Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-01-2013, 07:57   #31
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Zaraz po wyjściu z namiotu Aslandir wziął głęboki wdech. Popatrzył na zachmurzone północne niebo i ruszył w stronę chaty wodza. Uprzednio o drogę zapytał pewną piękną kobietę, która w podzięce odebrała namiętny pocałunek i kilka kropel krwi z szyi elfa. Wszystko oczywiście wzięła sobie sama. Ostre paznokcie z łatwością zrobiły niewielką rankę na skórze maga. Ten tylko uśmiechnął się i zamknął oczy czując jak na jego szyi tworzy się niewielkie nacięcie.

Mijał kilka obozów. Droga zdecydowanie nie była przyjemna. Czuł się wybitnie niekomfortowo mijając namioty sługusów Władcy Much. Przysłonił usta i nos kołnierzem szaty z kolegium. Śmiesznie to wyglądało... Mag kolegium pośród chaotów.
Widząc zmutowanych dzięki mocy Nurgla odwrócił spojrzenie. Cieszył się, że z odsieczą przybył mu książe Sigvald, a nie jakiś wybraniec Pana Rozkładu. Ciężko byłoby mu okazać wdzięczność za ratunek. Lepiej już chyba było paść od toporzysk Khornitów, niż trwać w agonii, jaką fundowało oddanie swych usług Nurgle’owi.

Kolejnym obozowiskiem, które nie przypadło do gustu elfowi było miejsce, w którym zebrali się wojownicy Khorne’a. Miał szczęście, że nikt ze świadków jego poskromienia berserkera nie wyszedł żyw. Inaczej mógłby właśnie mieć niemałe kłopoty.

Chwilę później dotarł do chaty. Nie wyglądała imponująco. Ot, zwykła, tylko trochę większa. W środku nikogo nie było. Przez chwilę zastanawiał się czy na pewno dobrze trafił. Rana na szyi jednak przekonała go, że tak urocza kultystka nie mogła go oszukać, najwyżej mogła się pomylić. Długo czekać nie musiał. Chwilę później drzwi otworzyły się ponownie. Pojawił w nich się jakiś człowiek. Nie wyróżniał się zupełnie niczym. Może poza paroma bliznami i sporymi mieśniami. Aslandir ani drgnął. Patrzył się na niego dzięki odbiciu jakie dawała wisząca na ścianie tarcza.
Kolejny... wyglądający jak podróbka wojowników klanowych z Loren. Niższy i bez uszu, znów człowiek. Po co Chaos wybrał jakiś tam myśliwych jako swoich wybrańców? Niezbadane są wyroki Bogów.
Ludzie... sami ludzie... Elf powoli tracił nadzieję, że spotka tu kogoś na swoim poziomie. Ostatni wchodzący do środka już totalnie popsuli mu humor. Kupy mięśni z wyraźnymi problemami z myśleniem. Aslandir westchnął i patrzył się w okno. Chwilę później drzwi ponownie się otworzyły. Wszedł elf... chyba elf. Ciężko było ocenić twarz bez rysów. Jedyne co mogło go wydać to sposób poruszania się, szaty i wzrost.
Chwilę później do chaty wkroczył strażnik. Przywitał ich, a następnie zabrał na wyspę, na której miała być świątynia. Elf nie wahał się. Podjął decyzję od razu. Pójdzie. Jednak... te głupie żarty ludzi utwierdzały go w przekonaniu o tym jacy są. Dzieci... po prostu dzieci.
Aslandir w milczeniu zszedł pod ziemię.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 23-01-2013, 13:38   #32
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Ostatni do chaty wszedł Lomors. Trudno było określić czy w rzeczy samej przyglądał się tu obecnym, czy może nawet zobaczyć ich nie mógł. Ci którzy jednak potrafiliby zajrzeć do umysłu elfa przekonaliby się że doskonale orientował się on w sytuacji, nawet gdy jego oczy postanowiły opuścić jego twarz. Tak więc z niechęcia przyglądał się on tutejszym barbarzyńcom, ale jednocześnie z pewnego rodzaju radością. Z czego się cieszył? Z tego że ludzie ci podążają właściwą dla siebie ścieżką przeznaczenia. Przeznaczeniem każdego człowieka jest Chaos. Bez względu na to kim jest. Ci tutaj, ze względu na to jak bardzo się między sobą różnią stanowią tego żywy przykład. Zupełnie inaczej sprawa miała się z elfem. W rzeczy samej, lomorsie serce cieszyło się w jakiś sposób z pewnością na widok brata, jednakże odczuwało też pewnego rodzaju gorycz.
~ Żaden elf nie powinien poświęcać swojego życia Chaosowi... Nasze przeznaczenie jest inne.

***


- I co teraz mamy zrobić tutaj, w tej świątyni ? - Zapytał się Viktor
- Jak rozumiem, przekonamy sie kiedy tam wejdziemy - odparl zamyślony Garat
- No to hop do paszczy lwa, jak to się mawia na arenie w Middenheim.
- [i]Paszcza lwa była by tą bardziej komfortową opcją[i/] - zaśmiał się z cicha tropiciel po czym zapytał - kolega jak rozumiem z miasta na górze?
Po czym rozejrzawszy się po “towarzyszach” zapytał:
- To co panowie, wietrzymy się czy zwiedzamy?
- Zgadza się, z miasta Ulryka - odparł gladiator, - jeśli o mnie chodzi to nie mam nic za sobą więc można zwiedzać.
- I słusznie odparł Garat teraz juz całkiem poważnie i wskazawszy uprzejmie drzwi ruszył ku nim.
Słysząc imię jednego z Imperialnych bogów Aslandir skrzywił się. Podniósł jedną brew, a na jego twarzy zagościł niezbyt piękny grymas, jakby zobaczył właśnie opróżniającego się orka.
Lomors nie nawiązywał żadnych kontaktów z pozostałymi. Stał w milczeniu. Słuchał? Zapewne. Gdyby elf potrafił wyrażać emocje, patrzyłby właśnie teraz z pogardą na swojego brata, poświęcającego swoje ciało Chaosowi. “Zmarnowany! Zmarnowany!” - wrzeszczałby Lomors do swoich dawnych bogów. Ale nic podobnego się nie działo. Stał niczym posąg, starając się nie pominąć żadnej ważniejszej informacji. O wiele cieplejsze uczucia rezerwował on z kolei dla ludzi. Co prawda, byli oni o set kroć mniej warci niż chociażby najgorszy elfi sługa Pana Rozkoszy. Przynajmniej oni podążali ścieżką swojego przeznaczenia. Lomors nie uważał iż potrzeba Mrocznym Bóstwom więcej narzędzi w postaci jego pobratymców. On sam, on jeden wystarczy. Dlaczego przysyłać więcej? Nie mógł tego pojąć, wcześniej przez moment rozglądając się, jakby miał zobaczyć światło dziennie po raz ostatni. Chwilę potem zszedł do podziemi.
Viktor czekając aż ktoś pierwszy zejdzie w dół niecierpliwił się. Oceniając, że zgromadzeni tutaj nie są pozbawieni choć krzty poczucia humoru, ustał na krawędzi i krzyknął do pozostałych:
- Kto ostatni na dole ten sługa Sigmara! - Po tych słowach momentalnie zeskoczył by poddać się próbie Bogów.
Garat zaśmiał się szczerze i ruszył pędem za nim. Co tam, może to ostatni jego ostatni śmiech. Nie warto go oszczędzać.
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 23-01-2013 o 13:56.
Lomors jest offline  
Stary 24-01-2013, 14:16   #33
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Vunar - Mistrz Żalu, spoglądał jak jeden po drugim, śmiałkowie wskakiwali w zejście które zostało otworzone mocą Strażnika. Wybrańcy żartowali, byli poważni, zachęcali się, złościli, byli zagubieni lub dopiero co odnalezieni przez ścieżki losu. Wszystko to po to by dodać sobie, na swój spsób, otuchy. Vunara dziwiła różnorodność nacji i wyznań. Kapłan nie oczekiwał spotkać tu tylu przedstawicieli południa lub dalekiego zachodu. Ludzie Imperium i elfy, kto wie skąd, Ulthuan czy Wieża Chłodu - Naggarond? Podróż zapowiadała się interesująco. W zależności od tego ilu z nich przeżyje próbę Strażnika.

Stalowy wojownik, przewodnik do Sali Próby, jakby całkiem nie z tego świata...Strażnik. Zaproponował on by Vunar zadał mu nurtujące go pytania. Z całym szacunkiem Vunar postanowił nie tracić okazji i nie obrazić wysłannika Kaosu. Vunar rozpoczął.

- Strażniku...pewnym przesłania i tego co niesie, choć ścieżka jest wciąż niejasna. Ale powiedz mi wpierw, kto wytyczył mą drogę tutaj? Pan Mroku - Hashut to nie był, tego jestem pewien...kto pod postacią Ojca wszystkich Dawi Zharr, nakazał mi kreślić szlak Wybranym?

- Głos, który cię wezwał jest niepodzielny i sam dzieli domeny, tym którzy się Mrocznymi Potęgami nazywają.

- Jeśli nie służysz żadnemu z bogów, to czy jesteś poddanym Bramy, jej najczystszej energii, tej ponad podziałami? Wybacz me pytanie, ale woal ślepca zasłania me chore oczy...chcę służyć jedynie prawdzie, tej szukam i pożądam. Wiem o mocy czystej tęczy, o wielokolorowym lecz zarazem jednakim kolorze, wietrze widzianym...annały Astragotha o tym mówią. Czy stamtąd przychodzisz Strażniku Wyspy?

- Nie pochodzę stamtąd i nie pochodzę stąd. Ja jestem ponad czasem, miejscem i podziałem. Służę wszystkim i nie służe nikomu.

- Ty, na którego czekają wszyscy, przemów do mnie i odsłoń mi cel naszej podróży...jeśli Mroczni Bogowie obdarzyli Cię tą wiedzą.

- Mroczni jeszcze nie ukazali tego co chcą, ale na to nie trzeba będzie długo czekać.

- Ja Vunar - Wygnaniec, oddaje Ci hołd, Panie Szlaku Próby, oświeć mnie swą mądrością i wskaż znaki, daj wskazówki. Niechaj mój uniżony ton nie budzi w Tobie obrzydzenia, nie kajam się przed Tobą jak robaki tego świata przed drapieżnym ptakiem...z szacunku dla mocy Ci danej hołduje...nagrody nie czekam, warto byś to wiedział...warto bym to powiedział.

- Masz mój szacunek Dawi Zharr

- Wybranym dam szacunek, na jaki zasługują, ponad podziałami, ponad rasą i krainą z której pochodzą, tak ich traktował będę. Radą usłużę każdemu równo... martwi mnie tylko, jak długo... do kiedy? Jeśli Wybrani spośród siebie wodza oznaczą, to czy moja to decyzja, czy tylko jemu służyć mam słowem?

- Nie służ nikomu, masz być im przewodnikiem i doradcą. Bez ciebie będą mogli wykonać misję, ale trud ich większy będzie czekać, a przeszkody będą cięższe do pokonania..

- Nasza droga jest jak głowa demona, najeżona ostrymi rogami, z których każdy zwiastuje rychłą śmierć w męczarniach. Czy zwiastowane nam jest zwyciężyć, zadowolić Eter? Choć domyślam się odpowiedzi Mistrzu Drogi, to muszę zapytać...być może Potężni Północy, wyjawili ci ten sekret.

- Ci którzy przetrwają tą drogę zyskają chwałę i potęgę! Wielka Burza nadchodzi nieuchronnie i wezmą w niej udział. Zwycięstwo, czy przegrana ich czeka, to nieważne, świat i tak się zatrzęsie w posadach.

- Kharnet, Nurgh-let, Slaaneth, Tzeentch-arr, niech po wieczność królują. Imiona ich budzą strach i szacunek, nie tylko na Pustkowiach i Mrocznych Ziemiach. Południe drży przed imionami władców Legionów. Nawet ja, poddany Pana Mroku, Hashuta...oddaje im cześć. Lecz które z bóstw będzie nam przychylne najbardziej w naszej wyprawie? Powiedz Strażniku.

- Każdy z nich szuka swego czempiona i każdemu chwała się należy. Każdy może być przychylny i każdy może wam przeszkodzić. Sztuka balansowania między nimi jest trudna ale po stokroć potrzebna.

- Czy mądrość twa Przewodniku Wybrańców sięga tak daleko by wiedzieć gdzie znajdziemy pomoc, gdzie zdobędziemy potrzebną broń i ingredienty, czy będziemy gotowi by ruszyć na Pustkowia Chaosu od razu, czy może potrzebujemy najpierw zasięgnąć języka? Mowa tu nie o zwykłych ludziach północy, mam w zamyśle kogoś konkretnego, kogoś o znacznej potędze kto może znać odpowiedzi na nurtujące Wybrańców pytania.

- Wyruszycie, kiedy bogowie rozkażą. Na Północy jest wielu wodzów, a najpotężniejszy z nich to Vardek Krom z Kulów, jednak to nie on jest poprzednim wybranym, jeno głosicielem zagłady będzie. Jego pomocy jednak trzeba będzie szukać, gdyż on jest kluczem do zwycięstwa.

- Ostatnie pytanie, chciwie, dla siebie zostawiłem. Podążałem za zwiastunem, zostawiłem Gorgoth i wszedłem na ścieżkę Wygnańca. Przeklęli mnie zaklinacze i nie ma dla mnie już miejsca w Zharr Naggrund i na ścieżce zacnych wśród Mrocznego Masywu. Zatem więc...odnajdę sposób by opuściła mnie Klątwa Kamienia, czy Zacni Mistrzowie Wiatru Północy są w stanie mnie uwolnić od losu posągu?

- Wasza rasa jest przeklęta i pobłogosławiona za razem. Możesz jeno opóźnić swój los dzięki boskim łaskom i potężnym przedmiotom. Taką cenę musicie płacić za służbę prawdzie.

- Zadałem dziewięć pytań Strażniku Ładu Panów Nieładu. Oddałem tym cześć najwyższą Panu Losu, Wielkiemu Zmieniającemu Ścieżki, Tzeentchowi jak zwą go istoty południa. Pan Magii widać swą mądrość zesłał na mnie niegodnego i to Jemu mam powierzyć swój żywot jako patronowi ścieżki Wybranych. Niech zatem się stanie jak wyryto w kryształach na świętych drzewach Przeznaczenia.

- Niech się stanie...


Rozmowa dobiegła końca. Strażnik odwrócił głowę i stanął wyprostowany jak posąg. Wydawać by się mogło że jest jedynie pustą zbroją. Jednak Vunar czuł ogrom energii jaka emanuje od Strażnika wybrańców. Strażnik oczekiwał powrotu tych których bogowie uznają za godnych by kroczyć wytyczonymi dla nich ścieżkami.

Vunar podszedł do krawędzi zejścia i spojrzał w ciemność. Pomimo swego wzroku, którym mógł przejrzeć ciemność i tego drugiego, dzięki któremu dostrzegał wiatry magii...nie widział nic...tylko czerń. Kapłan wyjął cynową flaszkę z wodą święconą. Nalał jej nieco na dłoń i skropił wejście i wypowiedział magiczne formuły błogosławieństw.

- Wielkie czyny, sława i bogactwa, czekają tych którzy wyjda z tej czeluści...tutaj rozpoczyna się wielka wędrówka. Vunar powiedział na głos, bardziej do siebie, Strażnik stał nieporuszony, za jego sposobem Vunar, spoglądając w ciemność zejścia, czekał nadejścia Wybrańców.
 
VIX jest offline  
Stary 25-01-2013, 17:01   #34
 
WiecznyStudent's Avatar
 
Reputacja: 1 WiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodze
Wybrańcy zeszli do podziemi. Niektórzy pełni powagi, inni nie stronili od żartów. W każdym razie przez to się wydarzyło chwilę później nie było im do śmiechu. Kiedy ostatni z nich znalazł się już w środku, uświadomili sobie że są w niewielkim pomieszczeniu bez żadnej drogi wyjścia, oświetlanej tylko przez kilka pochodni. Ba nawet klapy w górze nie było! Wszyscy zaczęli się rozglądać po sobie. Czyżby Chaos postanowił z nich dzisiaj sobie okrutnie zakpić? Nagle światła zgasły ale po kilku sekundach pochodnie zasyczały i znów płonęły jasnym blaskiem, i wtedy… nie było nikogo dookoła, każdy został sam z pięcioma korytarzami do wyboru.

Aslandir
Elf zauważył że w jednym korytarzu majaczy jakaś postać, kobieca postać. To była Aloarai, mroczna elfka, która dała mu tyle rozkoszy ostatnimi czasy.
-Kochany, czy już wybrałeś?- spytała- Slaanesh czeka na ciebie, a ja mam być twoją przewodniczką na drodze do spełnienia wszystkich twoich pragnień i ambicji. Wiesz o tym że nasz pan daje wszystko tym, którzy głoszą tak przyjemne dla ciała i ducha nauki- patrzyła na niego zalotnie, masując prawą ręką swoje słodkie łono.
-Czarodzieju- odezwał się ktoś z innego korytarza. Kiedy Aslandir obrócił się ujrzał wojownika Khornea, którego zabił pierwszego dnia po przybyciu do obozu- Pokonałeś mnie, pamiętasz? Użyłeś do tego plugawej magii a jednak ci się udało. Mój pan proponuje ci wybaczenie grzechów, jeśli rzucisz w cholerę to i przysięgniesz mu czaszki twoich wrogów, tylko tego żąda, w zamian za strach, który będziesz wywoływał w każdym sercu na tym świecie!
Jak się można było spodziewać w trzecim korytarzu też pojawiła się postać, tym razem to był jego dawny nauczyciel magii, Galtherin.
-Porzuciłeś swojego dawnego mistrza- rzekł- sądzę jednak że twoja nauka nie została jeszcze ukończona. Musisz znaleźć sobie nowego nauczyciela, któż może ci dać więcej niż patron magii? Staniesz się niewyobrażalnie potężny, musisz tylko pójść za mną, a osiągniesz poziom, którego nie jest w stanie osiągnąć żaden człowiek, a nawet elf.
-Nie słuchaj ich- odezwał się bulgoczący głos z czwartego korytarza. Stała tam dziwna, niska postać, opatulona w różne, brudne tkaniny- oddasz się rozkoszy, złapiesz kiłę i umrzesz. Będziesz walczył z niezliczonymi przeciwnikami, otoczą cię łucznicy i skrócą twą passę. Będziesz dążył do nieograniczonej potęgi, ona cię przerośnie i eksplodujesz na milion kawałków! Prawdziwa moc tkwi w naukach mojego pana Nurgla! To my patrzymy jak dookoła wszyscy padają pokotem, to my roznosimy plagi tego świata, które nam nie szkodzą. To do nas zwróci się praktycznie każdy w ostatnim geście desperacji, a nasz ojczulek z miłością przyjmie go do swojej wielkiej rodziny…
W ostatnim korytarzu nie pojawił się nikt ale przez chwilę dało się czuć delikatny wietrzyk, który przyniósł tajemnicze słowa:
-Jeden jest większe niż pięć…

Viktor
Viktor znalazł się w podobnej sytuacji. Też był sam w ciemnym pomieszczeniu z pięcioma korytarzami. W jednym z nich pojawiła się przecudnej urody kobieta, nie u ubrana prawie w ogóle. Już się spotkali, kiedy młody gladiator postawił pierwsze kroki w obozie.
-Pamiętasz mnie mój piękny?- spytała niewinnym głosem- Mój pan, Książe Rozkoszy Slaanesh wysłał mnie tutaj. Mam spełnić twój każdy, nawet najbardziej lubieżny rozkaz nie krzywdząc ciebie ani trochę, no chyba że tego zechcesz- popatrzyła na niego dziko, a jej kły zaczęły się wydłużać, by po chwili wrócić do normalnej postaci i z twarzą niewiniątka oznajmiłą:
-Czas zapomnieć o dawnych zwadach i spojrzeć w przyszłość.
-Co ci to da?- spytał norsmen, ten którego kiedyś Fusch pokonał na arenie- Czy jeśli będziesz pławił się w rozkoszach będziesz miał czas na rozwijanie swoich umiejętności? Tylko Khorne sprawi że osiągniesz nowy poziom w walce, zabijaniu, taki, którego jeszcze nikt nie zna! Wyobraź sobie że jesteś najlepszym wojownikiem, jesteś niepokonany! Oddaj Rzeźnikowi hołd, a on cię nauczy jak takim się stać!
W trzecim korytarzu pojawił się jego… ojciec.
-Synu mój!- krzyknął- kiedy zatracisz się w rozpuście albo rzeziach zapomnisz kim naprawdę jesteć i dlaczego takim się stałeś! Pójdź ze mną, a pokażę co się zmieniło i co jeszcze trzeba zmienić. Nauczyłem cię prawie wszystkiego czego mogłem ale pozostała ci jeszcze jedna, ostatnia lekcja. Chodź za mną.
-Przecież twój ojciec nie żyje!- odezwał się głos z czwartego korytarza- Chcesz pobierać nauki od trupa? Droga do potęgi prowadzi tylko przez Nurgla! Roznosiciela Zarazy, który swym dziecią daje odporność na choroby i ból. Chcesz tego doświadczyć?
Z piątego korytarza delikatny wiatr przyniósł tylko słowa:
-Jeden jest większe niż pięć…

