- HA! - Bali syn Naina napiął swoje krasnoludzkie mięśnie do granic możliwości. Wilk, znajdujący się nie dalej niż cztery kroki od niego, jego paskudny, cuchnący oddech i ociekające żółtawą śliną wargi, dodały khazadowi sił. Z trzaskiem bola, oplatające krępe ciało krasnoluda pękło, a Bali momentalnie zerwał się na nogi. Topór ponownie znalazł się w jego ręce i krasnolud tryumfalnie spojrzał w zaropiałe ślepia wilka. Gdyby zwierzę posiadało wyższą inteligencję, wówczas z pewnością w tych oczach krasnolud zobaczyłby strach i bezdenne zdumienie. Ale zobaczył tylko głód i nienawiść, jaką wpojono wilkowi przez lata hodowli.
Olbrzymie zwierzę skoczyło, wydając niski, gardłowy warkot. Bali był przygotowany na takie okoliczności. Mocniej wbił nogi w śnieg i machnął toporem, gdy wilk był już w locie. Zwierzę nie było w stanie zmienić kierunku, w jakim skoczyło. Ostrze wykute z krasnoludzkiej stali zatoczyło w powietrzu łuk i z mlaśnięciem zagłębiło się w ciele wilka.
Zwierzę zawyło z bólu, a krasnolud aż jęknął gdy został przygnieciony przez ciężką bestię. Siła uderzenia wbiła go głęboko w śnieg. Przez chwilę był oślepiony wirującą przed oczami bielą, ale szybko pozbierał się. Topór na szczęście nie wypadł mu z dłoni. Cios był silny, ale Bali nie spodziewał się, żeby tym jednym uderzeniem rozwiązał sprawę wilka. Przygotował się do zadania następnego ciosu, równocześnie pozwalając sobie na krótkie spojrzenie w bok, tam gdzie Seoth walczył z goblinem. |