczekiwanie, było czymś czego nienawidziła. To ona zwykle przyszpila cel, a nie na odwrót. Miała przy sobie jednak coś na co, jak miała nadzieję, panująca tu moc nie będzie miała wpływu. Jones wstała szybko na proste nogi. Nacisnęła na guzik znajdujący się na krawędzi klamry jej paska, po czym rozpływając się w powietrzu wyskoczyła z za filaru, tak by przypadkiem nie sięgnął jej jakiś odłamek. Starając się nadmiernie nie hałasować, by huk wystrzałów skutecznie zamaskował jej kroki, podbiegła pod ścianę wagonu, tuż pod karabinami wystawionymi przez pozostałych przy życiu dwóch, najgroźniejszych z napastników. Wsunięcie niewidocznych gołym okiem luf MP5 i Deserta przy krawędzi okna, tuż pod ich brody, nie było wybitnie trudne. Szaleńcy zdawali się być całkiem opanowani swoją furią. W następnej sekundzie, z odgłosami wystrzałów zmieszały się kolejne dwa, posyłając pociski prosto w głowy przeciwników.

Gdy kolejne trupy opadły na podłogę wagonu, resztę pasażerów natchnęła jakby jedna myśl. Wszyscy wspólnym krokiem zaczęli cofać się w swoją stronę, ustawiając się do siebie plecami. W kolejnym ruchu podnieśli jednocześnie pistolety przed siebie, oczekując na wasze działanie.

Tomasa zaskoczyło nagłe wstrzymanie ognia, ale może napastnikom skończyła się amunicja. Gdyby to on był na ich miejscu to zostawił by sobie kilka pocisków, dał przeciwnikowi złudne poczucie bezpieczeństwa a potem rozwalił mu głowę.

Livskey postanowił działać, w oparciu o założenie, że walczy z sobą. W końcu jak do tej pory, był najgroźniejszym przeciwnikiem jakiego spotkał, reszta była gorsza, inaczej to on by nie żył.

Teleportował się bezpośrednio przed wagon, tak aby dać szansę na reakcję, ale nie dość na strzał, a następnie, gdy odwrócili się w jego stronę, skoczył za przeciwników, przyłożywszy miecze dwóm do pleców, włączył je, dezaktywował broń, przy dźwięku padających ciał i teleportował się nad wagon, w najdalsze miejsce od napastników.

Willy nawet z przewagą niewidzialności, nie była chętna do otwartej konfrontacji. Po tym co ją spotkało za filarem, wolała nie ryzykować ani przez chwilę. Nie chcąc narazić się na trafienia, wychyliła nad krawędź okna tylko kawałek głowy, tak by dojrzeć przeciwników. Gdy znaleźli się w polu jej wzroku, wsunęła po cichu lufę swojego karabinku MP5, wycelowała swoim celnym okiem, by chwilę po tym wypruć w dwóch pozostałych wrogów salwę amunicji. Obaj nie mieli szans na reakcję gdy zalały ich pociski. Po wszystkim zdawało się, że ostatni padając na ziemię, miał w sobie jeszcze resztki życia. Jones miała zamiar zaraz go ich pozbawić

Jeden z trafionych padł bezsilnie na ziemię. Kule przebijające jego kark i klatkę wyrządziły wystarczające szkody by zakończyć jego żywot. Drugi napastnik dostał pociskiem w plecy. Kula musiała trafić wyjątkowo dobrze bo człowiek zaczął kulić się na podłodze w najwyraźniej ostatnich odruchach życia. Facet wciąż zipał ale wyraźnie były to ostatnie chełsty powietrza jakie łapał. Nagle do waszych umysłów znów trafił znany wam głos.