Garat Moon
Zwiadowca znalazł się w ciemnym miejscu sam ale po chwili w jednym korytarzu zauważył postać. To była norsmeńska niewolnica, którą podarował mu Brago.
-Panie mój- powiedziała z pokorą w języku ludzi z Imperium- Chodź ze mną. Na końcu tej drogi czekają cię rzesze niewolników, którzy są gotowi spełnić każde twoje życzenie, jeśli tylko oddasz duszę Slaaneshowi.
-Bzdura- powiedział Sokai, który stał w następnym korytarzu- każdy kurganin wie, że niewolników zdobywa się siłą! Jak inaczej można zyskać sobie szacunek współplemieńców? Ty jesteś słabym południowcem! Umiesz iść tylko na łatwiznę! Pójdź drogą Khornea i pokaż że jest inaczej, pokaż że są powody aby cię szanować!
W następnym tunelu pojawiła się wysoka postać młodego kurganina.
-Jestem Argon, wnuk Kadhaia Syna Smoka z Dolgan. Nie znasz mnie ale ja znam ciebie. Pomściłeś mnie i moją śmierć pomagając w zabiciu pomiotu Nurgla. Dzięki temu zostałeś przyjęty do mego plemienia na moje miejsce. Co się zmieniło w twoim życiu i za to jesteś mi coś mi winien. Pójdź za mną, a wyjaśnię ci jak stać się jeszcze potężniejszym, jak pnąć się w górę! Czyż nie marzysz o władzy i rzeszach niewolników? Można to osiągnąć inaczej niż oddając się Slaaneshowi albo urządzając rzezie w imieniu Khornea. Tak między nami, to nigdy nie lubiłem Sokaia.
W czwartym korytarzu odezwał się szyderczy śmiech, który narastał z każdą sekundą.
-Tzenth szuka sobie nowego sługi i myśli że jest taki sprytny! Uwierz mi, te intrygi, które on planuje są pokręcone, tak że ich nie zrozumiesz, a i tak cię do niczego nie zaprowadzą. Pójdź za Nurglem, a Sokai nigdy ci nie zagrozi, nie będzie miał na tyle odwagi. Nikt nie będzie tak odważny, żeby ruszyć wyznawcę Władcy Much.
Z piątej drogi delikatny wiatr przyniósł słowa:
-Jeden jest większe niż pięć…

Aver
Aver z Kulów jeszcze nie był w takiej sytuacji, zawsze był ktoś kto walczył z nim ramię w ramię albo dopingował go, teraz był jednak sam, jeśli nie liczyć postaci, która pojawiła się w jednym z korytarzy.
-Przelewać krew można w każdym momencie, wielki wodzu- odezwała się śliczna kobieta o urodzie kislevitki- jednak nastaje chwila, kiedy trzeba świętować, zaś Slaanesh ofiaruje wielkie dary tym, którzy wiedzą jak to robić.
-Zamknij się suko!- Odezwał się potężny wojownik zakuty w krwistoczerwoną zbroję- Asavar nie stał się słynny z tego powodu że chlał wino i chędożył takie jak ty! On przelewał krew! Oceany krwi! Chcesz osiągnąć jego chwałę Averze? Chodź za mną! Pospiesz się!
-Asavar nie zabijał tylko za pomocą topora czy ostrza- powiedział vitki z plemienia Avera- nie zapominaj że miał do dyspozycji setki czarnoksiężników, którzy byli gotowi na każde jego skinienie. Wyobraź sobie, mój młody wodzu, że władasz i mieczem i magią? Czujesz tą potęgę?
-Ja czuję jedynie podstęp!- Krzyknęła poskręcana postać z czwartego korytarza. Zmieniacz Dróg poprowadzi ciebie tam, gdzie nawet nie będziesz wiedział gdzie jesteś i co robisz. Wiesz jak skutecznie wygrać z wrogiem? Nie mieczem, nie magią, to jest siła ale nie gwarantuje zwycięstwa. Podczas wojny więcej ludzi umiera od głodu i zarazy i mój pan chce żebyś to wykorzystał.
Z piątego korytarza wiał lekki przeciąg, który niósł słowa:
-jeden jest większe od pięciu…

Aldebrad
Po tym jak rycerz znalazł się sam w jednym z korytarzy zobaczył młodą elfkę, która przypominała dokładnie tą, którą spotkał zanim wyruszył na północ.
-Szlachetny rycerzu- odezwała się swoim niewinnym głosem- co sprawiło że tu przyjechałeś? Wyrzuty sumienia? Może głos, który kazał to zrobić? Nigdy nie zastanawiałeś się do kogo należy? Slaanesh zapewni ci odpowiedzi na wszystkie pytania.
W drugim przejściu pojawił się wojownik w zbroi płytowej dosiadający przerażającego rumaka o krwistoczerwonych oczach.
-Nie słuchaj słabeuszy, jedyną drogą do potęgi są czyny, a będąc wyznawcą Khornea będziesz miał nie jedną okazję aby dowieść tego ile jesteś wart. Stań się niezwyciężony w walce i przyłącz się do mnie.
W trzecim korytarzu pojawił się rycerz zakonu płonącego serca, a był nim nie kto inny jak stary Ernest.
-Gdy zrzuciłeś mnie z przepaści wiele się zmieniło w twoim życiu, nieprawdaż? Byłeś moim najlepszym giermkiem ale żeby stać się jeszcze silniejszym musiałeś zakończyć ten etap w życiu, kiedy to ja byłem twoim nauczycielem. Chcę przekazać ci jeszcze jedną naukę, więc pójdź za mną.
-Co ci po tych naukach?- spytał Heinrich- Nauki nie zapewnią ci bezpieczeństwa i strachu, który będą odczuwać inni, gdy zobaczą jak się zbliża sługa Nurgla. Pamiętasz chyba jeszcze zarazę, która pozbawiła cię rodziny? Gdyby wstąpili w nasze szeregi nic by im nie groziło, staliby się na nią odporni. Być może nasz ojczulek umyślnie cię oszczędził byś się o tym dowiedział.
Wtedy z piątego przejścia powiał wiatr, który powiedział:
-Jeden jest większe od pięciu…

