Akcja odwetowa przebiegła nad wyraz pomyślnie. Dwaj zwiadowcy padli, zanim zdążyli sięgnąć nawet po broń. Atak z zaskoczenia był jak najlepszym pomysłem. Kapłanka podeszła do leżących ciał i klęknęła obok nich. Odprawiła krótką modlitwę za duszę zmarłego do Lathandera. -Co robimy z tym drugim? - spytała towarzyszy, spoglądając na nieprzytomnego bandytę. -Jak mniemam, trucizna będzie działać nieco dłużej niż ich potencjalny zwiad. Musimy zdecydować co dalej. Jeśli nie wrócą niedługo do dworu, tamci się zorientują, że coś jest nie tak. - pierwsza część wypowiedzi kleryczki skierowana była do diablicy, druga - do całej grupy.
Kiedy jej towarzysze zaczęli się naradzać, Dorien poprosiła Drakonię na krótką rozmowę. -Doceniam twój kunszt w walce, jednak zaatakowanie ich bez nas było raczej lekkomyślne.- spokojnym tonem oznajmiła kobieta. -W grupie mamy większe szanse na przeżycie i rozwiązanie problemu, a nie wiedziałaś czy jesteśmy w pobliżu. Nie podejmuj takich decyzji sama, dobrze?- młoda kapłanka nie rugała diablicy.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |