Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2013, 00:43   #21
Nasty
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-----------------------------------------------------------------------


W
racając od swojego amanta natknęła się na kilku strażników. Nie chciała by ją zobaczyli kręcącą się przy budynku strażników. Biegali jak by czegoś szukali. Aha zapewne jej łupu. Więc się przyczaiła. A jak było czysto, pośpiesznie udała się do baru. Widząc leżącego Żuka i cucącą jego Żmiję zapytała.

-Żmija co się dzieje dlaczego leży on a nie strażnik w tym miejscu. - pytała Witt

Żmija zaczęła -Przyszli szukać tego sztucera, na wachcie akurat stał Żuk. Nie chciał ich wpuścić do pokoju to dostał po łbie. Chyba nic poważnego powinien zaraz dojść do siebie. Chcieliśmy już interweniować ale wiesz ...........zaskoczyli nas no i mieli broń. Bez trupów by się nie obyło. Tamtego sztucera nie naleźli za dobrze schowany.

- Co wy zauroczeni byliście. Pozbierać się. Żmija odczekamy z dwie godziny niech się uspokoi. Potem pójdę po wyjaśnienia zrobimy, tak!- Witt omówiła wszystko z grupą.

Mieli plan działania. Po dobrych trzech godzinach Anastazja zebrała grupę. - Żmija idziesz tak jak mówiłam z Tysiem, reszta za mną. A i Żmija zabierz sztucer ten ukryty. Ja zejdę zostawi wiadomość dla Seweryna w barze.-

Po wyjściu z baru Żmija z Tysiem poszli w kierunku bramy. A Witt, Żuk i Czerep udali się w stronę budynku tutejszej Rady. Gdy weszła do budynku mijając króciutki korytarz rozejrzała się po pomieszczeniu. Pomieszczenie przerobione na prowizoryczną salę obrad. W jej centrum znajduje się stół zajmowany przez członków rady. Brak jakichkolwiek innych mebli tylko stół i krzesła. Na stole leżą jakieś papiery i inne najwyraźniej osobiste notatki.

-Hmmmmm Czego pani chce?. Zapłata za pani usługi była wystarczająca. -Zapytał jeden z nich po twoim wejściu.

Anastazja stanęła na środku. Minę miała wściekłą. Zmierzyła wzrokiem członka rady który się odważył do niej odezwać. Czerep stał tuż za nią. A Żuk jeszcze bardziej wściekły stał na zewnątrz z odbezpieczonym "Rakiem" w ręku zwrócony na dziedziniec.

Odezwała się do całej rady - Myślałam że jesteśmy tutaj nietykalni! Jak i że nasze warunki pobytu tutaj były jasno ustalone! Łamiąc te warunki zmuszacie nas do odpowiedzi na zniewagę która nas tu zastała! Nie zamierzam tego tak zostawić! – Witt

Kilku z nich wyraźnie zbladło. Jednak twarz tego który się do ciebie odezwał zachował kamienny wyraz. Po dłuższej chwili odpowiedział. -Sprawa którą musieliśmy wyjaśnić była ważniejsza od jakiejś tam bandy zbirów, nawet jeśli ta banda oddała nam pewne usługi. Poza tym jeśli twój człowiek wpuścił by strażnika do pokoju obeszło by się bez najmniejszych problemów. Sami jesteście sobie winni. Podsumował spluwając na podłogę –rada

Witt wyciągnęła zręcznie jeden z noży spod nadgarstka, zwinnie okręcając na kciuku i wbiła go w drewniany stół. Gdy nóż jeszcze drgał po wbiciu, Anastazja powiedziała
- a więc tym zrywacie umowę między nami! Jeśli tak to pożałujecie tego! Będziemy znacznie uszczuplać wymianę towarów po przez przyjeżdżających tu handlarzy, do zera! Żaden się nie prześlizgnie! Ani do Patki ani z! A ty, zginiesz przed świtem! – Witt

Twoja reakcja wyraźnie wyprowadziła go z równowagi. Widać to było dokładnie po jego wyrazie twarzy. Jednak po chwili się opanował. Teraz z całą pewnością w głosie powiedział
-Dobrze więc zabij mnie ale wtedy ty i twoja banda nie wyjdziecie z tego żywo wybieraj życie lub śmierć.-

Nim rozmówca skończył zdanie Reszka chwyciła powoli nóż który był wbity w stół. Uniosła go na wysokość twarzy i ostrzem dotknęła policzka. I powiedziała
- a więc decyzja zapadła.-

W tym czasie Tysio widział przez lornetkę znak jakim był nóż, a raczej ostrze przyłożone do policzka Witt. Ten znak oznaczał cios zadany w policzek całej grupy Wittos. Więc czekał jeszcze tylko na reakcję Anastazji. No i się doczekali. Witt jednym zgrabnym ruchem wyuczonym przez lata w szkole gimnastycznej, ominęła stół i chwyciła nieroztropnego członka rady od tyłu zakładając mu na szyi rękę z nożem. Dociskając nóż do gardła powiedziała do radnego
no to niech się dzieje wola twoja, jeden gwałtowny ruch i po tobie.

po chwili krzyknęła do Żuka - Żuk wychodzimy osłaniaj.-

- Czerep bierz drugiego ważniaka.- Czerep chwycił swoją wielką łapą młot a drugą innego radnego. I ściskając jego szyje wypchnął go przed sobą z pomieszczenia.

Żuk osłaniał bok Reszki. Czerep drugi bok a, Witt przód. W tym czasie Żmija wspięła się na stanowisko CKM i ogłuszyła strażnika. Obróciła karabin w stronę strażników pod bramą z wyłączoną latarką. Tysio w tym czasie również wdrapał się na stanowisko i przejął karabin od Żmij. A sama Żmija przemieściła się zajmując inne stanowisko celując z sztucera a drugi trzymała w pogotowiu obok owiązany paskiem wokół dłoni. Posiadając ten który ukradła Witt, miała dodatkową przewagę.


-----------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 26-01-2013 o 00:45.
Nasty jest offline