Nie dość, że wystrzelony bełt trafił nie wiedzieć gdzie, to jeszcze w gratach starego magazynu nie znalazł nic godnego uwagi.
Wszystko działało przeciwko nim. I to, Belmo był o tym przekonany, za sprawą złośliwego impa. Gdy tylko potwora padła z rąk barbarzyńcy, podszedł do niej i zebrał ostrożnie do glinianej buteleczki jad pająka. Zatknął ją dokładnie korkiem i schował do plecaka, pomny tego, że w kieszeni płaszcza nie będzie bezpieczna.
Niestety barbarzyńca znowu zdecydował biec za chochlikiem. Jak widać ostatnie doświadczenia niczego go nie nauczyły i niziołek był tego pewien, kolejne pewnie też nic go nie nauczą. No cóż. Tępota niektórych była ich cechą wrodzoną i choćby nie wiem ile nad tym pracowali, skutki i tak będą mizerne. Nie pozostało mu nic innego jak podążyć za grupą.
Gdy podłoga zapadła się pod nimi krzyknął odruchowo. Polecieli w dół i z głośnym pluskiem wpadli do wody. Woda przykryła go cała pchając się do ust, nosa i uszu. Zachłysnął się. Wynurzył się na powierzchnię parskając i prychając.
- Pomocy! - wrzasnął młócąc w panice rękami i nogami.
Woda wciągnęła go spowrotem, wypełniając gardło i płuca.
- Pomo...! - zdążył krzyknąć gdy wypłynął na chwilę, krótko przed tym nim zniknął ponownie pod powierzchnią.
Kusza z ciężkim plecakiem, który szybko nasiąkał wodą ciągneły go w dół. Widział swoich towarzyszy dryfujących obok, widział śliskie ściany podwodnego koryta, których nie był w stanie się złapać, widział swoją śmierć, która nadchodziła powoli z każdym chaustem wody wciąganej do płuc. Rozpaczliwie walczył o powietrze waląc rękami i nogami jak oszalały. Ręce mdlały z wysiłku, przed oczami ciemniało. Nie dane mu będzie wrócić do Willowhill. Nie dane mu będzie. Zobaczył światełko w tunelu. Stary poczciwy dziadunio zawsze powtarzał: “Drogi Beli, gdy zobaczysz światełko w tunelu, nie podążaj w jego stronę”.
Światełko było coraz bliżej.
---------
kostki
9, 12
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |