Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2013, 18:19   #273
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Wyznanie Rolanda sporo namieszało w grupie komplikując i tak już ich dość nieciekawą sytuację. Mieli inne zmartwienia na głowie niż fałszywi przyjaciele Petrosa, chociażby zaginionego "Dortula" i nawiedzenie które jak by na to nie patrzeć wciąż wyczekiwało od dawna upragnionej pomocy i wybawienia.

I tym też się zajęli nigdy by nie pomyślał że przyjdzie mu urządzać "stos pogrzebowy" dla widma po środku nawiedzonych ruin, życie było zaskakujące i za to je kochał. Paladyn zdecydował się poświęcić własne ostrze jako naczynie dla nieszczęsnej duszy, był to dość hojny gest w sumie nawet nie wiedzieli czy było to widmo jednego z więźniów który spłonął czy może strażnika który pełnił swe zadanie do końca. Niezależnie od odpowiedzi nie mieli prawa by odmówić mu spoczynku wiecznego a jeśli był to jeden ze strażników to miecz był by całkiem odpowiednim naczyniem. Obserwował taniec mgły i ognia z pewnym zadowoleniem kolejna dusza wybierze się tam gdzie powinna trafić już dawno temu, to znaczy po tym jak dostarczą ją na cmentarz i należycie pogrzebią ale teraz wydawało się to nic nieznaczącym szczegółem. Chyba że zabawią tu tak długo że widmo postanowi opuścić miecz i upomnieć się o swe prawa...

Kolejna komnata wyglądała na miejsce treningu strażników, prawdopodobnie całe piętro pełniło funkcję administracyjną zapewne niedaleko były też pokój nadzorcy jak i magazyny. Niestety Razvan zgubił ślad, sam więc podjął go od miejsca w którym się urywał może chciał się wykazać wiedziony częścią swojego instynktu by być lepszym od innych a może po prostu chciał jak najszybciej odnaleźć zaginionego i wynieść się z tego przeklętego miejsca. Sam nie mógł się zdecydować jak było ale mimo wspięcia się na szczyty swoich możliwości nie mógł określić gdzie udał się pół ork.

- Cholera, tutaj się urywają... - stanął przed dziurą która prawdopodobnie prowadziła do lochów więzienia gdzie trzymano co gorszych więźniów i gdzie zaprószono ogień, to albo pod więzieniem znajdowały się jakieś jaskinie - ...albo wyszedł na zewnątrz bo rumowisku w stronę stawu albo zszedł wgłąb tej dziury. Nie mogę jednak powiedzieć dokładnie.
 
Rodryg jest offline