Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2013, 17:27   #77
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
Orin przebiegł przez całe zaplecze zatrzymując się dopiero przy oknie. Zatrzasnął okiennice i obrócił się w stronę drzwi. Spodziewał się zobaczyć tam wilka ale ku jego zdziwieniu na zapleczu pojawił się pokrwawiony sołtys. Trzymał w ręku nóż i odgrażając się nim czmychnął przez tylne drzwi na podwórze. Orin zatrzasnął za nim rygiel będąc pewnym że Zeb wydał na siebie wyrok śmierci po czym pognał z powrotem do głównego wyjścia chcąc poinformować wszystkich o zbiegu. Wypadł z chaty głośno sapiąc.
- Sołtys! - krzyknął - Sołtys uciekł!
Gzargh opuścił topór. Grymas radości znikł z jego twarzy. Podszedł powoli w kierunku chaty, mijając wilcze ścierwa.
- Coś rzekł? - wycedził przez zaciśnięte zęby do niziołka.
- Którędy uciekł? Widziałeś Orinie? - spytała Nena stając koło Gzargh’a.
- Tak... tylnym wyjściem... przez kuchnie. - odparł sapiąc ciężko z emocji - Nie liczyłbym jednak na to... że znajdziemy go żywego... wilki pewnie się z nim rozprawiły w jednej chwili...
- Na świętą brodę Grungniego - Gzargh wydawał się być wściekły - czy ja się muszę wszystkim sam zajmować? Czemuś mu pozwolił zwiać? Toż to był ostatni trop, który miał nas doprowadzić do Anzelma! - krzyknął nie zwracając uwagi na Cathil, która ruszyła do tylnego wyjścia.
Krasnolud podszedł do niziołka. Stanął blisko niego. Tak blisko, że Orin czuł jego kwaśny oddech. Przysunął zakrwawione ostrze do piersi Sorleya.
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać - wymówił powoli patrząc mu prosto w oczy, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł za dziewczyną do karczmy.
- Nie przejmuj się, nasz krasnolud wydaje się być bardzo krewki - Nena mrugnęła do Orina - sprawdźmy czy znajdziemy córkę sołtysa, albo jego żonę, co ty na to? - spytała i nie czekając na odpowiedź niziołka ruszyła do karczmy a Orin grzecznie podążył za nią.
Przeszli przez salę, kuchenne zaplecze, by skierować się do otwartych drzwi prowadzących na tyły domu. Między rzędem kurnych chat a chatą sołtysa nad leżącym ciałem klęczały dwie kobiety, w których wkrótce poznali żonę i córkę karczmarza. Żona obejmowała ciało krzycząc i szlochając. Eleonora zakryła twarz dłońmi i ryczała, ciągając głośno co jakiś czas nosem. Marta zauważyła przybyłych. Rzuciła się na krasnoluda z pięśćmi.
- To przez ciebie! Przez ciebie! - krasnolud cofnął się przed rozjuszoną, zrozpaczoną kobietą.
- Uspokój się! - wrzasnął - Nie chciałem twej krzywdy! - kobieta upadła na kolana i ponownie zalała się łzami.
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.
aveArivald jest offline