-"Oni już mi się nie przydadzą. Gratuluję tak widowiskowej potyczki."-

Po tych słowach ciało ostatniego ocalałego z jatki zaczęło dygotać w konwulsjach by chwilę potem spocząć na zimnej podłodze wagonu w całkowitym bez ruchu. Oboje nie traciliście czujności ani na chwilę, jednak utrzymując swoje pozycje przez parę kolejnych chwil, zaczynaliście czuć się coraz pewniej. Najwyraźniej to co było sprawcą całego tego ataku, na jakiś czas wam odpuściło.


Po całym zajściu na peronie metra, Willy ani na chwilę nie miała zamiaru opuszczać gardy. Pomimo, że mężczyzna jej pomógł, nie czuła się na tyle bezpiecznie by naprawdę mu zaufać, przynajmniej do czasu kiedy przeskanuje jego myśli.

-Hej Ty tam, gdziekolwiek jesteś, złaź na peron i gadaj coś za jeden!-
co prawda Jones widziała wcześniej, że facet pojawiał się parę razy na dachu wagonów metra, trudno w końcu było nie zauważyć jego świecących żarówek w dłoniach. Nie chciała jednak ani na chwilę się zdradzać i wolała pozwolić mu sądzić, że ma przewagę. Nie wyłączała kamuflażu i celując z karabinku w dach, bardzo ostrożnie oddalała się od wagonu, tak by nie pozwolić mu namierzyć swojej pozycji. W między czasie zaczęła już skanować otoczenie, by zaraz potem namierzyć jego umysł. Wciąż tu był, czuła go bardzo wyraźnie. Widząc jego zdolności w akcji, domyślała się, że jej karabinek może nic nie zdziałać. Mając to na uwadze, trzymała swoją moc w pogotowiu, by w razie jakichkolwiek problemów przejąć kontrolę na mężczyzną i dogłębnie go przesłuchać.

By nie wyjść na agresorkę postanowiła też powiedzieć parę słów spokojniej. W końcu facet pomógł jej w niezłym bajzlu. Poza tym ten dziwny głos w głowie sugerował, że oboje są celem i, że to coś sądzi, że współpracują.

-Pokaż się spokojnie na peronie, a nic Ci nie zrobię. Należę do służb specjalnych. Cokolwiek nas tu spotkało, zapewne dotyczy nas oboje i razem powinniśmy rozwikłać tą całą sytuację. Czekam na Twój ruch. – Starała się by jej głos tym razem brzmiał jak najbardziej przyjaźnie. Poza tym naprawdę zależało jej, żeby w końcu dowiedzieć się co się dzieje w tym pokręconym mieście. Facet który umie się teleportować i ma jakieś kosmiczne gadżety, rodem ze star warsów może jej w tym naprawdę pomóc.

Tomas spokojnie schował swoje zabawki na powrót w nadgarstkach, po czym wyprostował się na dachu i teleportował do wnętrza, teraz było znacznie łatwiej.

Poprawił mankiety koszuli, nie odpowiadając na razie na głos znikąd.
- Ja się nie kryję, -odpowiedział po chwili przyglądając się trupom i broni przez nich pozostawionej. Schylił się i zabrał dwie sztuki pistoletów, które wetknął za pas. Zawsze warto zebrać broń, z którą nie jest powiązany aktem zakupu. - Proponuję się zmyć i na spokojnie porozmawiać. Zapraszam do mnie. – powiedział teleportując się poza pociąg w okolicę rozwalonej kolumny i odwracając się. - Służby czy nie, wątpię, aby po znalezieniu pani w tym miejscu była Pani nadal przydatna przy rozwiązaniu tej sprawy. Bardziej prawdopodobne, że na kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin, utknie pani gdzieś w systemie – zakończył z uśmiechem i ruszył w stronę schodów. Livskey cały czas pozostawał czujny, teraz kiedy na spokojnie mógł przemyśleć, co zaszło, to głos mówił o zabawie marionetkami, więc ta kobieta miała pewne umiejętności, ale z tego co wiedział, to wymaga kontaktu wzrokowego, więc zamierzał jak tylko coś poczuje skoczyć za jakiś filar.
 
ElaOP jest offline