Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2013, 20:40   #26
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Alyanne próbowała umiejscowić całą sytuację w czasie, skoro nie potrafiła ocenić przestrzeni. Jeżeli cała trójca była tutaj pod opieką Cenariusa, a do tego nie znali rasy ludzi, ramy czasowe nasuwały się same.
- Rozumiem, że obecnie u władzy jest królowa Azshara? - zapytała, gdy tylko nadarzyła się ku temu sposobność - Mieszkacie na co dzień w Suramar?
Studnia Wieczności, Alexstrasza, Nordrassil... Łowczyni miała problem z ogarnięciem wszystkiego myślami. Im bardziej docierało do niej, gdzie - a w zasadzie "kiedy" - się znaleźli, tym większa rosła w niej chęć do podzielenia się z obecnymi wiedzą o tym, co przyniosą ich działania w przyszłości. Pomna jednak słów Nareen, trzymała język za zębami. Jak cudownie byłoby zostać tutaj albo ile mogłaby zmienić nawet za cenę własnego istnienia... Lepiej było nawet nie myśleć o tym.


Z otchłani własnych przemyśleń wyrwały ją hałas i niepokojące zawirowania energii w najbliższym otoczeniu. Człowiek, który należał do ich oddziału przed podróżą w czasie, zaczął tarzać się po ziemi w odpowiedzi na zaklęcie Illidana. Alyanne przez chwilę próbowała zrozumieć, co się dzieje - najpierw pomyślała, że to sprawka nocnego elfa, ale dopiero po chwili zrozumiała, że było to coś, co pochodziło od człowieka. Wilkopodobne stworzenie rzuciło się na Selendis, nim ktokolwiek zdążył zareagować. Łowczyni wyczuwała strach, który kierował stworzeniem. Dobiegł ją szczęk wydobywanego miecza i nieprzyjemny dźwięk łamiącej się stali. Czymże było to stworzenie, żeby łapą złamać miecz?! Już miała dobyć własnych ostrzy, gdy Cenarius opanował furię stworzenia.

Kolejne dziwne i niepojęte zmiany poczuła jeszcze nim usłyszała wrzask dawnego (lub przyszłego, zależy jak rozpatrywać czas) rycerza śmierci czy czymkolwiek był. Wyraźnie "widziała" co zaszło między ciałem a bronią. Sin'dorei najwyraźniej stał się znów sobą. Tym razem odraza przezwyciężyła opanowanie i zielone ostrza zapłonęły w rękach Shadowbourne. Gniew i żal w jej duszy rozgorzały równie gwałtownie.
- Jakim prawem używasz takiej magii na tych ziemiach?! Nekromancja? Zaklinanie duszy w przedmiocie? Nawet własnej i z własnej, nieprzymuszonej woli? Na ziemiach kal'dorei?! Przodków całej twojej rasy?! - warknęła, chęć natychmiastowego zaatakowania mężczyzny hamując z uwagi na obecność półboga i trójki nocnych elfów - Cenariusie, jak możesz pozwalać na coś takiego? - zapytała, spuszczając nieco z tonu, zważywszy na to, do kogo się zwracała.

Głupi, głupi krwawy elf. Głupi rycerz śmierci, któremu można było jedynie współczuć. Wyrwał się spod jarzma Arthasa, dostaje szansę powrotu do normalności... Tymczasem sam sobie narzuca dawne martwe ciało? Miała wrażenie, że magia w jaskini nie tylko rzuciła ich tysiące lat w przeszłość, ale też zdrowo namieszała niektórym w głowach.
- Nie jesteś ani trochę lepszy od swojego dawnego pana... - syknęła na Aeshadiva z pogardą.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”

Ostatnio edytowane przez sheryane : 27-01-2013 o 22:47.
sheryane jest offline