Albjorn
Norsmeński berserker znalazł się sam bez elfów, słabych południowców i kurganina. Zobaczył pięć tuneli. W jednym z nich znajdowała się dziewczyna wyglądająca na niewolnicę.
-O mój potężny panie!- zawołała- Czy potrzebujesz chwili odpoczynku, przyjemnego relaksu? Twoja siła zasługuje by odpowiednio o ją dbać, a kto zadba o to lepiej niż ja, twój podarunek od Slaanesha?
-Pamiętaj Albjornie Rodgurnie Biały- odezwał się grabieżca, którego albinos pokonał pierwszego dnia po przybyciu do obozu- pragniesz zdobyć sławę, chwałę i potęgę, aby zostać zapamiętany na wsze czasy! Nie zdobędziesz jednak tego wszystkiego, jeśli będziesz patrzył na doczesne przyjemności. Jak będziesz chciał zaspokoić swą chuć to wejdziesz do jakiejś wioski, wyciągniesz jakąś dziewkę z chaty za kudły i zrobisz co trzeba!
-To nie jest właściwa droga!- odrzekł na to ktoś wyglądający na maga- atakując bez ustanku można łatwo zginąć, zbyt łatwo, a wtedy co po chwale? Nic! Jedyna droga do zwycięstwa to spryt i podstęp! Chcesz być zapamiętany jako niezrównany czempion? Uwierz w słowa Tzentha!
-Tzenth, Slaanesh, Khorne…- zaczął marudzić ktoś z piątego tunelu- Oni tracą władze, tam gdzie wkroczy Nurgl. Naprawdę wierzysz że tamci zapewnią ci to co chcesz osiągnąć? Jeśli tak to jesteś głupcem!
Z piątego korytarza Albjorn usłyszał słowa:
-Jeden jest większe od pięciu…

Lomors
Elf bez twarzy widział dookoła siebie pięć korytarzy, w jednym z nich majaczyła postać znajomej mu elfki Nemeyeth
-Widzę że udało ci się dotrzeć do celu- uśmiechnęła się blado- wiedz jednak że ja to przypłaciłam życiem, gdyż kapitan obwinił o to mnie. Musi ci się ciężko żyć bez twarzy, choć sprawię że znów będziesz się nią cieszył. Slaanesh to sprawi.
-To ci nie potrzebne!- zawołał wojownik w drugim przejściu. Pewnie nie raz widziałeś strach w oczach ofiar, gdy uświadamiały sobie że nie masz twarzy? Czyż to nie było wspaniałe? Nie czułeś wtedy jak robiąc pod siebie ucieka z nich tchnienie życia? Dobrze przysłużyć się możesz dla Khornea, jednak musisz porzucić sztukę przez niego znienawidzoną.
-To co gada ten barbarzyńca nie jest prawdą- powiedziała mała ludzka dziewczynka- za pomocą magii zbiłeś wielu ludzi, w tym moich rodziców. Musieli cię bardzo skrzywdzić, skoro tak się mścisz. Zmieniasz wszystko, czego się dotkniesz i to na pewno zauważył Ten Który zmienia drogi.
-A może chcesz osiągnąć nowe stadium zniszczenia i eksterminacji?- spytał ktoś w poszarpanych szatach mnicha- co wymorduje ludzi lepiej niż przecudna zaraza zesłana przez Władcę Much? Już przecież widziałeś jej efekty, przecież dzięki niej tu jesteś.
Wtedy elf usłyszał słowa przybyłe wraz z wietrzykiem z piątego korytarza:
-Jeden jest większe od pięciu.

Vunar
Wszyscy z wybrańców byli pod ziemią, Vunar zaś dostał odpowiedzi na swoje pytania i czekał wraz ze Strażnikiem na to co ma się stać. Stali w milczeniu. Chwile ciągnęły się w nieskończoność, gdy nagle Strażnik powiedział:
-Już znam cel waszej podróży, bogowie mi go wyjawili- dotknął czoła krasnoluda i jego myśli zalała fala wizji. Ujrzał potężnego wojownika, wybrańca Chaosu, który wiódł za sobą wielką armię do stóp wielkiego wulkanu, gdzie spoczywało ciało jednego z dawnych wybrańców.
-To się jeszcze nie wydarzyło ale to jest wasza ścieżka- usłyszał głos w myślach, po czym ujrzał drogę, którą mają do przejścia- Góra nazywa Okiem Upadłych i tam spoczywa ciało Asavara z Kulów. Udajcie się tam na pielgrzymkę a spotkacie jego, tego który ma głosić przesłanie o końcu dziejów!

 
__________________
Epicka i mroczna przygoda na Północy w świecie Warhammera. Na chwałę Mrocznym Potęgom! http://lastinn.info/sesje-rpg-warham...-wybrancy.html
WiecznyStudent jest offline  
Stary 25-01-2013, 18:46   #35
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gdy Victor wylądował w ciemnym pomieszczeniu zupełnie nie wiedział co robić dalej. Oczekiwał, że zostanie szybko zaatakowany przez kogoś lub coś. Gdy nagle dotarł do niego znajomy głos. Głos, którego nie chciał nigdy więcej słyszeć.

-Pamiętasz mnie mój piękny ....
- Precz! Zapomnieć o dawnych zwadach ? Do dziś musiałem się obawiać każdej chwili czy zaraz nie wyskoczy na mnie jakaś niezaspokojona seksualnie demonica, która chce po stosunku zjeść mnie na śniadanie, nie nabierzesz mnie potworze!


