Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2013, 16:56   #41
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Głos jego kochanki wydawał się najbardziej kuszący. Jej spojrzenie wywołało u elfa falę przyjemnych wspomnień, jak również przypomniało o szramach na plecach od paznokci wiedźmy. Elf uśmiechnął się. Ta propozycja była dla niego bardzo kusząca. Ostatni tydzień... gdyby ciągnął się dłużej... miesiącami... latami... Czemu nie połączyć przyjemnego z pożytecznym? Na ten moment milczał. Posłał jedynie uśmiech i postanowił wysłuchać co ma mu do powiedzenia następna osoba.

Chwilę później usłyszał słowa Khornity. Nie bardzo w nie wierzył. Słyszał, że Khorne nigdy nie wybacza użycia magii. Tym bardziej, że moc jaka drzemała w Aslandirze była zbyt potężna. Mogła mu się wyrywać od czasu do czasu. W dodatku... To on miał rządzić martwymi, więc czemu martwy miałby mu doradzać?

Słuchał słów swojego dawnego mistrza z uwagą. Zawsze go szanował. Przecież to on rozświetlił jego umysł. Wahał się. Z jednej strony Galtherin nigdy go nie oszukał i zawsze chciał dla niego najlepiej. Teraz jednak ktoś pokazał mu coś więcej. Postanowił rozważyć propozycję wstąpienia w grono służących Tzeentchowi.

Czwarty z głosów... albo raczej bełkot. Coś w tym było. Gdy mijał obóz kultystów Nurgle'a słyszał jak rozmawiali. Potrafił ich zrozumieć. Nie zgadzał się z ich poglądami, jednak dobrze wiedział, że takie pojmowanie ma jakiś sens. Aslandir uznał jednak, że piękno choroby ma się nijak do piękna Aloarai.

Ostatni z głosów dał elfowi do myślenia... Jeden większe od pięciu... Pięć... pięć korytarzy? Cztery bóstwa... Jeden... ten niepodzielny, który jest symbolizowany przez osiem strzałek. Osiem jest większe od pięciu... to miało sens.

Aslandir stanął przed ciężkim wyborem. Wysłuchał dokładnie każdego z reprezentantów. Miał swoją interpretacje wszystkiego co powiedzieli.

Wahał się. Slaanesh, Tzeentch czy też Niepodzielny Chaos, o ile dobrze zinterpretował tę zagadkę. Widział jak jego mistrz trzyma stosy ksiąg, te których niegdyś tak pożądał.
Tajemniczy korytarz po prostu przyciągał. Jakby zasysał do siebie...
Jednak... Aloarai, która właśnie za pomocą swojej magii wyczarowywała iluzję rozpustnych scen, które tak bardzo go pociągały... Do tego miał dług wdzięczności zaciągnięty u księga Sigvalda czyli tak jakby u samego Slaanesha.

Zbliżył się do swojej kochanki. Poczuł jej słodki, narkotyczny zapach.
- Pójdę za tobą ukochana, pójdę za tobą aż do niego. Do Slaanesha.
 
Aeshadiv jest offline