- Napad jest zbyt ryzykowny - skwitował Jack, podchodząc do lodówki i wpychając się obok Azjaty - Mały może mieć spluwę albo inne gówno - nie licząc się z prawem kolejki, wyciągnął z zakamarków lodówki karton syntetycznego mleka i odkręcił zakrętkę - Proponuję... TFUUUU - śniady płyn został wypluty błyskawicznie po tym jak kubki smakowe Jacka wyczuły gorzki smak stęchlizny i pleśni. Jego twarz skrzywiła się gdy spojrzał na termin ważności. Chrząknął siarczyście i splunął do zlewu, do którego po chwili wlał też zawartość przeterminowanego produktu. Jednocześnie na wpół ochrypłym głosem dokończył - Proponuję by Trip zwabiła go w jakieś przytulne miejsce dla dwojga, hotelik albo coś. Wtedy jeśli ma goryli, poprosi ich by zostawili jego i Trip sam na sam. Wtedy dwóch się nimi zajmie, a trzeci czekający już na miejscu i w asyście Trip weźmie decka gówniarzowi, i wszyscy zwiniemy się do bryki, nim wezwie ochronę. Ja będę asystował Trip, reszta wasza działka - Jack zakręcił kurek zlewu i odwrócił się do reszty, by poznać ich zdanie.
__________________ Something is coming... |