Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-01-2013, 15:31   #131
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
- Wiewióra! Dobij stracha na wróble! Słyszysz!? Dobij! - wrzasnęła Modron co sił w płucach. Dongorath i tak wrzeszczał na całą okolicę, i tak nie mieli szans, że ten drugi jeździec, jeśli faktycznie istniał, ich nie znajdzie.
- Zastrzel stracha! - krzyknęła ostatni raz i wsadziła sztylet w zęby.

Po spotkaniu z ziemią, na szczęście dla jej kości przyozdobionego zaspą nie miała zbytniej ochoty na akrobacje. Ale wyboru też nie miała wielkiego. Wypatrzyła odpowiednio nisko położoną i solidną gałąź. Cała sztuka to pestka była, naprawdę! Trzeba było tylko skoczyć w górę, gdy wilk ruszy, nie za wcześnie, by nie mógł się zatrzymać, i nie za późno, by nie skończyć jako kolacja. Złapać się za gałąź nad głową, przełożyć ręce - i opaść na grzbiet potwora, nawet głową w kierunku jazdy... a potem próbować okiełznać, oślepić albo gardło poderżnąć - ale tym Modron zamierzała zacząć się przejmować, jak już będzie siedziała w wilczym siodle. Ale, przecież się uda... pecha można mieć tylko raz dziennie.

Wyszła zza drzewa i zachęcająco pomachała do wilka ręką. Tak go ten gest ogłupił, że nawet zdążyła zająć pozycję pod swoją wypatrzoną gałęzią.
 
Asenat jest offline  
Stary 23-01-2013, 16:20   #132
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Podróż na końskim grzbiecie, do tego w głębokim , sypkim śniegu do przyjemnych nie należała. Ale i skończyła się dosyć szybko, gdyż warunki nie pozwalały jeźdźcowi, mimo jego mistrzostwa, w sprawnym powodowaniu rumakiem. Bali zeskoczył z końskiego grzbietu,od razu zapadając się po pachy, co wzbudziło rozbawienie Seotha. W odpowiedzi khazad prychnął coś pod nosem i z uporem rozpoczął wędrówkę w kierunku odległego o kilkaset jardów lasu. Na jego skraju dostrzec można było szamotaninę, ale Bali nie był w stanie dokładnie stwierdzić kto z kim i dlaczego. Jedyne co dokładnie widział, to słusznych rozmiarów wilka otrzepującego się ze śniegu i krążącego wokół drzewa. Skąd ów wilk się tam wziął, tego krasnolud nie wiedział, ale z pewnością miało to związek z Dongorathem, którego róg słychać było raz po raz.

- Nie będziemy się bawić w żadne podchody – mruknął rozeźlony. To nie były warunki w jakich można było swobodnie operować toporem. – Idziemy prosto na nich. Rozbijamy opór jaki stawią w pył i w glorii i chwale odbieramy podziękowania od elfa i dziewczyny.

Plan w swej naturze był nad wyraz prosty, można by rzec – krasnoludzki. Bali raźno zabrał się za jego wykonanie, prąc w zaspach ku coraz bliższej ścianie lasu. Zatrzymał się jednak w chwili, w której z pomiędzy drzew wychynął kolejny wilk. Wyglądało na to, że to on i towarzyszący mu człowiek są celem. Mocniej chwycił topór, otarł śnieg z twarzy, otrzepał brodę i ruszył na spotkanie z bestią.
 
xeper jest offline  
Stary 25-01-2013, 12:44   #133
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Zastrzelenie Dongoratha byłoby banalnie proste, gdyby ten był łaskaw się odsłonić, a nie tylko spozierał zza ukrycia. Za to ork pokryty śniegiem wychylił się zza krzaków i właśnie w tym Alarif upatrywał swoją szansę.
Nie marnując czasu na próżne gadanie, choć nazwanie ich przez czarnego strażnika „nikczemnikami”, aż się prosiło o reprymendę, elf naciągnął po raz kolejny łuk i wypuścił dwie strzały zaraz po sobie. Podejrzewając, iż jedna może nie wystarczyć, by ową ohydną kreaturę pozbawić podłego żywota.

Ich sytuacja pogarszała się z każdą chwilą, tym niemniej nie było całkiem źle. Na razie stracili przewagę, ale sytuacja nadal była patowa. Gorzej będzie jeśli kolejny jeździec będzie uzbrojony w łuk.

Póki co Alarif postanowił czekać i szukać okazji na pognębienie swych wrogów.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 25-01-2013, 20:10   #134
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Modron i Alarif

Kolejne elfie strzały poszybowały z wierzchołka ośnieżonej sosny rozbłyskując w świetle słońca niczym iskry Vardy. Jedna z furkotem minęła o cal goblińskiego wojownika. Druga przyszpiliła jego stopę do pokrytej zmarzliną ziemi.
Z ust kreatury wydobył się skrzek pełen bólu. Z bólu upuścił na ziemię srogie kindżały.

- Hrrarlk! Eeeehhe! - dziwne odgłosy z paszczy orka na chwilę zdezorientowały jego wilczego wierzchowca, który nerwowo zastrzygł uszami i spojrzał w stronę jeźdźca.

Nie czas jednak było na zwycięskie fanfary. Oto kolejny orkijski jeździec okutany na modłę swego w zwierzęce futra pobratymca zbliżył się do miejsca potyczki na grzbiecie wilczej bestii.

Dongorath zawył z uciechy.

- Ha, jesteś wreszcie, mój wierny Snago! Dalejże rozpraw się z naszymi wrogami! Będziesz mógł wypić ich gorącą krew! Jazda! - Czarny Strażnik dobrze wiedział co mogło sprawić jego sługom radość.

Goblin skinął nieznacznie łbem, dźgnął wilka dzidą i zwierzę skoczyło naprzód. O dziwo jednak nie skierowało się do Modron, lecz śmignęło niczym pocisk na pokrytą bielą równinę!

Sindar skierował zdumiony wzrok w kierunku, który wskazał Dongorath. Dostrzegł Baliego i Seotha zmierzających w stronę sosnowego zagajnika.


***

Wilk wpatrywał się w dziewczynę niczym pies w dorodną kość. Stał niczym wąż zahipnotyzowany przez haradrimskiego magika.

- Noo, chodź...
- do porządku jednak przywołał go syk kobiety stojącej pod pniem wielkiej sosny. - Skacz, piesku!

Kudłaty wilczur skoczył więc, kłapnął nawet żółtymi zębiskami w miejscu gdzie stała przed chwilą kobieta, ale...

... jej już tam nie było! Coś ciężkiego spadło za to na kosmaty kark wilka. Ostrze kute za Górami Mglistymi zagłębiło się w jego czarnym oku. Pysk zalała ciepła ciecz, jego własna krew.

Niczym zraniony psiak kosmaty potwór zrzucił z siebie złowrogi ciężar, który upadł następnie z krzykiem w śnieżną zaspę... i zwierzę pognało na oślep w chaszcze porastające Tyrn Formen. Byle dalej od bólu.


***


Tymczasem Eldar złożył się do śmiertelnego strzału. Ork próbował wyszarpnąć szyp z ziemi, lecz niepojętym sposobem błogosławione w Mithlondzie drzewce trzymało go w uwięzi niczym trollowe kajdany.


- Thhaaak - przeciągły świst przeciął powietrze. Strzała elfa wbiła się z mlaskiem w ciało goblina, która upadł na wznak.

Został im teraz tylko Dongorath, nie licząc wzbijającego za sobą kurzawę śniegu wilczura z goblinem na grzbiecie.

Skryty za pniem sosny, a przynajmniej był tam gdy ostatnio Alarif sięgał wzrokiem. Teraz jednak za pniem nie widać było wysokiego Czarnego Strażnika.


Bali, Seoth


Bali podniósł prawicę do czoła. Pot spływał mu po skroniach od forsownego marszu.

- Coś się zbliża! - wrzasnął do Eothraima biegnącego paręnaście kroków za nim.

- Szybko! To orczy jeździec!

- To wilczy zwiadowca. Pełno takich na usługach Żelaznego Kraju na Północy - orzekł Khazad. - Trzymaj się, człeczyno!


***

Gobliński jeździec powstrzymał swego wierzchowca. Wilk przywarował, szczerząc kły i warcząc. Paręnaście jardów przed khazadem i Eothą.

Zanim jednak zdumieni towarzysze zdążyli zareagować ork błyskawicznie sięgnął do jednej z sakw przytroczonych do skórzanego siodła i równie prędko wyrzucił przed siebie dwie kule.

- Kryj się! - krzyknął Seoth, nurkując przed pociskami.

Bali miał mniej szczęścia, jeden z pocisków zawadził o jego rękę, a następnie owinął się wokół ciała niczym zdradziecki wąż.

- Gobliński bolas z Gundabadu mnie nie powstrzyma kanalio! - krzyknął Bali syn Naina daremnie próbując przerwać rzemienie krępujące jego ciało.

Wilczy jeździec bez słowa riposty ruszył. Bestia stąpała wprost na krasnoluda.

Seoth nie próżnował. Z bitewnym wrzaskiem przeciął napastnikom drogę usiłując odciągnąć orka od jego ofiary.

Orcza dzida starła się ostrzem z Rhovanionu. Raz i drugi. Kamień uderzał o żelazo. Jednak w tej krótkiej acz szaleńczej walce orka z człowiekiem to wilk przechylił szalę zwycięstwa na stronę Złego. Potężnym łbem oto odrzucił na bok syna stepów aż ten gruchnął w śnieg.

Do Baliego pozostały zaledwie cztery wilcze kroki.


***

Modron - minus 1 do Kondycji
Seoth - minus 2 do Kondycji
 
kymil jest offline  
Stary 27-01-2013, 10:50   #135
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Modron wypluła śnieg, którego nałykała się razem z kawałkami kory i nie wiedzieć czego jeszcze. Dongorath krzyczał. W sumie wszyscy krzyczeli, zagrzewając się do tego czy tamtego działania i siekąc wrażą stronę obelgami i pogróżkami, nie wiedzieć czemu i po co. Tak to jest z tymi mężczyznami - wszyscy kłapią dziobami po próżnicy i niepotrzebnie zupełnie puszą się słowami, zamiast działać. I to patrzajcie - niezależnie od plemienia, które ich zrodziło!

Jeden Alarif siedział cichutko na sośnie i ani pisnął. To bardzo dobrze o elfie świadczyło. Skoro nie gadał, znaczy się działał. Albo przynajmniej cel już sobie wybrał.

Wstała i przygryzła wargi. Coś jej się w głowie zakołowało, a w piersi zakuło. Stłukła się jednak bardziej niż początkowo myślała. Z zaspy wygrzebała swój nóż i przygarbiona nisko pobiegła w kierunku drzewa, za którym ostatnio skrył się Dongorath. Przeskoczyła przez pień, gdzie był strażnik. Pusto. Rozejrzała się wokół.

Nic.

Wtem coś złapało ją za kostkę i poczęło szarpać z mocą.

Modron padła jak długa na śnieg i usłyszała złośliwy syk Czarnego Strażnika, który wygrzebywał się ze śniegu ze srogim sztyletem w dłoni.

- O, Dzikuska z pośledniego plemienia jak widzę. Znaj mą łaskę, zginiesz prędko.

Jak to mężczyzna, ozor strzępił po próżnicy. Kiedy tak gadał i gadał, i czynił na głos spostrzeżenie o dyskusyjnej ważkości, Modron zamknęła mocno w dłoni rękojeść noża, który wypuściła wcześniej przy upadku, odwróciła się na plecy i z rozmachem wyprowadziła solidnego kopniaka w twarz klęczącego nadal i zajętego cyzelowaniem gróźb Dongoratha.
 
Asenat jest offline  
Stary 28-01-2013, 16:18   #136
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- HA! - Bali syn Naina napiął swoje krasnoludzkie mięśnie do granic możliwości. Wilk, znajdujący się nie dalej niż cztery kroki od niego, jego paskudny, cuchnący oddech i ociekające żółtawą śliną wargi, dodały khazadowi sił. Z trzaskiem bola, oplatające krępe ciało krasnoluda pękło, a Bali momentalnie zerwał się na nogi. Topór ponownie znalazł się w jego ręce i krasnolud tryumfalnie spojrzał w zaropiałe ślepia wilka. Gdyby zwierzę posiadało wyższą inteligencję, wówczas z pewnością w tych oczach krasnolud zobaczyłby strach i bezdenne zdumienie. Ale zobaczył tylko głód i nienawiść, jaką wpojono wilkowi przez lata hodowli.

Olbrzymie zwierzę skoczyło, wydając niski, gardłowy warkot. Bali był przygotowany na takie okoliczności. Mocniej wbił nogi w śnieg i machnął toporem, gdy wilk był już w locie. Zwierzę nie było w stanie zmienić kierunku, w jakim skoczyło. Ostrze wykute z krasnoludzkiej stali zatoczyło w powietrzu łuk i z mlaśnięciem zagłębiło się w ciele wilka.

Zwierzę zawyło z bólu, a krasnolud aż jęknął gdy został przygnieciony przez ciężką bestię. Siła uderzenia wbiła go głęboko w śnieg. Przez chwilę był oślepiony wirującą przed oczami bielą, ale szybko pozbierał się. Topór na szczęście nie wypadł mu z dłoni. Cios był silny, ale Bali nie spodziewał się, żeby tym jednym uderzeniem rozwiązał sprawę wilka. Przygotował się do zadania następnego ciosu, równocześnie pozwalając sobie na krótkie spojrzenie w bok, tam gdzie Seoth walczył z goblinem.
 
xeper jest offline  
Stary 28-01-2013, 21:31   #137
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Seoth uniknął latających boli bez większych problemów. Krasnolud jednak nie miał już takiego szczęścia ale najwidoczniej to nie stanowiło dla niego problemu.

Walka z jeźdźcem nie było wybitnie trudna, jednak był jeden szkopuł. Jeździec nie był sam, siedział na wilku, który nie miał zamiaru czekać aż jego pan skończy walkę. Nie... wilk wolał zamachnąć się na eothę i go uderzyć. Seoth odleciał na kilka metrów i wylądował w śniegu. W tym momencie pierwszy raz dziękował naturze za to, że właśnie śnieg leży w tej okolicy a nie ziemia i kamienie. Śnieg zamortyzował upadek.

Gdy eotharim doszedł do siebie zauważył, krasnoluda siłującego się z wilkiem i mającego wielki ubaw z tejże walki. Radosny widok przewał mu paskudny goblin, który nie czekał i nie przyglądał się widokowi. W tym momencie znów nawiązała się walka między dwoma jeźdźcami, jednak teraz żaden z nich nie miał ze sobą swojego zwierza. W takich warunkach miecz człowieka był bardziej praktyczny niż włócznia goblina, który nie był w stanie choćby zranić syna stepów.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 29-01-2013, 09:18   #138
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Poczuł coś co można było nazwać satysfakcją połączoną z obrzydzeniem. Bardzo dziwne uczucie. Jedyne w swoim rodzaju. Jakby został skalany, pobrudzony. Dobrze wiedział skąd się wzięły orki. Wszystkie elfy wiedziały co zrobił Morgoth. To uczucie obrzydzenia, wstrętu i nienawiści, jakie czuł to Yrchów, to było największe zwycięstwo Morgotha. Tworząc orki skalał myśli elfów tymi złymi uczuciami.

Alarif otrząsnął się szybko czując jednak wciąż w ustach gorzki smak wstrętu. Lekko i cicho niczym letni powiew wiatru zsunął się z pnia i przemykając między drzewami starał się dotrzeć do sosny, gdzie ukrywał się Czarny Strażnik i gdzie pobiegła Modron.

Gdy dotarł na miejsce zobaczył dziewczynę szarpiącą się z Dongorathem. Podszedł bliżej, by być pewnym strzału i wycelował w nogę strażnika. Nie chciał go zabijać. Żywy mógł być znacznie bardziej przydatny. Jednak był niebezpiecznym człowiekiem i Alarif nie miał wątpliwości, że w razie potrzeby nie będzie mógł się zawahać go zabić.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 01-02-2013, 14:07   #139
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Bali, Seoth

Walka z goblińskim jeźdźcem i jego srogim wilkiem przebiegła towarzyszom nadzwyczaj pomyślnie. Zaprawiony w wielu bojach khazad uderzał toporzyskiem w paszczę dzikiego zwierza raz po raz, wprawnie unikając zębisk wilczura. Rozdrażnione i poranione zwierzę za nic nie potrafiło uszczknąć troszkę z krzepkiego ciała krasnouda. Krew bryzgała wokoło plamiąc nieskalaną dotąd śnieżną biel. Wreszcie z przeciągłym charkotem poczwara sczezła u stóp Baliego, syna Naina.

Seoth miał równie wiele szczęścia co jego krasnoludzki kompan. Gładko zbił włócznię goblina i w odpowiedzi wsadził mu miecz w kałdun okutany skórami. Niemalże po rękojeść. Smród z paszczy kreatury był niemożebny. Stwór wił się z bólu, parskał plwociną i krwią, złorzecząc przy tym plugawie. W ten sposób Eothraim zdołał się dowiedzieć tego i owego o proweniencji swojej matki i babki. Z godnością rycerza ze stepów pominął jednak te niegodziwe uwagi milczeniem, wycierając pobrudzoną orczą juchą prawicę.

W końcu goblin zdechł i na ośnieżonej polanie nastała cisza.


Alarif i Modron

Tak jak przewidziała "Dzikuska" gadanie Czarnego Strażnika nie przyniosło mu wiele pożytku. Elfia strzała dosięgła jego uda zanim zdołałbyś powiedzieć w Sindarinie "Strachy na lachy".

Zdumiony Dongorath wykrzywił twarz z bólu, lecz celnie wymierzony kopniak od razu powalił go na ziemię.

Niemalże zapadł się do płytkiej śnieżnej jamy, z której wychynął by skrócić życie Mordon.

Kobieta czym prędzej odrzuciła precz kindżał upadłego Dunadana. Był bezbronny niczym robak i jak robak wił się pod jego władczym spojrzeniem. Zdany na jej łaskę czy niełaskę.

- No, dalej. Skończ ze mną, dzikusko. Ja bym tak postąpił z Tobą, masz do tego pełne prawo. Wolę to niż niewolę... - odrzekł nie patrząc jej w oczy.
 
kymil jest offline  
Stary 01-02-2013, 17:11   #140
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Zabić, o tak. To była kusząca, bardzo kusząca i zaiste ze wszech miar wyśmienita propozycja.

Raz, że odpowiedziałby za wszystkie swoje zbrodnie. Dwa, że nie miałby żadnej okazji wywinąć się i uciec po drodze. Trzy, że wreszcie by się zamknął.

Córa Beorningów uniosła rękę do ciosu.

Tyle że Modron nie czuła się na pozycji do ferowania wyroków, kto za co ma odpowiadać na szyi, Dongorath z elfią strzałą w nodze za daleko by nie uciekł, a martwy niestety zamilknie na zawsze - a było kilka rzeczy, które trzeba było jeszcze z niego wydusić.

Podrzuciła nóż w powietrzu, złapała za ostrze i huknęła Czarnego Strażnika w skroń rogową rękojeścią. Wokół talii miała obwiązane dość liny, by go wziąć na powróz. Potrzebny był jej jeszcze jakiś knebel, żeby przeklęty Dongorath gadał wtedy, kiedy będzie to wskazane, czyli kiedy mu na to pozwolą. Nie dość, że jego gadki ją denerwowały, to jeszcze głos miał jak tur i mógł tu ściągnąć jakiś swoich ziomków.

Właśnie też i dlatego powinni szybko się stąd zbierać... Alarif, Bali i Seoth będą mogli go przesłuchać w jakimś innym, bezpieczniejszym miejscu. A jak już z nim skończą, Modron też miała kilka pytań. W sumie jedno. Jednak musiało ono poczekać i córa Beorningów już się z tym pogodziła. Nauczyła się cierpliwości. Przeszła pół świata. Poznała dziwne plemiona i dziwne obyczaje. Siedziała z elfem w śnieżnej jamie, bawiła się z orkami w wiewiórki i strachy, jeździła na wargu... mogła poczekać pół dnia czy dzień nawet, kiedy czuła, że nie starcza miejsca ni czasu na własne dążenia.
 
Asenat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172