Gdy usłyszał głos norsmena, momentalnie się zerwał i odwrócił w jego stronę
- Ty?! Jesteś martwy! Zabiłem cię, jestem tego pewien. Gdyby nie ty to nie byłoby mnie tutaj! Gdyby nie ty to mój ojciec by żył i byłbym na dalej na arenie szanowanym obywatelem!

Gdy kończył monolog skierowany do norsmena usłyszał znajomy głos ojca. Ze łzami w oczach zaczął do niego mówić:
- Tato, nie chciałem... Ja naprawdę nie chciałem, nie kontrolowałem się, to głosy w głowie. Nie mogłem wam o tym powiedzieć. Tato, przepraszam.

Zwrócił się do wyznawcy Nurgla:
- Nie wiem kim jesteś, ale nie interesują mnie choroby. Z tego co pamiętam to gluty cieknące z nosa nie były zbyt przyjemne więc uciekaj zanim ci łeb odrąbie.

Został mi jeden tunel ... chłodny wiatr, jeden większe niż pięć ? Co to znaczy? Nie wiem, ale chcę wyjść stąd najszybciej jak to możliwe. Martwe osoby i demonice nie są moimi ulubionymi towarzyszami...

Po tych słowach gladiator skierował swoje kroki ku piątemu tunelowi.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 25-01-2013, 20:25   #36
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Lomors przyzwyczajał swoje oczy... Jakie oczy? Po prostu przyzwyczajał się do ciemności tu panującej. Zanim jeszcze pojawiły się postacie, wsłuchiwał się w moc tego miejsca. Był teraz jeszcze bardziej niczym posąg, niewzruszony, zamyślony. Gdy pojawiły się wszystkie postacie, jego głos rozbrzmiał po raz pierwszy.

Elf wysłuchał słowa kobiety oddanej Slaaneshowi.
- Ocaliłaś mi życie i udowodniłaś że nasza rasa potrafi zjednoczyć się w imię Większego Dobra. Teraz jesteś martwa, nie znaczysz dla mnie nic, tak samo jak twoje obietnicy wiecznej rozkoszy.
Lomors po tym wysłuchał słów wojownika.
- Strach w oczach moich ofiar był poświęcony zemście i moim dawnym bogom, krwaworękiemu Khaine'owi, nie twojemu panu Khorne'owi. Wraz ze swoją nową maską zyskałem nowy cel i nowego Pana. Ty nim nie jesteś. Odejdź.
Elf zignorował słowa małej dziewczynki i zwrócił się do sługi Nurgle'a.
- Twój cel jest doprawdy szczytny i serce moje podpowiada mi że to jest idea godna spełnienia. Ale widzisz bracie w czynach, twój władca chce aby świat pochłonęła trawiąca wszystko wieczna zaraza. Nie ma w tym piękna i to nie jest mój cel. Wybacz. - po tym Lomors wręcz skłonił się człowiekowi w szatach mnicha, aby następnie skierować swój wzrok na korytarz z którego dobiegały słowa.
- Jeden w rzeczy samej jest większe od pięciu. Oddanie się jednej ścieżce wiąże się z większą potęgę, niż rozerwanie swojego ciała na czworo. I o to się zapytam, czyż każdy z nas nie podlega temu, który zna przyszłość, przeszłość i teraźniejszość? Pan Przemian, Wielki Architekt, to za jego sprawą zmienia się świat. To on kieruje każdym z nas i zmienia świat tam, gdzie my nawet jego upiornej dłoni nie dojrzymy. Przecież nawet Slaanesh - tutaj elf przeniósł wzrok na druchii - Przecież nawet on Przemienia ludzkie ciała w narzędzia wiecznej rozkoszy. Przecież to Nurgle - tutaj elf przeniósł wzrok na sługę Nurgle'a - Przecież nawet on przemienia zdrowe życie, w napuchnięte, pokryte ropniami mięso. Przecież nawet sam potężny topór Khorne'a! - tutaj elf przeniósł wzrok na wojownika. - Nawet sam Khorne swoim toporem sprawia iż świat przemienia się skąpany w morzu krwi! - elf mówił prawie że uroczyście.
- Oto mój pan i władca, za sprawą którego odmieni się świat w ciałach każdego z was. Tzeentch. Przecież to właśnie on... Tak, to właśnie on, kierując waszymi dłońmi sprawi iż wszystko spłonie w purpurowym płomieniu zmian, jakie czekają nie tylko Imperium, ale cały świat! - po tych słowach znikąd dochodzący głos elfa zamilkł, a podszedł do dziewczynki i chwycił ją za dłoń, niczym przewodniczkę.
 
