Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2013, 13:38   #32
Lomors
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Ostatni do chaty wszedł Lomors. Trudno było określić czy w rzeczy samej przyglądał się tu obecnym, czy może nawet zobaczyć ich nie mógł. Ci którzy jednak potrafiliby zajrzeć do umysłu elfa przekonaliby się że doskonale orientował się on w sytuacji, nawet gdy jego oczy postanowiły opuścić jego twarz. Tak więc z niechęcia przyglądał się on tutejszym barbarzyńcom, ale jednocześnie z pewnego rodzaju radością. Z czego się cieszył? Z tego że ludzie ci podążają właściwą dla siebie ścieżką przeznaczenia. Przeznaczeniem każdego człowieka jest Chaos. Bez względu na to kim jest. Ci tutaj, ze względu na to jak bardzo się między sobą różnią stanowią tego żywy przykład. Zupełnie inaczej sprawa miała się z elfem. W rzeczy samej, lomorsie serce cieszyło się w jakiś sposób z pewnością na widok brata, jednakże odczuwało też pewnego rodzaju gorycz.
~ Żaden elf nie powinien poświęcać swojego życia Chaosowi... Nasze przeznaczenie jest inne.

***


- I co teraz mamy zrobić tutaj, w tej świątyni ? - Zapytał się Viktor
- Jak rozumiem, przekonamy sie kiedy tam wejdziemy - odparl zamyślony Garat
- No to hop do paszczy lwa, jak to się mawia na arenie w Middenheim.
- [i]Paszcza lwa była by tą bardziej komfortową opcją[i/] - zaśmiał się z cicha tropiciel po czym zapytał - kolega jak rozumiem z miasta na górze?
Po czym rozejrzawszy się po “towarzyszach” zapytał:
- To co panowie, wietrzymy się czy zwiedzamy?
- Zgadza się, z miasta Ulryka - odparł gladiator, - jeśli o mnie chodzi to nie mam nic za sobą więc można zwiedzać.
- I słusznie odparł Garat teraz juz całkiem poważnie i wskazawszy uprzejmie drzwi ruszył ku nim.
Słysząc imię jednego z Imperialnych bogów Aslandir skrzywił się. Podniósł jedną brew, a na jego twarzy zagościł niezbyt piękny grymas, jakby zobaczył właśnie opróżniającego się orka.
Lomors nie nawiązywał żadnych kontaktów z pozostałymi. Stał w milczeniu. Słuchał? Zapewne. Gdyby elf potrafił wyrażać emocje, patrzyłby właśnie teraz z pogardą na swojego brata, poświęcającego swoje ciało Chaosowi. “Zmarnowany! Zmarnowany!” - wrzeszczałby Lomors do swoich dawnych bogów. Ale nic podobnego się nie działo. Stał niczym posąg, starając się nie pominąć żadnej ważniejszej informacji. O wiele cieplejsze uczucia rezerwował on z kolei dla ludzi. Co prawda, byli oni o set kroć mniej warci niż chociażby najgorszy elfi sługa Pana Rozkoszy. Przynajmniej oni podążali ścieżką swojego przeznaczenia. Lomors nie uważał iż potrzeba Mrocznym Bóstwom więcej narzędzi w postaci jego pobratymców. On sam, on jeden wystarczy. Dlaczego przysyłać więcej? Nie mógł tego pojąć, wcześniej przez moment rozglądając się, jakby miał zobaczyć światło dziennie po raz ostatni. Chwilę potem zszedł do podziemi.
Viktor czekając aż ktoś pierwszy zejdzie w dół niecierpliwił się. Oceniając, że zgromadzeni tutaj nie są pozbawieni choć krzty poczucia humoru, ustał na krawędzi i krzyknął do pozostałych:
- Kto ostatni na dole ten sługa Sigmara! - Po tych słowach momentalnie zeskoczył by poddać się próbie Bogów.
Garat zaśmiał się szczerze i ruszył pędem za nim. Co tam, może to ostatni jego ostatni śmiech. Nie warto go oszczędzać.
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 23-01-2013 o 13:56.
Lomors jest offline