Będzie krótko, bo nie mam inspiracji. - Szybciej, Drugs, szybciej! - popędzałem się w myślach - Nie mogę stracić żadnego człowieka. Jeszcze nie!
Kiedy dobiegłem na miejsce, to co zobaczyłem, podburzyło mnie do działania, a trzeba było działać szybko. Napoleon był w co najmniej gównianym położeniu i jeśli zaraz coś nie zrobimy, nasz kompan się trochę rozerwie. Szczęściem, był przytomny. Mogłem to wywnioskować po tym, że próbował zrobić użytek z jednego z modułów mecha. Tak czy siak, trzeba mu pomóc, gdyby sam nic nie zdziałał. Tylko dwa mechy były przede mną i będą w stanie oddać strzał, bez ryzykowania poszarpania kolegów. - Brazz! Drwal! Zróbcie użytek ze swoich działek i zdejmijcie te wyjce! Potem pomóżcie mu wstać. Kid, Sadweq dawajcie za mną, wysuwamy się na czoło i lecimy w zakręt na stację. Brazz, Drwal i Vess, podpieracie Napoleona i biegniecie za nami zwartym peletonem, przy czym Vess, bacznie oglądaj plecy. Ruchy, ruchy! Będziemy na Was czekać na stacji.
Wstrzymałem się na chwilę. Poczekam aż zdejmą wilki, a wtedy poprowadzę grupkę na stację. Musimy być w ciągłym ruchy. Futrzaki wciąż gdzieś tu są.
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |