- Waaagh!!! Brać ścierwo, kryć się przed ludziowymi szczałami. Gobosy tera albo piersze lecita na wyłom albo za naszymi plecami sie trzymajta!!! Waaaaagh! Vagrahh schylił się i podniósł ciało orka, naszpikowane było ono ludzkimi strzałami. Przerzucił je przez ramię, choć lekkie nie było i spowalniało bieg, to napewno częściowo chroniło przed wrogim ostrzałem. Kręgosłup martwego orka trzasnął, kiedy ten przerzucony został przez bark. Vagrahh krzyknął i ruszył biegiem naprzód.
- Waaagh!!!
Ruszyli szarża na wroga. Flakorwij nie bał się zbytnio strzał ale na wszelki wypadek zasłonił się swoją ogromną tarczą zasłaniając prawie całe ciało. Flakorwij nie dbał o to czy gobosy zastosują się do planu Vagrahha, sam ciągle biegł na przeciwnika.
- Waaagh!
Gnany chęcią pokazania co to on nie potrafi, ruszył prawie na samym przodzie ataku. Zaraz za Vagrahhem, który świetnie chronił przez nadlatującymi strzałami. Dostrzegł już ofiarę, którą chciałby zamrodować z przyjemnością. Gdy tylko znalazł się dość blisko, ruszył w kierunku jednego ze strażników, by pokazać mu prawdziwe orkowe mordobicie.
Mordobij pełen Uśmiechu na twarzy ruszył ze wszystkimi, nie miał zamiaru stać i patrzeć aż pozostali wybiją wszystkich ludzi i dla niego nic nie zostanie. Tym razem nie miał zamiaru patrzeć jak to Flakorwij zbiera laury. Tym razem miał zamiar zabić więcej niż pozostali. A nadal miał w głowie wizję wytyczoną planem, który ułożył razem z Ghajukiem.
***
Mordobij długo czekał na bitke. Gdy wszyscy ruszyli do ataku Ork nie miał zamiaru czekać na efekt końcowy. Widząc strażnika szarżującego w stronę głodnego krwi orka ten odpowiedział tym samym. Rozpoczęła się wymiana zdań broni. Trafił swój na swego, zarówno ork jak i człowiek nawzajem parowali i unikali ciosów. Walka była wyrównana, jednak efekt końcowy był znany. Żaden człowieczek nie wygra z Waaaaghh!!
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |