Tym razem racja większości była słuszniejsza. Krasnolud został szybko spacyfikowany tęgim grzmotem w czaszkę. Drużyna bez wahania podjęła próbę odbicia towarzysza. Oby nie tylko po to, aby samemu wpakować mu ostrzę w trzewia, za bezmyślność i brawurę. Tak czy inaczej jeźdźcy rozdzielili się i pojawiła się dogodna okazja wyeliminowania dwóch z nich. Najemnicy rzucili się na mężczyznę niczym wygłodniałe wilki na łanię. Cóż, żądza krwi była nieubłagana, a tym razem druid nie był w stanie jej przelewu powstrzymać. On i Zook jednak powstrzymali się od działań, dając się wykazać w morderczym fachu lepiej do tego przygotowanym i zaprawionym w bojach kompanom. Na efekty nie musiał długo czekać. Po chwili obaj mężczyźni byli poważnie ranni, co skutecznie wyeliminowało ich z dalszych działań.
-Spokojnie Zook - uspokajał spiętego przyjaciela gnom - Czas nasz jeszcze przyjdzie.
__________________ Drink up me hearties, yo ho... |