Lomors jest offline  
Stary 26-01-2013, 13:29   #37
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Rabe z śmiertelną powagą traktował próbę. Nie wiedział czy już się zaczęła kiedy zszedł do świątyni razem z resztą. Szybko zorientował się że ma do czynienia z nie byle jaką mocą. Gdy wszyscy weszeli a klapa się zamknęła to na dodatek zniknęła, wyjścia już nie było. Nagle zrobiło się ciemno, ale tylko na chwilę. Gdy Aldebrand ponownie znalazł się w świetle pochodni do okoła niego już nikogo nie było. Zniknęli bez śladu.
Z pierwszego korytarza dobiegł go głos kobiety oferującej mu pomoc od Pana Rozkoszy. Aldebrand zawsze poświęcał się swoim zadaniom, nigdy nie miał czasu na zakładanie rodzin, dlatego nie wierzył w obietnice kobity.
Drugi korytarz należał do Khornea. Te obietnice bardziej trafiały do rycerza. Już miał robić krok w stronę wojownika gdy dobiegł go głos z trzeciego korytarza.
- Ernest? - zapytał z niedowierzaniem - Przecież ty... ja... - nie wiedział co odpowiedzieć byłemu towarzyszowi - To głos mi kazał a ja głupi zrobiłem to, sam nie wiem czemu mu uległem.
Z kolejnego korytarza wyszedł znajomy mu Heinrich, tego Aldebrand też nie mógł się spodziewać. Ale nie zastanawiał się nad tym, jak oni się tu znaleźli.
- Ernest wiele mnie nauczył. Okaż mu choć trochę szacunku, Heinrich. Jednak z drugiej strony masz wiele racji...
I w tym momencie dobiegł go piąty głos, najbardziej tajemniczy. - Co tam jest? - zapytał obecnych - Co to za głos?
Z algebraicznego punktu wiedzenia piąty głos się mylił, ale Aldebrand szybko nabrał przekonania że to nie o to chodzi. Nikt mu jednak nie odpowiadał. Wszyscy stali nie reagując na świat zewnętrzny, tylko wpatrując się przed siebie, jakby w zamyśleniu, jakby coś widziały za horyzontem, jakby tu nie było ścian, jak kukły.
Rycerz niezdecydowanym, lekkim i powolnym krokiem ruszył w głąb tajemniczego korytarza.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 27-01-2013, 09:18   #38
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gdy ujrzał niewolnicę, stojącą w jednym z pięciu tuneli, uznał że ta wyprawa coraz bardziej mu się podoba. Chciał niewolnicy i ją ma!
- No pewnie, że potężny. Ja cały i tu - wskazał na mięśnie. - I tam! – wskazał ‘męski’ mięsień. - Odpoczynku nie potrzebuję, bom nie zmęczony! Ale ruchańska tak! Do dzieła dzi…- już miał do kończyć, gdy odezwał się drugi głos…

… i ten drugi głos dobrze prawił do tego! Najprzyjemniej jest, to fakt, jak po wygranej bitwie, sam ciągniesz wybraną babę za włosy i sam ją przymuszasz. Na zarazę, jakaś mu się sama oddaje, jak on, Albjorn Rodgurn, sam o swoje potrafi zadbać! Tak! To jego ścieżka! Walka! Grabieże! Gwałty! To jest on!
- Masz rację wojowniku poległy, którego imienia nie pamiętam- rzekł, po czym ruszył w jego kierunku.

I nie przekonał go do innej wizji, jakiś słaby, podstępny mag.
- Chwałę zdobędę w chwalebnej śmierci, a nie czając się gdzieś w krzakach. Prawdziwe życie zaczyna się dopiero po niej! Ja mam zamiar umrzeć chwalebną śmiercią w trakcie walki!!! - odkrzyknął czarodziejowi

A tym bardziej nie przekonał go przedostatni głos, szczególnie że nie miał nic do zaoferowania.

Ale za to piąty…. piąty twierdzący, że jest największy. Największy jest dobry dla Albjorna, gdyż i Albjorn będzie największy! Ostatecznie więc udał się w kierunku piątego tunelu.
 
AJT jest offline  
Stary 27-01-2013, 14:28   #39
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Aver został sam. Czuł się dziwnie, lecz nie czuł strachu, to było zupełnie inne uczucie niż dotychczas znał. Wzruszył ramionami, albowiem wiedział, że wszystko teraz w jego rękach i w łasce Bogów. Cztery korytarze i cztery postacie kusiły go niczym przekupki na targu. Każda ze stron ofiarowywała mu siłę, potęgę, moc lecz tylko kusiły słowami. Zaśmiał się donośnie gdy czwarty „kusiciel” zamilkł. Echo tego śmiechu rozbrzmiało po korytarzach a on sam, wielki wódz z plemienia Kulów zwrócił uwagę na piąty korytarz.

„Khorne wielki Pan Wojny i Krwi, Ojczulek Nieglin Pan zarazy i głodu, Loesh którego na ziemiach imperium nazywano Slaaneshem ofiarowywał mu przyjemność, i Tchar..Pan Zmian patronat czarnoksiężników. Cztery drogi lecz to oznacza służyć tylko jednemu Bogowi. Jeśli ma tak być niech Bogowie sami zdecydują komu ma służyć wierniej…A może… Tak… Wybrać piątą drogę… Być może…ona będzie prowadzić tam gdzie jego prawdziwe przeznaczenie… Być posłańcem czwórki…Nie uznawać podziałów… Nie służyć jednemu lecz czterem”

Tak więc skierował się w stronę piątego.Bo po co rozdrabniać się skoro można mieć wszystko. Ostrze topora lśniło w mroku, gdy Aver ruszył w stronę nieznanego.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-01-2013, 15:10   #40
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Garat stał w ciszy wysłuchując kolejnych przekazów. Był lekko powiedziawszy niezdecydowany.
Jasne, Slaanesh miał oczywiste zalety. Khorne...dzięki niemu szybko zyskałby prestiż. Zdobyłby wojowników na swoją wyprawę. Tzenth... od początku był jego celem. Pan przemian dla kogoś kto chce coś zmienić. Nurgl? Cóż, i jemu należny był szacunek...chyba i jego moce były nie do pogardzenia. Cóż miał począć? Jakiż wybór ma zapaść. Wtedy usłyszał ostatnią propozycję. Tak właściwie nie wiedział o co w niej chodzi. Ale była wyjściem sytuacji bez wyjścia. Co prawda mógł to być lek gorszy niż choroba, ale tego nie był pewien. W najgorszym razie? Szybko znajdzie spokój..prawda? Ruszył prostym krokiem ku ostatniemu z tuneli. Zobaczymy...
 
vanadu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172