Zwycięstwo okazało się nad podziw łatwe i szybkie.
Gdy tylko obaj jeźdźcy (w tym jeden w charakterze trupa) znaleźli się na ziemi, Jack złapał za uzdę najbliższego wierzchowca i przywiązał go do najbliższego krzewu. Lepiej, żeby zdenerwowany koń nie pobiegł gdzieś w świat - na przykład w stronę owego dworku - i uprzedził nieodpowiednich osób o nadchodzącym zagrożeniu.
Podczas gdy Drakonia wiązała nieprzytomnego przeciwnika i przeszukiwała jego kieszenie, Jack zabrał się za drugiego wroga. Ten był już martwy, a Jacka interesowała nie tyle zawartość jego kieszeni czy sakiewki, a broń. Miecz nie był mu do niczego potrzebny, ale kusza - to zdecydowanie było narzędzie bardziej przydatne, niż proca, będąca w tej chwili w posiadaniu Jacka. Kusza i dwadzieścia ponad bełtów.
- Tego truposza wystarczy rzucić w krzaki - powiedział, gdy zaczęto omawiać plany - a konie, wraz z tym nieprzytomnym jegomościem, podprowadzić trochę bliżej dworku. Tam mogą na nas spokojnie poczekać.
- Jeśli chodzi o atak, to faktycznie - najpierw trzeba by użyć czary, a potem dokończyć pracę. Jeden człek do przepytania nam wystarczy, więc chyba nie warto zbytnio się patyczkować.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-01-2013 o 16:34.
|