Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2013, 09:35   #27
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Przygotowanie wioski do natarcia oraz przeszkolenie wieśniaków w walce w ciągu sześciu dni było nie lada wyzwaniem. Kyllan, z pomocą krasnoluda, podjęli się go jednak. Nie wiedzieli tylko, kiedy ich praca zostanie poddana próbie. Po prawdzie napastnik nie skonkretyzował, kiedy ma zamiar zaatakować. I jak. Krasnolud niejednokrotnie wspominał, że brak jakichkolwiek informacji jest objawem braku kultury i dobrego wychowania. Ale to było pięć dni przed spodziewanym atakiem. Im bliżej było do zachodu słońca szóstego dnia od powrotu gońca, tym mniej był hardy.

Wśród ludzi również było widać zaniepokojenie i strach. Praca w pocie czoła od rana do wieczora nie pozwalała im na myślenie o tym, co ich czeka. Walka z kukłami dodawała im odwagi i pewności siebie. Jednak czekanie na to, co wyłoni się z ciemności napawało ich dusze strachem i przerażeniem. W dodatku im bliżej była noc, tym gęściejsza mgła wypływała od strony lasu, otaczając wioskę gęstym, białym morzem.

Kiedy słońce schowało się za horyzontem, zapadły kompletne ciemności. W szaleństwie przygotowań do obrony nikt nie pomyślał o jednej bardzo prostej, i jednocześnie ważnej rzeczy. Nie ustawiono ognisk, nie przygotowano pochodni. Obrońcy nie widzieli prawie nic, co działo się dookoła wioski. A niewiedza bywa gorsza od tego, co oczy mogą zobaczyć. Krasnolud warknął na jakiegoś chłopa by ten zorganizował tyle pochodni, ile jest w stanie unieść. Ten ruszył bez słowa sprzeciwu. Pytanie, czy dlatego że chciał pomóc, czy dlatego że mógł opuścić na chwilę chociaż pierwszą linię.

Mijały kolejne godziny, a wróg nie nadciągał. Początkowo u wszystkich adrenalina robiła swoje. Im dłużej jednak czekali, tym bardziej zmęczenie brało nad nimi górę. Wieśniacy powoli przysypiali, opierając się gdzie popadnie. Czy to o ściany domów, czy to o prowizoryczne blokady. Kiedy wszyscy mieli nadzieję, że do żadnego ataku nie dojdzie, na dachy domostw spadły pierwsze płonące strzały. Słoma i drewno zajęły się błyskawicznie. Jedynym plusem tego był fakt oświetlenia okolicy. I to bardzo dokładnego.
-A więc wybraliście śmierć, nędzne kreatury. Niech i tak będzie.- widmowy głos unosił się w powietrzu nad obrońcami. Sprawiał wrażenie wszechobecnego i władczego, napełniając dusze wieśniaków trwogą.

Pierwsze okrzyki, dochodzące z różnych stron wioski oznaczały, że atak właśnie się rozpoczął. Kapłan stojąc u boku z krasnoludem zobaczył, jak w stronę umocnień na ich odcinku maszeruje grupa około dwudziestu kościotrupów uzbrojonych w miecze i buzdygany. Każdy z nich miał tarczę.


Brak ognisk i gęsta mgła nie pozwalała dostrzec, jak duże siły zgromadził nieprzyjaciel. Pierwsze kościeje były około pięciu metrów od obrońców.
-Oby twój bóg nam sprzyjał, kapłanie.- warknął brodaty wojownik do kleryka.

Szkielety - KP 13, PW: 9,6,11,4,8,8,6,12,5,10,9,7,10,8,9,9
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski

Ostatnio edytowane przez daamian87 : 23-01-2013 o 10:02.
daamian87 jest offline