Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2013, 08:36   #91
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Ognisty Pan był łaskawy. Dał im szybkie i widowiskowe zwycięstwo nad pająkiem. Poczwara legła nieruchoma nie wyrządzając nikomu z nich żadnej krzywdy. Falco co prawda skrzywdził barbarzyńcę, ale tylko troszeczkę. Spokojnie zatem mogli się zająć oczyszczaniem przejścia z pajęczyn, które spaliły się, aż Beliarowi zrobiło się miło. Ach ogień, ów tajemniczy, groźny i fascynujący żywioł. Kapłan przyglądał się z błogim uśmiechem płomieniom.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było wrócić do obowiązków. Po pierwsze kapłan upewnił się, że niziołek oddał mu hubkę. Belmo mógłby „zapomnieć” o tym.
Odzyskawszy swą własność Beliar mógł podążyć za złośliwym impet, który a jakże ukazał im się w korytarzu.
Pewnie znów ich prowadził w pułapkę. Kapłan nie mógł się nadziwić komu się chciało zakładać pułapki w opuszczonej kopalni. Nie było tu pewnie wielu zwiedzających. To złośliwe bydle musiało się przez większość czasu straszliwie nudzić.

No to zapewniali mu teraz rozrywkę. Szczególnie Wolf targając i rzucając przed siebie ciało goblina. Widok tyleż niesmaczny, co komiczny.
Niestety imp okazał się na tyle inteligentny, że dostrzegł, iż łączna waga drużyny przewyższa znacznie wagę pojedynczego goblina. Nim się spostrzegli wszyscy wylądowali w nurcie jakiejś podziemnej, rwącej rzeki. Szczęściem w nieszczęściu woda była ciepła i niosła ich w nieznane. Beliarowi przyszło na myśl, że pewnie gdzieś po drodze będzie wodospad. Póki co pozwolił się nieść nurtowi starając się jednakże tak sterować ciałem, by zbliżyć się do brzegu i wyjść na suchy ląd.

------------------------
2x 1k20 = 4 i 7
 
Tom Atos jest offline  
Stary 25-01-2013, 19:05   #92
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Nie dość, że wystrzelony bełt trafił nie wiedzieć gdzie, to jeszcze w gratach starego magazynu nie znalazł nic godnego uwagi.

Wszystko działało przeciwko nim. I to, Belmo był o tym przekonany, za sprawą złośliwego impa. Gdy tylko potwora padła z rąk barbarzyńcy, podszedł do niej i zebrał ostrożnie do glinianej buteleczki jad pająka. Zatknął ją dokładnie korkiem i schował do plecaka, pomny tego, że w kieszeni płaszcza nie będzie bezpieczna.

Niestety barbarzyńca znowu zdecydował biec za chochlikiem. Jak widać ostatnie doświadczenia niczego go nie nauczyły i niziołek był tego pewien, kolejne pewnie też nic go nie nauczą. No cóż. Tępota niektórych była ich cechą wrodzoną i choćby nie wiem ile nad tym pracowali, skutki i tak będą mizerne. Nie pozostało mu nic innego jak podążyć za grupą.

Gdy podłoga zapadła się pod nimi krzyknął odruchowo. Polecieli w dół i z głośnym pluskiem wpadli do wody. Woda przykryła go cała pchając się do ust, nosa i uszu. Zachłysnął się. Wynurzył się na powierzchnię parskając i prychając.

- Pomocy! - wrzasnął młócąc w panice rękami i nogami.

Woda wciągnęła go spowrotem, wypełniając gardło i płuca.

- Pomo...! - zdążył krzyknąć gdy wypłynął na chwilę, krótko przed tym nim zniknął ponownie pod powierzchnią.

Kusza z ciężkim plecakiem, który szybko nasiąkał wodą ciągneły go w dół. Widział swoich towarzyszy dryfujących obok, widział śliskie ściany podwodnego koryta, których nie był w stanie się złapać, widział swoją śmierć, która nadchodziła powoli z każdym chaustem wody wciąganej do płuc. Rozpaczliwie walczył o powietrze waląc rękami i nogami jak oszalały. Ręce mdlały z wysiłku, przed oczami ciemniało. Nie dane mu będzie wrócić do Willowhill. Nie dane mu będzie. Zobaczył światełko w tunelu. Stary poczciwy dziadunio zawsze powtarzał: “Drogi Beli, gdy zobaczysz światełko w tunelu, nie podążaj w jego stronę”.

Światełko było coraz bliżej.

---------
kostki
9, 12
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 28-01-2013, 00:07   #93
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Co prawda rzut siecią był celny i możnaby go nawet uznać do bardzo udanych jeśli nie fakt, że tak naprawdę celem był nie barbarzyńca, lecz pająk. Wybuch złości Wolfa i lawina wyzwisk z jego strony była całkiem uzasadniona.

- Wybacz... - odparł krótko. Początkowo miał odpowiedzieć znacznie inaczej, jednakże szybko opamiętał się. Powiedzenie do tego wielkiego, napakowanego i dzikiego osiłka czegoś w stylu "Gdzie leziesz?" mogłoby okazać się zgubne w skutkach. Ostrożnie zabrał swoją nieszczęsną sieć i oddalił się na bezpieczny dystans, próbując zignorować jego marne obelgi.

Gdy złośliwy diabeł kolejny raz dał o sobie znać, bard ruszył z resztą drużyny w pościgu. Tym razem zamierzał złapać wroga w swe sieci. Do trzech razy sztuka.
Jednak nie tym razem. Przeliczył się.

Wystarczyła jedna chwila nieuwagi by znaleźć się w rwącej rzecze. Fakt faktem, była ona przyjemnie ciepła, jednakże ich sytuacja była zbyt nieciekawa by można było myśleć o wygrzewaniu dupy. W tym momencie priorytetem stało się złapanie jakiejś skały lub czegokolwiek innego, by móc się chociaż zatrzymać. Niepokojący był również widok niziołka wyraźnie nie radzącego sobie w wodzie. Bard z pewnością pomoże swojemu małemu towarzyszowi. Oczywiście, jeśli tylko będzie mógł...

------------

19, 2
 
Avarall jest offline  
Stary 30-01-2013, 21:21   #94
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Woda pędziła naprzód, a wraz z nią pięciu śmiałków, wcale nie to mających nadzieję odkryć i zdobyć w starej kopalni. Nie byłoby to może nawet złe uczucie, gdyby nie fakt, że żadnej z nich tak naprawdę nie umiało pływać, a wszędzie wokół było tak ciemno, że tylko krasnolud cokolwiek widział. Magiczne światło barda gdzieś się zgubiło, a to wytworzone przez kapłana niknęło w czarnych czeluściach wody. Durak jednakże dobrze wykorzystał ten wzrok, dostrzegając, że mały niziołek idzie na dno jak cegła, obciążony zbyt dużą jak na swoją wyporność ilością ekwipunku. Rzucił mu się na pomoc i chyba dzięki opatrzności złapał Belmo, zrzucając z niego plecak, dzięki czemu nawet przy braku umiejętności pływackich maluch mógł utrzymać się jakoś na powierzchni.
Tak czy inaczej, nie była to przyjemna podróż, mimo faktu, że mogli porządnie się wygrzać.

Podziemny strumień pełen był zakrętów i skał, tak naprawdę nie mając brzegu - tu wszystko wokół było litą skałą, o czym przekonali się wszyscy obijający się o ściany i podwodne przeszkody, dzięki którym mogli nieco zwolnić. Było to bezcelowe. Wartka rzeka chwytała ich wkrótce ponownie, zabierając ze sobą i za wszelką cenę starając się "wypłukać" z kopalni. Przynajmniej udało im się nie utopić. Mimo to Beliar i Wulf czasami szorowali o skały niemiłosiernie, ciągnięci w dół przez ciężkie zbroje i wcale nie lżejszy ekwipunek. Wielki miecz barbarzyńcy gdzieś zniknął, o truchle goblina nawet nie było co mówić. Dundragon czuł, że potężne uderzenie zmiażdżyło wszystko, co było w miarę delikatne w jego plecaku. Plecak niziołka popłynął własną drogą.

Wreszcie góra postanowiła się ich pozbyć. Zupełnie niespodziewanie. W jednej chwili byli w strumieniu, a chwilę później już nie, spadając gdzieś i uderzając w taflę wody z dużą siłą. Dotarli aż do dna, od którego mogli się odbić.
Gdy głowy wychyliły się nad wodę, wreszcie zaczerpnęli powietrza. Woda ciągle lała się im na głowy, ale pochodziła z niewielkiego wodospadu. Burza się już skończyła, podobnie jak dzień - wokół panowały ciemności, bowiem na niebie ciągle zalegały chmury, nie przepuszczając światła gwiazd czy księżyca.
Szybko też rzuciło się im w oczy kilka szczegółów. Znajdowali się w niewielkim jeziorku, zasilanym gorącymi źródłami, lejącymi się teraz z góry z kilkumetrowego wodospadu. Wodospad zaś wypadał z pionowej, ciągnącej się wysoko w górę skały. Wyglądało na to, że do kopalni nie było już obecnie powrotu. Wokół znajdowało się dużo zieleni, zwłaszcza drzew, okalających całe jezioro, prócz miejsca, w którym strumień płynął dalej w dół. Urokliwa kotlinka była osłonięta przed najgorszymi podmuchami wiatru, a dzięki ciepłu wody rozwinęła się wyjątkowo bujnie.

Gdy wreszcie wydostali się na brzeg, pomagając sobie nawzajem, poobijani i z częścią ekwipunku ciągle znajdującą się w zbiorniku wodnym, odkryli kilka kolejnych szczegółów. Odpowiednio badając roślinność, Wolf potrafił określić kierunki, z których to z kolei Beliar wyczytał z przemoczonej mapy, że musiało ich ponieść w stronę kolejnej kopalni.
Przyzwyczaiwszy się już nieco do szumu wodospadu, do ich uszu dotarła piękna, cicha pieśń dochodząca od strony niewielkiego lasu, który wyrósł w kotlinie. Wabiła swoim pięknem, zapewniała o spokoju i odpoczynku, którego potrzebowali.
Tylko Durak wydawał się na nią odporny, pochłonięty zupełnie czymś innym. Ciepła woda podziemnych źródeł bowiem... umyła go. Nie miał już na sobie prawie nic z twardego, węglowego pyłu, stanowiącego w większej części jego strój i zbroję. Chłodny wiatr owiewał jego ciało, pogłębiając uczucie, że nagle stał się całkiem nagi. Przynajmniej dla niego samego, bo inni ciągle widzieli straszliwie zniszczony i nadżarty przez czas strój górnika.
 
Sekal jest offline  
Stary 31-01-2013, 18:43   #95
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Belmo wylazł (wyszedł byłoby zbyt śmiałym określeniem dla tego wyczynu) z wody na brzeg, krztusząc się, smarkając i wymiotując wodą. Wyglądał jak zmokła kura. Miał szczerze dość tej wyprawy. Banda kretynów uganiająca się za chochlikiem.

Krasnolud jednak drugi raz już uratował mu życie. Gdy się pozbierał i na trzęsących się nogach wstał, podszedł do Duraka i ścisnąwszy go za ramię, rzekł prosto:

- Dziękuję.

Wytaskał swój dobytek z wody. Rozejrzał się wokół.

~ Pięknie tu ~ pomyślał.

Złapał za szelkę plecaka i szurając nim po ziemi ruszył powoli w kierunku melodii, która dobiegała z oddali. Miał ochotę położyć się w cieniu drzewa, jeść słodkie, soczyste owoce i słuchać tej pięknej melodii. Nie marzył o niczym innym.

=====
kostki
6, 11
 
GreK jest offline  
Stary 01-02-2013, 13:25   #96
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
„Wypluty”, to było dobre określenie. Dokładnie tak się czuł kapłan, gdy mozolnie wygrzebywał się na brzeg. Kilka razy boleśnie obił się o ściany tunelu i zaszorował krzyżem o dno. Czuł się poobijany i zmęczony. W dodatku przemoczony, a gdy nie ogrzewała go woda szybko poczuł zimny powiew wiatru na karku.
- Ściągajcie ubrania. Trzeba je choć wyżąć. – stwierdził pozbywając się odzienia i wykręcając je z wody.
Przejrzenie ekwipunku nie poprawiło mu humoru nie dość, że wszystko zamokło, to w dodatku fiolki z miksturami się potłukły. Strata nie do odrobienia. Przejrzenie mapy pozwoliło ustalić mniej więcej gdzie są.
- Trzeba rozpalić ognisko. – stwierdził rozglądając się po okolicy. – Wysuszymy ubrania, sami możemy siedzieć w jeziorku.
Gdy jego uszy przyzwyczaiły się do szumu wodospadu usłyszał cichą, piękną pieśń dochodzącą z pobliskiego, miło wyglądającego lasku.
- Belmo, a Ty gdzie się wybierasz? – spytał widząc idącego przed siebie niziołka i chwytając go za ramie, by osadzić go w miejscu.
- Też słyszysz tą pieśń? Wielce interesujące. Chodźmy sprawdzić, kto tak ładnie śpiewa. – stwierdził spoglądając na towarzyszy.
- Wypada się przywitać, skoro obozujemy w pobliżu. Lepiej jak my pójdziemy do niego, niż na odwrót. Nie sądzicie?
Choć nieprzyjemny dotyk wilgotnego ubrania, aż się prosił o wysuszenie Beliar nie mógł się oprzeć ciekawości i słodyczy melodii. Nie zamierzał jednak bez potrzeby rozdzielać grupy. Wszak najpiękniejsze owoce mogły być robaczywe w środku.
- Wielce ciekawe. – mruknął gładząc swoją bródkę.

--------------------------------

2x 1k20 = 13 i 20
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 01-02-2013 o 13:28. Powód: Rzuty.
Tom Atos jest offline  
Stary 02-02-2013, 16:22   #97
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Woda wypłukiwała intruzów z jaskini. Niczym niechciane związki z organizmu. Co rusz nurt rzeki obijał ich nieznacznie od zbyt śliskich skał by na nie wejść. Większość drużyny jaką tworzyli leniwie dawała się ponieść tejże niezrównanej sile spływając w dół. Jeno nizioł oporny na wszelakie luksusa ciepłej wody nie mógł sobie poradzić z żywiołem. Durak, prawdopodobnie jako jedyny widząc owe niezdarne próby zaczerpnięcia oddechu podpłynął do malucha klasycznym stylem pływania wszelakiej maści brodatego rodu. Na topiącego się pieska. Wyciągnął swe ramię by pomóc drobnemu jegomościowi nabrać oddech i chwycił przez przypadek plecak niziołka. Zły chwyt to nie był, za sprzączkę mógłby go unieść ratując tym samym kucharza jednak nizioł wyśliznął się z szelek i wpadł do wody. Durak czym prędzej uwolnił dłoń od zbędnego balastu, który swoją drogą począł ciągnąć go na dno i chciał ponownie chwycić Belmo. Na szczęście po zrzuceniu ciężaru Goodman sam był w stanie samodzielnie dokończyć wodną podróż.

W końcu jedna jaskinia wypluła ich w kolejną kawernę. Przyjemna, ciepła woda okazała się jednak zdradliwą panią. Wypłukawszy całą esencję jestestwa krasnoluda zostawiła go mokrego i duchowo nagiego. Durak spojrzał na swe jasne dłonie pokryte zmarszczkami trudu i znoju, po czym na swe odbicie w wodzie. Ten widok był istnym horrorem.
- Jestem... Taki czysty... - zaszlochał cichutko załamany brodacz. Kiwał się powoli w przód i w tył wciąż patrząc w odbicie. Belmo prawdopodobnie widząc zdruzgotanego kamrata chciał go pocieszyć i uścisnął serdecznie za ramię. Nie "naprawiło" to górnika ale przynajmniej wyrwało z krótkiej katatonii.

Drużyna zebrała się do kupy i wypowiedziała swe zdanie na temat dziwnego zjawiska jakim był nęcący śpiew w oddali. Krasnolud niczego ciekawego w owym pianiu nie widział. Ot ktoś coś fałszował pod nosem i to tak straszliwie kalecząc wszelakie kanony muzyki jak tylko można było. Po pierwsze, śpiewaczka nie miała niskiego, głębokiego głosu jakim winien posługiwać się każdy artysta. Po drugie w jej repertuarze ani razu nie pojawiło się słowo "złoto" które jest wręcz wymagane by pieśń wzbiła się na listę przebojów brodatego rodu. Po trzecie i może najważniejsze, alkohol nie przemawiał w jej głosie. Dlatego ów śpiew nie poniósł duszy karła na skrzydłach muzyki. Wiedząc jeno, że ludzie dziwnym i trudnym są ludem, musiał użyć jakiegoś podstępu by pokazać prawdziwe piękno muzyki.
- Nim gdziekolwiek pojda to wpierw kubrak se wysusz, co by niczym mokry przybłęda nie szlajać sie w towarzystwa obce, dziwne i kobiece. - Rzekł ze smutkiem zdejmując swe odzienie i ukazując swój krasnoludzki brzuch - gdzie nawet pępek miał własną, niewielką brodę. - Ognicho rozpalta mistrzu płomieni, może jaką strawe przygotujecie mały kumotrze - rzekł do kapłana i niziołka.


_____
Jakby jakie rzuty winny być to proszę:
16 i 17
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 02-02-2013 o 16:39.
andramil jest offline  
Stary 02-02-2013, 21:41   #98
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wolf otrzepał się jak pies, podnosząc się na nogi. Miecz gdzieś przepadł, goblin też. Kiedyś trzeba będzie wrócić do tej kopalni i tego diabła...

- Kąpiel? W środku miesiąca? -

Prychnął i wyszedł na brzeg. Jakoś nie był specjalnie zainteresowany suszeniem czegokolwiek, poza kolejną flaszą. W końcu to tylko woda. Bardziej zainteresował się śpiewaczką. W sumie skoro już się wykąpał, to mógł też i poruchać, prawda? No i straconego goblina trzeba było czymś zastąpić...
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 03-02-2013, 00:11   #99
 
Avarall's Avatar
 
Reputacja: 1 Avarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodzeAvarall jest na bardzo dobrej drodze
Podczas tej niezbyt miłej wodnej przejażdżki Falco zdążył połknąć tyle wody, że mógłby teraz robić za wielbłąda i nie pić przez tydzień. Gdy znalazł się już na brzegu, przycupnął na ziemi położywszy przed sobą lutnie. Na jego twarzy pojawił się ogromny żal i smutek. Ciężko było ocenić, czy te krople pod oczami to były resztki wody z wcześniejszej kąpieli czy też uronione łzy.

Droga lutnio, moja miła,
czymżeś sobie zasłużyła?
Jeszcze jesteś taka młoda,
a już cię spotkała woda.
Jak ja teraz zagram pięknie,
gdy wnet próchno cię dosięgnie?



Lament ten był znacznie dłuższy i trwał jeszcze dobre kilka chwil, nim bard pogodził się z marnym losem swojej lutni. Oczywiście, może i nie był to jeszcze jej koniec, lecz takie wydarzenie znacząca odbije się na jej zdrowiu i kondycji.

Ze smutku wyrwała go piękna, kojąca pieśń, zaś wyjątkowo zmysłowy głos sprawiał, że Falco natychmiast pokierował się w stronę źródła tejże pieśni. Co jak co, ale to właśnie bard z całej bandy mógł najlepiej docenić jej piękno.

-------

5, 5
 
Avarall jest offline  
Stary 03-02-2013, 23:51   #100
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Niziołek marzył. Piękny śpiew tak bardzo przypominał mu dom, dobre jedzenie i wygodne miejsce na którym można złożyć swe zmęczone codzienną pracą kości. Na chwilę tylko zamknąć oczy i zapomnieć o głupiej wyprawie, na którą zdecydował się z jeszcze głupszych powodów. Szedł więc w kierunku śpiewu jakby miejsce z którego się dobywał na chwilę mogło mu dać choć namiastkę rodzinnej wioski.
Falco płakał, choć nikomu by się nie przyznał że woda płynąca po jego policzkach była słona i nic nie miała wspólnego z tą skapującą z mokrych włosów. Nikt lepiej od barda nie wiedział jak zły wpływ na drewnianą lutnię mogła mieć tak długa kąpiel w ciepłej wodzie. Muzyka dawała pocieszenie. Koiła ból i dawała nadzieję. Była piękna i nikt o duszy wrażliwej nie miał by ochoty się jej opierać. Ruszył więc za niziołkiem z każdym krokiem przybliżając się do źródła cudownych dźwięków.
Wolf potrzebował wyładować nadmiar adrenaliny, która nagromadzona podczas pogoni za impem nadal nie znalazła swojego ujścia. Cóż mogło lepiej podziałać na wzburzone zmysły niż kilka godzin dobrego ruchania? Zaś głos, który płynął z pobliskiego zagajnika zdecydowanie do tego zachęcał. Zdecydowanie był kobiecy, choć pewnie dla rozochoconego barbarzyńcy płeć w tej sytuacji nie byłaby taka istotna. Larson szedł więc za bardem pewnym krokiem na wszelki wypadek rozsznurowując już krępujące go, mokre spodnie. Miał zamiar być gotowym gdy tylko dotrze na miejsce.
Beliar zawahał się chwilę spoglądając z jednej strony na rozebranego krasnoluda, a widok był to rzadki wielce, z drugiej patrzył na oddalających się pozostałych towarzyszy. Rozdzielenie się grupy nie było chyba najmądrzejszym wyjściem, ale poza nim chyba nikt nie zdawał sobie sprawy z tej sytuacji. Poświęcił kilka chwil by pomóc rozpalić ognisko przemoczonemu Durakowi i ruszył za resztą. Jego spalała ciekawość co do źródła niezwykłych dźwięków i męczyło przeczucie, ze nic dobrego mogą one nie zwiastować.
Czyściutki krasnolud postanowił najpierw zająć się swym mokrym odzieniem. Śpiew który słyszał nie zachęcał do chodzenia z gołym lub mokrym tyłkiem. Z całą pewnością nie zapowiadał dobrej imprezy z silnym trunkiem, ani grupy towarzyszy z którymi można by snuć historie o odkryciu złota. Kiedy jednak zobaczył, że reszta zostawiła go samego westchnał przeciągle. Pozbierał swoje rzeczy i ruszył za resztą. Po za tym może w lesie znajdzie się więcej opału na zrobienie porządnego ogniska?

