Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2013, 21:56   #21
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Billingsley odruchowo przyłożyła rękę do nosa. Poczuła coś mokrego i lepkiego. Kiedy podniosła rękę ujrzała krew. Z wdzięcznością przyjęła chusteczkę i zaczęła się nią wycierać.
- Tam w szafce. - Wskazała na przeciwległą ścianę. - Drugie drzwiczki od lewej. W środku jest słoik z czerwoną nakrętką.
- Siedź spokojnie. - Abigail kiwnęła głową i podeszła do rzeczonej szafki. - Zajmę się wszystkim.
Chwilę później postawiła przed Vannessą parujący napar. Po czym do serca dolała jeszcze bimbru.
- To na rozgrzewkę. - Dodała uśmiechając się. - A mówiłaś, że nie pędzicie. Podrzucisz mi jedną taką.
Vannessa kiwnęła głową na znak, ze się zgadza.
- Co to było?? - Spytała młodsza kobieta uprzednio pociągając kilka solidnych łyków napoju z wkładką.
- To ty mi to powiedz. - Odparła starsza Druidka.
- Nic nie wyczułaś??
- Nic a nic.
- Nic a nic. - Vannessa powtórzyła za Murzynką.
- Kochanie, strzegłam cię tutaj najlepiej jak umiałam. - Odparła blondynka przeszukując kolejne szafki. Przy jednej zatrzymał się na dłużej. Po chwili przed Vannessą wylądował talerz z kanapką. - Zjedz.
Młoda Wiedźma była głodna i to bardzo. Ale do póki nie zobaczyła jedzenia nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo jest głodna. A może to uczucie było zagłuszane przez inne, bardziej dotkliwe, jak zimno czy zmęczenie.
- Na początku nie działo się nic szczególnego.Ale potem poczułam, że robi się dziwnie zimno. Aż sutki sztywniały. A ty odpłynęłaś. Nie reagowałaś na bodźce. Zaczęłaś sinieć, marznąć, a na oczach pojawił się szron. - Vannessa odruchowo dotknęła dłonią swoich powiek, a Nash kontynuowała. - Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałam
- Ja też. - Przerwała jej cicho Billingsley.
- Próbowałam cię docucić solami trzeźwiącymi, ale nie pomogło. Wtedy zastosowałam stary, sprawdzony sposób.
Na twarzy Vannessy zastygło nieme pytanie, co to był za sposób??
- Siarczysty policzek. - Odparła spokojnie Murzynka. - To szybko postawiło cie na nogi.
Młoda Druidka przełknęła ostatni kęs kanapki.
- Dziękuję ci za pomoc.
- Nie ma za co. - Odparła Abigail. - Powinnaś wypocząć. Wyglądasz jak siedem nieszczęść.
- I tak też się czuję.
- Najlepszym na to lekarstwem jest rumianek.
- Rumianek?? - Billingsley wiedziała, że to zioło pomaga przy przeziębieniach i problemach z układem trawiennym. Działa też rozluźniająco na układ nerwowy. Ale nic z tych rzeczy jej nie dolegało.
- No rum do brzuszka i Janek do łóżka. - Wytłumaczyła Nash widząc zdziwienie na twarzy młodszej kobiety. - Przydałby ci się chłop, który by cie rozgrzał.
Vannessie rzeczywiście było zimno. Do tego chciało jej się jeść i pić. Chociaż te dwie potrzeby częściowo zaspokoiła. A do tego wszystkiego była potwornie zmęczona. Ten krótki wypad w nieznane bardzo ją wyczerpał.
- Czy to wszystko?? - Spytała w końcu Nash.
- Tak, jeszcze raz ci dziękuję.
- To ja już sobie pójdę. Mam jeszcze kilak rzeczy do zrobienia.
- Jasne.
- I nie próbuj tego powtarzać, bez nadzoru.
- Spokojnie, nie zamierzam. przynajmniej nie dziś.

Vannessa została sama. Najchętniej to władowałby się teraz do łóżka, swojego własnego, prywatnego. Problem polegał na tym, że owo łóżko znajdował się w sporej odległości od niej. A po za tym wypadałby sprawdzić czy reszta już wróciła z akcji.
Chwilę jeszcze posiedział kończąc herbatkę. Nalał jeszcze trochę ciepłej wody do kubka i wypiła. Zrezygnowała z kolejnej porcji alkoholu.
Dojście do drzwi okazało się trudniejsze niż przypuszczała. Nim opuściła destylarnię musiała sobie odpocząć. Jeszcze większym wyzwaniem okazało się pokonanie schodów. Ale jakoś się udało. Na ich szczycie też zrobiła sobie przerwę.

Blada jak ściana Vannessa weszła do pokoju. Jedynym kolorowym akcentem na jej twarzy był czerwony policzek, tak bardzo kontrastujący z resztą. Szła powoli, wzdłuż ściany opierając się o nią zupełnie jakby się bała, że zaraz upadnie. Kroki stawiała niepewnie.

***

Może i powinna była zostać z Hensingtonem i poczekać na resztę, ale jej się nie chciało. Jedyne o czym marzyło to gorąca kąpiel, lub przynajmniej prysznic i łóżko. Pisanie raportów zostawiła sobie na dzień następny.
Zabrawszy z destylarni swój płaszcz opuściła budynek. Swoje kroki skierowała ku najbliższemu przystankowi. Wieczór był dość chłodny, a do tego jej nadal było zimno, po tej dziwnej podróży. Wzdrygnęła się kilkukrotnie gdy mocniejszy podmuch omiótł jej ciało.
Na przystanku chodziła nerwowo w tę i z powrotem, usiłując się rozgrzać w ten sposób. Dodatkowo pozwalało to na zabicie czasu, który dłużył się jej niemiłosiernie. W końcu coś podjechało. Nawet to coś jej pasował.
Nie było za dużo ludzi i nieludzi zresztą też, dlatego usiadła sobie. I to był błąd. Miarowe kołysanie się pojazdu w połączeniu ze zmęczeniem jakie odczuwała zaowocowało półsnem. I byłaby przespała swój przystanek. Ale jakimś dziwnym trafem ocknęła się. Wysiadła w ostatniej chwili. Drzwi boleśnie ja przycięły.
Powlokła się smętnie do swojego mieszkania. Zdrętwiałe od zimna palce były na tyle niezgrabne, że dwukrotnie klucze jej wypadały zanim udało się otworzyć drzwi.
W mieszkaniu było ciemno, ale za to ciepło. Kris musiał już wyjść do pracy.
Ochota na kąpiel przeszła jej jakoś. Zmusiła się tylko do wymycia zębów i wsunęła pod kołdrę. Zimną kołdrę. Cała się telepała, o mimo, że założyła ciepłe skarpetki i ubrała spodnie dresowe. Nie była jednak w stanie dość szybko się rozgrzać. Zaczęła nawet żałować, że nie może skorzystać z bezcennych rad Murzynki.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline