Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-01-2013, 00:43   #21
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
-----------------------------------------------------------------------


W
racając od swojego amanta natknęła się na kilku strażników. Nie chciała by ją zobaczyli kręcącą się przy budynku strażników. Biegali jak by czegoś szukali. Aha zapewne jej łupu. Więc się przyczaiła. A jak było czysto, pośpiesznie udała się do baru. Widząc leżącego Żuka i cucącą jego Żmiję zapytała.

-Żmija co się dzieje dlaczego leży on a nie strażnik w tym miejscu. - pytała Witt

Żmija zaczęła -Przyszli szukać tego sztucera, na wachcie akurat stał Żuk. Nie chciał ich wpuścić do pokoju to dostał po łbie. Chyba nic poważnego powinien zaraz dojść do siebie. Chcieliśmy już interweniować ale wiesz ...........zaskoczyli nas no i mieli broń. Bez trupów by się nie obyło. Tamtego sztucera nie naleźli za dobrze schowany.

- Co wy zauroczeni byliście. Pozbierać się. Żmija odczekamy z dwie godziny niech się uspokoi. Potem pójdę po wyjaśnienia zrobimy, tak!- Witt omówiła wszystko z grupą.

Mieli plan działania. Po dobrych trzech godzinach Anastazja zebrała grupę. - Żmija idziesz tak jak mówiłam z Tysiem, reszta za mną. A i Żmija zabierz sztucer ten ukryty. Ja zejdę zostawi wiadomość dla Seweryna w barze.-

Po wyjściu z baru Żmija z Tysiem poszli w kierunku bramy. A Witt, Żuk i Czerep udali się w stronę budynku tutejszej Rady. Gdy weszła do budynku mijając króciutki korytarz rozejrzała się po pomieszczeniu. Pomieszczenie przerobione na prowizoryczną salę obrad. W jej centrum znajduje się stół zajmowany przez członków rady. Brak jakichkolwiek innych mebli tylko stół i krzesła. Na stole leżą jakieś papiery i inne najwyraźniej osobiste notatki.

-Hmmmmm Czego pani chce?. Zapłata za pani usługi była wystarczająca. -Zapytał jeden z nich po twoim wejściu.

Anastazja stanęła na środku. Minę miała wściekłą. Zmierzyła wzrokiem członka rady który się odważył do niej odezwać. Czerep stał tuż za nią. A Żuk jeszcze bardziej wściekły stał na zewnątrz z odbezpieczonym "Rakiem" w ręku zwrócony na dziedziniec.

Odezwała się do całej rady - Myślałam że jesteśmy tutaj nietykalni! Jak i że nasze warunki pobytu tutaj były jasno ustalone! Łamiąc te warunki zmuszacie nas do odpowiedzi na zniewagę która nas tu zastała! Nie zamierzam tego tak zostawić! – Witt

Kilku z nich wyraźnie zbladło. Jednak twarz tego który się do ciebie odezwał zachował kamienny wyraz. Po dłuższej chwili odpowiedział. -Sprawa którą musieliśmy wyjaśnić była ważniejsza od jakiejś tam bandy zbirów, nawet jeśli ta banda oddała nam pewne usługi. Poza tym jeśli twój człowiek wpuścił by strażnika do pokoju obeszło by się bez najmniejszych problemów. Sami jesteście sobie winni. Podsumował spluwając na podłogę –rada

Witt wyciągnęła zręcznie jeden z noży spod nadgarstka, zwinnie okręcając na kciuku i wbiła go w drewniany stół. Gdy nóż jeszcze drgał po wbiciu, Anastazja powiedziała
- a więc tym zrywacie umowę między nami! Jeśli tak to pożałujecie tego! Będziemy znacznie uszczuplać wymianę towarów po przez przyjeżdżających tu handlarzy, do zera! Żaden się nie prześlizgnie! Ani do Patki ani z! A ty, zginiesz przed świtem! – Witt

Twoja reakcja wyraźnie wyprowadziła go z równowagi. Widać to było dokładnie po jego wyrazie twarzy. Jednak po chwili się opanował. Teraz z całą pewnością w głosie powiedział
-Dobrze więc zabij mnie ale wtedy ty i twoja banda nie wyjdziecie z tego żywo wybieraj życie lub śmierć.-

Nim rozmówca skończył zdanie Reszka chwyciła powoli nóż który był wbity w stół. Uniosła go na wysokość twarzy i ostrzem dotknęła policzka. I powiedziała
- a więc decyzja zapadła.-

W tym czasie Tysio widział przez lornetkę znak jakim był nóż, a raczej ostrze przyłożone do policzka Witt. Ten znak oznaczał cios zadany w policzek całej grupy Wittos. Więc czekał jeszcze tylko na reakcję Anastazji. No i się doczekali. Witt jednym zgrabnym ruchem wyuczonym przez lata w szkole gimnastycznej, ominęła stół i chwyciła nieroztropnego członka rady od tyłu zakładając mu na szyi rękę z nożem. Dociskając nóż do gardła powiedziała do radnego
no to niech się dzieje wola twoja, jeden gwałtowny ruch i po tobie.

po chwili krzyknęła do Żuka - Żuk wychodzimy osłaniaj.-

- Czerep bierz drugiego ważniaka.- Czerep chwycił swoją wielką łapą młot a drugą innego radnego. I ściskając jego szyje wypchnął go przed sobą z pomieszczenia.

Żuk osłaniał bok Reszki. Czerep drugi bok a, Witt przód. W tym czasie Żmija wspięła się na stanowisko CKM i ogłuszyła strażnika. Obróciła karabin w stronę strażników pod bramą z wyłączoną latarką. Tysio w tym czasie również wdrapał się na stanowisko i przejął karabin od Żmij. A sama Żmija przemieściła się zajmując inne stanowisko celując z sztucera a drugi trzymała w pogotowiu obok owiązany paskiem wokół dłoni. Posiadając ten który ukradła Witt, miała dodatkową przewagę.


-----------------------------------------------------------------------
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 26-01-2013 o 00:45.
Nasty jest offline  
Stary 27-01-2013, 17:19   #22
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Piotr uścisnął dłoń nieznajomego i zmierzył go wzrokiem. Wysłuchał spokojnie tego co Kruk miał do powiedzenia. Jego styl wypowiadania się podobał się Lenardowi. Konkretnie, szybko, po prostu wojskowy.
- Dobrze. Powiedz mi najpierw jaką mam gwarancję, że nie zrobisz mnie w ciula i udowodnij, że jesteś tym kim jesteś. Szczerze mówiąc jestem bardziej skłonny tobie zaufać niż tamtemu kretynowi. Wie o mnie parę rzeczy i myśli, że jest tu niewiadomo kim.
Chwilę później dodał jeszcze.
- W ogóle to czemu mam wierzyć któremukolwiek z was? Może tak na prawdę obydwaj jesteście zbirami i macie po prostu między sobą jakieś prywatne porachunki? Nie zrozum mnie źle. To nie oskarżenie, raczej … środki ostrożności.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 27-01-2013, 19:13   #23
 
Rock's Avatar
 
Reputacja: 1 Rock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znany
- ładne imię choć dość pospolite - odparł Arek bardziej do siebie niż do dziewczyny. - powiedź mi czemu na mnie szarżowałaś mimo iż miałem broń? - tym razem przeszedł prosto z mostu do kluczowych kwestii.
Dziewczyna milczała dłuższą chwilę po czym odparła jeszcze ciszej niż przedtem Ja......... nie wiem......... ja po prostu po czym zamilkła.
- Czyli myliłem się ratując Cię. W aktualnym świecie nie toleruję samobójców, jesteś małym rabusiem pytanie brzmi czy było to zlecenie czy po prostu głodowaliście? - odparł spokojnie, siedząc przy stoliku, patrząc dość uważnie na reakcję Olgi.
Nie!..... żadne zlecenie. Wyrzuciła z siebie dziewczyna Z jedzeniem też nie mieliśmy problemu...... zwyczajnie wiesz jak to jest była okazja jechałeś sam bez żadnej obstawy
Arek westchnął po czym przeciągnął się rozglądając po bałaganie jaki był w barze. - jak się czujesz?
Boli jak cholera Powiedziała Olga już trochę pewniej Ale chyba nic mi nie będzie Spróbowała się nawet uśmiechnąć ale wyszedł tylko grymas spowodowany bólem.
- Jak boli to znaczy, że żyjesz. Masz rodzinę? Opowiedz mi trochę o sobie. Ach... Mam na imię Arkadiusz Sawicki. - odparł zaciekawiony jej historią.
Nie wiem czy żyją..... od czasu gdy wszystko szlag trafił ich nie widziałam Odpowiedziała dziewczyna.A poza tym nie wiem co ci mogę powiedzieć.Trzeba było jakoś żyć a bandyteka to też jakiś sposób aby zacząć na nowo a jak się już zaczęło to trudno z tym skończyćPo tej kwestii zrobiła się czerwona.Widocznie przeszłość nie napawała jej dumąKtoś chce skończyć, ktoś nie chce go puścić, nie chcesz odchodzić sam, ktoś komuś z tego powodu rozwali łeb .No i tak się ciągnęło
- Marna z Ciebie bandytka, tak czy inaczej oni mają Cię za martwą, prawdopodobnie. Co zrobisz teraz? - dopytywał dalej dodając na koniec - zapewne obiłem więcej głów w Twoim wieku niż Ci się wydaje.- mówiąc to uśmiechał się.
Nie wiem... tamtych nie mam już nawet po co szukać. Jeśli akcja się nie udała to nie zajrzą do tej okolicy przez kilka następnych tygodni.Poszukam sobie jakiegoś innego zajęcia. W końcu kilku rzeczy się tam nauczyłem.
- możesz jeździć ze mną... przyda mi się ktoś kto będzie zajmował się towarem, jak ja nie będę mógł. Jest kilka rzeczy, których możesz się ode mnie nauczyć. - odparł czekając na jej reakcję.
Cóż robota jak każda inna, przy okazji jestem ci coś winna.... zgadzam sięPowiedziała tym razem uśmiechając się już normalnie.
 
Rock jest offline  
Stary 27-01-2013, 23:16   #24
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Lucjusz
Miałeś się znowu położyć spać gdy usłyszałeś znajomy głos.Był to jeden z trójki twoich niedawno poznanych przyjaciół.
Jak chcesz spać to proszę bardzo ale ominie cię niezły cyrk.Idziemy na zewnątrz obejrzeć przedstawienie. Idziesz z nami?Nie byłeś w stanie określić źródła dźwięku jednak od razu wyskoczyłeś z prowizorycznego posłania,i popędziłeś do głównej sali baru.Nie zwróciłeś większej uwagi na to się tam dzieje, zabrałeś ze sobą jakieś krzesło i napotkaną przypadkiem butelkę piwa.Było już trochę zwietrzałe ale kogo to obchodzi jeśli jest darmowe.Wyszedłeś ze wszystkim na zewnątrz,odpaliłeś szluga i czekałeś na zapowiedziane show.
Anastazja Witt
Strażnicy z pod bramy całkowicie osłupieli,gdy tylko padł na nich promień światła z latarki.Mogli spodziewać się wielu rzeczy ale na pewno nie tego że ktoś będzie do nich celował z ich własnego KM-u.Po chwili zobaczyli ciebie i prowadzonych prze ciebie radnych.Cala sytuacja była pod twoją kontrolą.Jedne z radnych ten trzymany przez Czerepa zaczął coś bełkotać że można wszystko wyjaśnić i że to nie jego wina ,ostatecznie rozpłakał się jak dziecko.Ten prowadzony przez ciebie cały czas starał się zachować zimną krew.Prawdopodobnie planował jakieś sensowne wyjście z sytuacji.Jedyne co mu przyszło do głowy to wezwanie strażników do rzucenia broni.Ci co prawda niechętnie ale to zrobili.Byliście już w połowie drogi do bramy gdy z pomiędzy prowizorycznych zabudowań wyjechał wóz konny.Żmija już zdążyła do niego wycelować, jednak nie strzeliła powstrzymana twoim gestem.Okazało się że całym pojazdem powoził Sewery.Był to nawet chyba ten sam wóz z którego zabrałaś sztucer.Oj nie ma szczęścia tamten woźnica.Gdy tylko do was podjechał wyskoczył z kwestią
Wiadomość przeczytałem ale nie chciałem czekać bezczynnie.To jak? Ładujcie się jedziemy.Nie czekając na ponowne zaproszenie wepchnęłaś radnego na powóz i wsiadałaś za nim.Już podjechaliście do bramy .Kazałaś strażnikom odsunąć się od broni leżącej na ziemi.W tej chwili z z półcienia przed bramą wyszedł Michał z wycelowaną do ciebie dwururką.Nikt go wcześniej nie zauważył Gra skończona Reszka.Powiedz tym twoim aby odłożyli broń i puścili radnych to zapewnię wam bezpieczny wyjazd.Wiem że ta twoja kumpela już pewnie i tak we mnie celuje.Jednak pociągnięcie za spust to ułamek sekundy. Albo ty albo ja.
Piotr Lenard
Rozumiem twoje zaniepokojenie. mogę ci pokazać specjalną blachę, ale tobie jako osobie niewtajemniczonej nic nie powiePodsumował ,,Kruk''.Niem mam nic innego na potwierdzenie moich słów więc to czy mi zaufasz zależy i tak tylko od ciebieeee......... KURWA. Wykrzyknął Tomasz wyciągając z kabury wewnętrznej TT-kę.Obróciłeś się za siebie.Z budynku w którym urzędowała rada wychodzili jacyś uzbrojeni ludzie.Prowadzili ze sobą radnych.Widać jako zakładników.Twój rozmówca po chwili zniknął we wnętrzu baru.Zdążyłeś jeszcze zobaczyć wóz który podjechał pod uzbrojoną grupę.Wyglądał jak ten na którym pierwszy raz widziałeś tą ranną dziewczynę.Nawet jeśli być chciał zareagować twoja broń cały czas była w zamknięta w sejfie.
Arkadiusz Sawicki
Uśmiech dziewczyny mówił wiele.Mogłeś przypuszczać że wsadzi ci kosę w plecy gdy tylko nie będziesz się tego spodziewał.Wątpiłeś w to jednak, nie po takim uśmiechu.Sprawdziłeś też broń.Nabita.Niby niczego się nie spodziewasz ale czy spodziewałeś się tego że cię okradną ?W tej chwili do środka wpadł jakiś człowiek, nie znałeś go jednak gdy tylko zobaczyłeś w jego ręku pistolet skamieniałeś już miałeś do niego wycelować gdy powiedział
Skurwysyny porywają radnych.Podszedłeś do okna,zobaczyłeś tylko jak napastnicy wraz z porwanymi radnymi odjeżdżają na wozie TWOIM WOZIE.Zajebiście po prostu zajebiście.
 
Vesper jest offline  
Stary 28-01-2013, 01:33   #25
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
---------------------------------------------------------------------


Sytuacja trochę się zaczęła komplikować gdy Witt zobaczyła taką przeszkodę.

-Gra skończona Reszka.Powiedz tym twoim aby odłożyli broń i puścili radnych to zapewnię wam bezpieczny wyjazd.Wiem że ta twoja kumpela już pewnie i tak we mnie celuje.Jednak pociągnięcie za spust to ułamek sekundy. Albo ty albo ja.- Michał

Witt spojrzała na niego, zsiadła z wozu razem z swoim zakładnikiem -wiesz dobrze że mnie nie zatrzymasz -

Kończąc te słowa padł strzał,trafiając w bark Michała. Witt cały czas trzymając nóż na gardle zakładnika. Cofała się. Po tym strzale widać było po niej że wszystko poszło nie tak. - Wycofujemy się za bramę! Powiedziałam! Żuk za bramę! -

-Ale!? Możemy odjechać! - Żuk zdziwiony zszedł z wozu.

Witt wycofywała się powoli za bramę. Czerep grzecznie zszedł z wozu razem z swoim zakładnikiem. W tym momencie padł strzał. Wszyscy zaczęli się rozglądać. Lecz po chwili zwrócili uwagę na padającego konia.

- panie Sewerynie jesteśmy zmuszeni pana opuścić było nam miło.- Witt drżącym głosem powiedziała do woźnicy

Latarka podświetlała cały czas strażników. Gdy Anastazja i reszta na dole znikła za bramą. Z CKM poszła seria by odstraszyć ewentualne wyjście za nimi za bramę. Gdy Reszka oddaliła się od bramy docierając do pierwszego pasa drzew. Latarka na stanowisku CKM zgasła. A stanowisko CKM było puste.

- No panie radny co teraz pan powie? Co? - Czerep naśmiewał się z radnego który był taki bystry w sali obrad.

Witt chodziła pod denerwowana.

- Co dalej ?- Żmija zapytała jeszcze bardziej denerwując Anastazję

- Nie wiem! - odpowiedziała Witt

- Co z nimi? - Żuk zapytał i poddenerwował dodatkowo Anastazję

Reszka podeszła do radnego gaduły i jednym ruchem wbiła mu nóż w brzuch.
- to przez ciebie to wszystko ty skur... .! -

- tego też?- zapytał Czerep

- tego puść wolno.- Witt odpowiedziała

- Jak pościć wolno ? - Czerep

- Tak wolno.-Witt, po czym chwyciła go i popchnęła w stronę gdzie była droga. Idź zanim się rozmyślę.

- No dobra co dalej? - Żuk

- Idziemy po tą broń, a potem do domu! - Witt

- a co z tą robotą od tego Seweryna - Żmija

- Raczej pan Seweryn ma inne zmartwienia, ale myślę że warto obserwować co jakiś czas Patkę może nas ktoś doprowadzi do tej broni - Witt


--------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 01-02-2013, 10:46   #26
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Piotr widząc całe to widowisko otworzył szerzej oczy. Zmierzył wszystkich wzrokiem oszacował szansę na oberwanie "przypadkową kulą" były duże. Zbyt duże. Postąpił podobnie jak Kruk.
Szybko wrócił do baru. Starał się znaleźć sobie takie miejsce, aby żaden pocisk nie mógł do dosięgnąć. Okno dla kuli karabinowej to przecież żadna przeszkoda. Ostatecznie usadowił się gdzieś przy ladzie. Zerknął na właściciela pubu i zapytał:
- Wiesz kim są ci ludzie i co to za teatrzyk?
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 04-02-2013, 10:22   #27
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Lucjusz
Obserwowałeś całe wydarzenie ,co prawda nie z zapartym tchem ale przynajmniej było ciekawie.Gdy tylko podjechali do bramy miałeś już skląć na czym ten świat stoi ,i że nie masz nigdy okazji do jakiejkolwiek rozrywki.Jednak gdy naprzeciwko wozu wyszedł jeden ze strażników akcja zaczęła się rozkręcać.Strzał w jego kierunku do udanych nie należał.Fakt z tej odległości trudno było ocenić gdzie dostał,jednak fakt że dociskał rękę do rany oznaczał że przeżył.
-Lipa....... naucz się strzelać a nieKrzyknąłeś w ich kierunku.W tej chwili usłyszałeś dwa strzały,po których padły konie w zaprzęgu.
Właśnie tak, ten ktoś przynajmniej umie strzelać. Kontynuowałeś po czym zaciągnąłeś się fajkiem. Banda razem z przetrzymywanymi radymi uciekła za bramę.Cóż przynajmniej tyle pomyślałeś gasząc szluga o podeszwę buta.W tej chwili pierwsze promienie światła podrażniły twoją źrenicę.Zaczęło świtać

Anastazja Witt
Cała twoja ekipa dotarła już do lasu.Po ciemku trudno było się odnaleźć, ale na szczęście zaczęło świtać.Grupę prowadził Tysio.Wiedział dokładnie gdzie leżały wcześniej zaobserwowane ciała.Fakt że przed kilkoma godzinami ucztowały tam wilki wcale nie poprawił waszego samopoczucia.Każdy szelest w krzakach powodował reakcje.Podniesienie broni,przyspieszenie lub zwolnienie kroku,sprawdzenie czy broń aby na pewno jest gotowa do strzału.
W końcu dotarliście na polanę gdzie leżały ciała.Poczekaliście kilka minut,jako że nie zauważyliście żadnego ruchu ze strony jakichkolwiek zwierząt weszliście.Twoi ludzie rozeszli się w celu przeszukania polany,ty natomiast podeszłaś do jednego z ciał.Nie był to przyjemny widok.Bestie rozszarpały nieszczęśnikowi gardło.Przynajmniej nie męczył się zbyt długo.Z powodu braku dopływu krwi do mózgu po minucie pewnie już stracił przytomność.Jednak w tym ciele było coś dziwnego.Nie chodziło wcale o obrażenia.Facet był ubrany w kompletny mundur ACU,Wraz z hełmem i kamizelką taktyczną.Praktycznie żołnierz US army.Zbadałaś ciało dokładniej.Fakt,pomimo zakrzepłej krwi pokrywającej cały ubiór nieszczęśnika dało się przeczytać naszywkę z nazwiskiem Thomson.No teraz to już nie praktycznie tylko na pewno.Cholera co się tu dzieje? W tej chwili wrócili twoi ludzie.Pozabierali broń jaka leżała naokoło.W sumie było tego 7 sztuk,z czego chyba tylko dwie mogły strzelać.Pozostałe miały całą masę różnego rodzaju uszkodzeń.Od zgiętej lufy zaczynając poprzez zacięty na stale magazynek, na urwanym spuście kończąc.Z tego całego złomowiska działały tylko m16 i m4.Broń również pochodzenia amerykańskiego.Żmija znalazła też notatkę,niewiele można było z niej zrozumieć ,treść po przetłumaczeniu brzmiała tak:

Właśnie straciliśmy Nelsona.Nie wiem nawet co go dostało.Miał wartę w nocy gdy tylko wstaliśmy on już leżał na ziemi.Dzięki Bogu nam nic się nie stało.....(plama krwi nieczytelny fragment) Zaznaczam że akcje na terenie strefy zamkniętej wymagają znacznie większych nakładów.Same oddziały piechoty nie mają szans na(znowu nieczytelny kawałek tekstu)Akcja zakończona niepowodzeniem straciłem zbyt wielu ludzi i amunicji.Udajemy się w kierunku punktu ewakuacji.

Piotr Lenard
Cholera wie kim jest ta ekipa na wozie powiedział za właściciela Kruk Ważne że skumali się z tamtym.Raczej już nie ubije z tobą żadnego interesu.Się gnojek zabezpieczył trzeba będzie......W tej chwili jego wypowiedź została przerwana przez suchy lecz głośny odgłos wystrzału.Woźnica z którym byłeś umówiony na picie wystrzelił przez okno w stronę wozu.Spodziewałeś się że zaraz w stronę budynku w którym się ukryłeś polecą kule,jednak nic się nie stało.Po chwili twój wcześniejszy,tajemniczy rozmówca wyjrzał przez okno.
Koń im padł ,i uciekli.Tylko gdzie tamten?
Ostatecznie sam wyjrzałeś przez okno.Wschodzące słońce już wystarczająco oświetliło teren aby było można zobaczyć cokolwiek.Jeden z koni zaprzęgniętych do powozu leżał ma ziemi,natomiast bandy nie było nigdzie widać tak samo jak Seweryna.Ostatecznie wyszliście z Tomaszem na zewnątrz.Jeden ze strażników podnosił się z ziemi,gdy tylko cię zauważył pokręcił przecząco głową dając do zrozumienia że nie jesteś potrzebny.Kruk podbiegł do strażników i po krótkiej wymianie zdań zwrócił się do ciebie.
Spierdzielił do lasu,teraz go nie znajdę,nie miał jednak żadnych zapasów,będzie musiał zajść do jakiegoś miasta.W tym moja szansa aby go dorwać.Idziesz ze mną? Podsumował,a raczej zapytał

Arkadiusz Sawicki.

Banda pojechała już do bramy,Niewiele myśląc wycelowałeś i strzeliłeś w stronę Własnego konia.Huk i dźwięk tłuczonego szkła na chwilę zagłuszyły wszystko wokół.Z zadowoleniem stwierdziłeś że strzał był celny,jeden z koni padł.W ten sposób uniemożliwiłeś im ucieczkę,i uratowałeś przynajmniej jednego zwierzaka.Banda uciekła za bramę,więc mogłeś wyjść, i samodzielnie ocenić straty.
 
Vesper jest offline  
Stary 07-02-2013, 00:45   #28
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
- Uznajmy, że jak z tobą teraz pójdę, to tak jakbyśmy zawarli poprzednią umowę. Dorwanie Seweryna oznacza zrealizowanie kontraktu. Pasuje? - zapytał Piotr wyciągając rękę jako symbol przypieczętowania umowy.

Kruk zerknął na niego. Jego zimne spojrzenie spotkało się z cwaniackim wzrokiem Lernarda. Chwilę później silny uścisk dłoni wojskowego zapoczątkował działanie ich umowy.

Piotr skoczył tylko do baru po swoje rzeczy. Zerknął na leżącą na stole butelkę Whisky. Uśmiechnął się i wziął ją do torby lekarskiej. Kolejnym celem jego być może ostatniego spacerku po Patce był sejf. Wyciągnął swój skarb. Pięknie zachowany SWD.



Piotr pożegnał się z barmanem i dał mu parę rad jak opiekować się członkami jego rodziny. Ostatnie co otrzymał na odchodne to termos z gorącą, mocną kawą. Tego mu trzeba było. W końcu miał męczący dzień, a droga zapowiadała się na ciężką.

Po kilku godzinach marszu Kruk zarządził chwilę postoju na posiłek i chwilę snu. Usiedli na polanie i rozłożyli tam swoje graty. Pierwszą wartę pełnił wojskowy. Trzy godziny. W tym czasie organizm medyka w końcu zaznał upragnionego odpoczynku. Nie zwracał uwagi na to, gdzie spał. Igły sosny przebijały się nieco przez koc, jednak wszystko było do zniesienia. Zasnął momentalnie jak niemowlę.

- Wstawaj doktorku. Twoja kolej. Jakby coś się ruszało po krzakach to zbudź mnie. Nie bój się strzelać.

- Mhmmm...
- odpowiedział pół-śpiący medyk.

Chwilę później sen jednak uderzył ponownie. Piotrowi przysnęło się będąc opartym o jakąś sosnę. Obudził go syk Kruka:

- Kurwa! Łap broń! Co z ciebie za wartownik!?

Tym razem senność odstąpiła momentalnie. Trzask wpinanego magazynka do SWD zabrzmiał przyjemnie. Pocisk 7.62 mm trafił do komory. Chwilę później z pomiędzy drzew wyszła grupa zbirów na czele z jakąś kobietą, którą Piotr miał wrażenie już gdzieś widzieć. Broń dwójki złapanych w zasadzkę momentalnie została wycelowana w szefową. Zapadła niezręczna cisza.

Jako pierwsza odezwała się Anastazja.

-Witam panie doktorku!

- Ech... kolejna osoba, która wie kim jestem, ale ja już nie mam pojęcia z kim rozmawiam -
powiedział Piotr przewracając oczyma.

- Wstydzi się pan swojej sławy czy fachu? - odpowiedziała Witt z uśmiechem.

- Po prostu lubię wiedzieć co się wokół mnie dzieje, nie znoszę być niedoinformowany.

-No cóż. To tak jak ja.

- I dla tego panów zatrzymałam. Chodzi mi o tego rannego strażnika.

- No? Co my mamy z nim wspólnego?

- No jest pan lekarzem zapewne pan fachowo ocenił jego stan lub co gorsza został pana pacjentem.

- Były dwie osoby, które operowałem w ciągu ostatnich dni, jedna to jakaś gówniara przywieziona przez dostawcę, drugi to jakiś miejscowy, który stracił właśnie nogę.

- A to pan tak szybko schował się w barze! Hmm. Nie opatrywał pan ran strażnikowi ?

- Mam taką zasadę... dbam o swoją dupę, bo wiem, że mnie nikt tutaj nie połata. Wolałem nie pchać się komuś pod lufę.
- powiedział zerkając na swój ulubiony karabin, który właśnie mógłby zrobić w ciele Witt całkiem przyjemną dziurę.

- To jeszcze jedno pytanie chyba nie szukacie nas?
- Witt docisnęła swoją jedną z dwóch M9 do krocza lekarza. I dodała uśmiech dość jednoznaczny.

- Nie, byliśmy się przejść w poszukiwaniu pewnego naciągacza. Taki rekreacyjny spacerek. Nie wiem po co miałbym szukać nieznajomej mi kobiety, która w dodatku ma broń.

- Czyżby pan Seweryn ociekł z Patki? No, no.
- odeszła od Piotra odwracając się do niego plecami. A więc do zobaczenia następnym razem.
Odwróciła tylko jeszcze głowę i mrugnęła do lekarza.

- No jakoś tak wyszło, że zniknął w tajemniczych okolicznościach
. - powiedział Lenard nie opuszczając SWD ani o milimetr.
Piotr zareagował na mrugnięcie jedynie podnosząc nieco wyżej jedną brew.

- Jak pan by szukał przygód zapraszam do nas. A teraz żegnam musimy kogoś odszukać.-
 Machnęła ręką dając jakiś dziwny gest palcem. Po chwili jej grupa się wycofywała cały czas celując do dwójki.

- Hm... ja szukam raczej zarobku, jakbyście znaleźli w sobie jakiś skarb kalibru 7.62 albo coś podobnego to wiecie do kogo... hm... uderzać to chyba niezbyt dobre słowo w tym przypadku. - rzucił medyk na pożegnanie.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 07-02-2013 o 01:11.
Aeshadiv jest offline  
Stary 08-02-2013, 00:01   #29
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
------------------------------------------------------------------------


Cała grupa szła zwartym szykiem. Tysio prowadził.

- Daleko jeszcze? – pytał niecierpliwie Czerep

- Nie niedaleko – odpowiada Tysio, rozglądając się pomiędzy drzewami.

Chwilę po tych wypowiedziach usłyszeli dość głośny szelest jak i zgrzyt gałęzi.

- kurwa Tysio może tak byś szybciej szedł co – warknął Czerep

- co pietra masz ? – zaśmiała się Żmija, i po chwili zaśmiali się wszyscy oprócz Czerepa i Witt

- idziemy w miejsce gdzie zaatakowały wilki, więc skupcie się. – powiedziała Witt, przyśpieszając kroku.

Jak tylko doszli do miejsca, nie można było nie zauważyć ciał. Podeszli ostrożnie blisko skraju zagajnika a polany. Jak stwierdzili że było czysto. Weszli na otwarty teren polany.

- ok. Przeszukajcie miejsce. Pozbierajcie wszystko co się przyda. – poinstruowała Anastazja Witt

Witt podeszła do jednych z zwłok. Ciało nie było całe poszarpane. Miało przegryzioną krtań. Jak by wilki wiedziały doskonale co robić by ofiara od razu padła. Domyśliła się że skoro to ciało nie jest rozszarpane, to wilki wrócą. Już miała odejść od ciała gdy zobaczyła mundur. Zaczęła szukać nieśmiertelników. Widocznie podczas ataku na szyję musiały gdzieś upaść. Znalazła je przy nogach.

- Cholera co się tu dzieje? – Witt.

W tej chwili podeszła Żmija.

- mam coś! – Żmija

- my też! – Żuk, wtrącił się w zdanie.

- Siedem sztuk broni. Z czego zdatne tylko te dwie sztuki.- Pokazał m16 i m4, Żuk.

- Ja mam notatkę – wyciągając rękę do Witt skończyła zdanie spoglądając na Żuka i Czerepa.

Anastazja zaczęła czytać:

Cytat:
Właśnie straciliśmy Nelsona. Nie wiem nawet co go dostało. Miał wartę w nocy gdy tylko wstaliśmy on już leżał na ziemi. Dzięki Bogu nam nic się nie stało.....(plama krwi nieczytelny fragment) Zaznaczam że akcje na terenie strefy zamkniętej wymagają znacznie większych nakładów. Same oddziały piechoty nie mają szans na(znowu nieczytelny kawałek tekstu)Akcja zakończona niepowodzeniem straciłem zbyt wielu ludzi i amunicji. Udajemy się w kierunku punktu ewakuacji.
- No nic zbieramy się stąd. Za chwilę może tu być nieprzyjemnie. – pogoniła Witt grupę.

- Gdzie teraz ? – Żuk

- Cofamy się do Patki, może trafimy na jakiegoś handlarza wracającego do miasta lub wyjeżdżającego. – Witt

Szli wzdłuż drogi. Gdy trafili na dwóch spacerowiczów. Którzy postanowili spocząć. Oby dwóch spali jak by żyli w innym świecie.

Cytat:
- Kurwa! Łap broń! Co z ciebie za wartownik!?

Tym razem senność odstąpiła momentalnie. Trzask wpinanego magazynka do SWD zabrzmiał przyjemnie. Pocisk 7.62 mm trafił do komory. Chwilę później z pomiędzy drzew wyszła grupa zbirów na czele z jakąś kobietą, którą Piotr miał wrażenie już gdzieś widzieć. Broń dwójki złapanych w zasadzkę momentalnie została wycelowana w szefową. Zapadła niezręczna cisza.

Jako pierwsza odezwała się Anastazja.

-Witam panie doktorku!

- Ech... kolejna osoba, która wie kim jestem, ale ja już nie mam pojęcia z kim rozmawiam -
powiedział Piotr przewracając oczyma.

- Wstydzi się pan swojej sławy czy fachu? - odpowiedziała Witt z uśmiechem.

- Po prostu lubię wiedzieć co się wokół mnie dzieje, nie znoszę być niedoinformowany.

-No cóż. To tak jak ja.

- I dla tego panów zatrzymałam. Chodzi mi o tego rannego strażnika.

- No? Co my mamy z nim wspólnego?

- No jest pan lekarzem zapewne pan fachowo ocenił jego stan lub co gorsza został pana pacjentem.

- Były dwie osoby, które operowałem w ciągu ostatnich dni, jedna to jakaś gówniara przywieziona przez dostawcę, drugi to jakiś miejscowy, który stracił właśnie nogę.

- A to pan tak szybko schował się w barze! Hmm. Nie opatrywał pan ran strażnikowi ?

- Mam taką zasadę... dbam o swoją dupę, bo wiem, że mnie nikt tutaj nie połata. Wolałem nie pchać się komuś pod lufę.
- powiedział zerkając na swój ulubiony karabin, który właśnie mógłby zrobić w ciele Witt całkiem przyjemną dziurę.

- To jeszcze jedno pytanie chyba nie szukacie nas?
- Witt docisnęła swoją jedną z dwóch M9 do krocza lekarza. I dodała uśmiech dość jednoznaczny.

- Nie, byliśmy się przejść w poszukiwaniu pewnego naciągacza. Taki rekreacyjny spacerek. Nie wiem po co miałbym szukać nieznajomej mi kobiety, która w dodatku ma broń.

- Czyżby pan Seweryn ociekł z Patki? No, no.
- odeszła od Piotra odwracając się do niego plecami. A więc do zobaczenia następnym razem.
Odwróciła tylko jeszcze głowę i mrugnęła do lekarza.

- No jakoś tak wyszło, że zniknął w tajemniczych okolicznościach
. - powiedział Lenard nie opuszczając SWD ani o milimetr.
Piotr zareagował na mrugnięcie jedynie podnosząc nieco wyżej jedną brew.

- Jak pan by szukał przygód zapraszam do nas. A teraz żegnam musimy kogoś odszukać.-
 Machnęła ręką dając jakiś dziwny gest palcem. Po chwili jej grupa się wycofywała cały czas celując do dwójki.

- Hm... ja szukam raczej zarobku, jakbyście znaleźli w sobie jakiś skarb kalibru 7.62 albo coś podobnego to wiecie do kogo... hm... uderzać to chyba niezbyt dobre słowo w tym przypadku. - rzucił medyk na pożegnanie.
Anastazja znikła w zaroślach wraz z grupą.

- Musimy znaleźć tego Seweryna. Może coś wiedzieć na temat tych wojskowych z USA. Tysio znajdź bezpieczny nocleg – Witt

- ok, znam fajne miejsce – Tysio

- Więc prowadź – Żuk

Po całej nocy która wcale nie minęła szybko. Grupa zebrała się do śniadania. A że mieli tylko trzy puszki fasoli, przyrządzili je. Po zjedzonym śniadaniu. Jako dobry tropiciel Tysio szukał jakiegoś śladu po Sewerynie.


-------------------------------------------------------------------------
 
Nasty jest offline  
Stary 12-02-2013, 21:17   #30
 
Vesper's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputacjęVesper ma wspaniałą reputację
Piotr Lenard
Kruk rozpoczął wypowiedź gdy tylko banda znikła w krzakach.
Kurwa!!!!!Nie waż mi się spać na warcie,mamy szczęście że nie chcieli nas zabić.Wrzasnął ,po chwili uspokoił się trochę i kontynuował
Dobra stało się .......idź już spać. Ja popilnuję te przez kilka godzin.
Byłeś na siebie zły,nawet bardzo.Ostatecznie to wcale nie musieli być ludzie.Ci przynajmniej rozumieją co do nich gadasz.Gdyby to były zwierzaki.... nie chciałeś nawet myśleć.Mało prawdopodobne abyś dał radę to zszyć.Usnąłeś gdy tylko twoje ciało dotknęło koca.Sam nie wiesz ile czasu spałeś.Najważniejsze że było jasno.Ruszyliście dość ostrym tempem.Okoliczna przyroda dość szybko się zmieniła,z zalesionego terenu przeszliście na jakieś bagna.Istne morze trzciny. Każdemu krokowi towarzyszył chlupot wody przelewającej się w butach.Po chwili zaczął padać rzęsisty deszcz.Przynajmniej owady dały wam spokój, a było ich tam sporo.Po kilku godzinach marszu doszliście do jakiejś starej rozpadającej się drewnianej chałupki.Wszystko było spróchniałe ,a i korniki swoje zrobiły.Dawało to jednak jako taką ochronę przed deszczem który jeszcze się wzmógł.Po krótkim przeszukaniu stwierdziliście że budynek jest czysty.Znaleźliście nawet stary piec kaflowy.Kruk niewiele mówiąc wyłamał kilka desek ze ścian wiekowego budynku.Przynajmniej mieliście gdzie wysuszyć ciuchy, a nawet mogliście ugotować potrawkę.Twój kompan miał ze sobą całkiem pokaźne zapasy.Czego więcej chcieć,było ci ciepło , a i najadłeś się nie najgorzej.
-Dobra ty się wyspałeś ,ale i ja potrzebuję odpoczynkuPowiedział Kruk zawijając się w koc.Nie uśnij tym razem.

Anastazja Witt
Tysio wrócił po godzinie.Niestety rezultat poszukiwań był mizerny.Poprowadziłaś swoją grupę dalej.Pogada najwyraźniej nie chciała dla was dobrze,ponieważ przywitała was deszczem.Po kilku godzinach dość forsownego marszu znaleźliście dobrze wam znane tory kolejowe przecinające środek lasu.Teraz wystarczyło tylko iść wzdłuż nich.
Atak był całkowicie niespodziewany.Pierwszy szary kształt wyskoczył z pobliskich krzaków niczym błyskawica.Chciałaś podnieść broń,jednak nie starczyło ci na to czasu.Uderzenie kosmatych łap było silne,bardzo silne.Wystarczające aby obalić cię na ziemię.Widząc żółte kły i czując gorący oddech zamknęłaś oczy szykując się na falę bólu.Jednak Bestia nie rozszarpała twojego gardła.Sekundę po tym jak padłaś na ziemię był przy tobie Czerep.Jego młot dosłownie zniósł zwierzaka.Pomógł ci wstać.Zewsząd było już słychać Warknięcia i Szczekanie.Wataha powoli was otaczała, jednak pozostałe sztuki nie zaatakowały jak pierwszy osobnik.Obserwowały i czekały.Nie byłaś w stanie nawet określić ile ich jest.Za dużo, i ciągle zmieniały pozycje.Do wszej kryjówki pozostał niecały kilometr.
 
Vesper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172