Tymczasem najpierw niziołek, za nim bard, a na końcu barbarzyńca przytrzymujący lekko zsuwające się pludry dotarli na skraj polanki. Na jej środku zaś, w świetle sączącego się przez listowie księżyca, zobaczyli niezwykłą istotę jakby wyrastającą z ziemi półkobietę-półdrzewo.


Jej twarz była piękna, kanonem ludzkiej urody, jej głos pociągający i urokliwy, lecz palce jej dłoni przypominały nieco szponiaste gałęzie i ku zdecydowanemu rozczarowaniu Wolfa zdecydowanie nie posiadała nóg między którymi mógłby się wygodnie ułożyć. Rozczarowanie trwało jednak tylko chwilę. Była przecież cudowna. Sama myśl o tym, ze może zbliżyć się do niej upaść do stóp i służyć wydawała się taka pociągająca.
To samo poczuli jego dwaj towarzysze. Zbliżyli się do kobiety i usiedli w cieniu jej korzeni. Bard poczuł jak miękkie niczym dłonie kochanki liany oplatają jego ciało w czułym uścisku. Było mu tak przyjemnie. Na nic więcej nie miał już ochoty jak tylko zamknąć oczy i rozkoszować się cudowną chwilą wytchnienia.
Niziołek zgodnie ze swymi pragnieniami rozciągnął się wygodnie i pomyślał o domu. Było tak dobrze spocząć na delikatnym mchu. Zamknął oczy z rozkoszą wciągając w nozdrza zapach ziemi, lasu, traw i polnych kwiatów.

Kapłan, który dotarł na miejsce kilka chwil później zobaczył przedziwna scenę. Wolfa siedzącego z tępa mina i gapiącego się w twarz driady niczym wół na malowane wrota. Belmo leżącego na ziemi bez ruchu i Falco oplatanego pnączami niczym szynka przed przystąpieniem do wędzenia. Wszyscy trzej wyglądali na zachwyconych swoja sytuacją.
Moc zaklęcia musnęła go zdołał jednak jej się oprzeć. Tak jak przypuszczał, jabłko okazało się toczone przez nie byle jakiego robaka. Bez wahania wyciągnął dłonie przed siebie moc boga ognia mogła bez problemu pochłonąć do zdrewniałe plugastwo.
Driada jakby wyczuwając niebezpieczeństwo zafalowała ciałem i przemówiła cudownie magnetycznym głosem:
- Wolfie ten człowiek chce skrzywdzić mnie i to miejsce, w którym jest ci tak dobrze. Zwiąż go dla mnie, by nie mógł zagrozić mym drzewom. Niech się ukorzy przed królowa lasu. Potem będziemy świętować, ty i twoja pani na łoży z mchu i płatków kwiecia.
Barbarzyńca wstał bez wahania i ruszył w kierunku Beliara.
Człapiący spokojnie Durak zbliżał się do reszty.
 
Eleanor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172