Bohaterowie: Ruppert i Magnus
Południe
-
Ehh, no dobra ale nie bede nadstawiał za Ciebie karku - powiedział i ruszył w stronę karczmy.
-
Dobrze dobrze! Chodźmy chodźmy! - powiedział Ruppert wyraźnie ucieszony.
Ruppert i Magnus ruszyli z powrotem do karczmy w której było już trochę pełniej. Oprócz karczmarza, w kąciku jakiś elf rozmawiał z bandziorem “w stylu” Horsta. Sam karczmarz widząc Rupperta skrzywił się.
-
Dlaczego go tutaj przyprowadzasz?!
-
Kogo? - wtrącił się staruszek rozglądając się po karczmie.
-
Aaa... to mój p-p-przyjaciel! - Ruppert wskazał na Magnusa. -
Chyba m-mogę p-przyjaciela przyprowadzić!
-
Spokojnie, nie narobi syfu - spojrzał na staruszka -
A nawet jeśli, to po sobie posprząta, prawda Ruppert?
-
Ruppert porządny! Tak tak! Nigdy nie bałagani i zawsze po sobie sprząta! Tak tak! Zawsze ani śladu tam gdzie był Ruppert! Tak tak tak!
Karczmarz popatrzył groźnie na parkę.
-
Usiądźcie tylko w jakimś kącie, co by was nie musieli wąchać. Jak coś nabrudzi to będziesz po nim sprzątał! - karczmarz pogroził Magnusowi paluchem
-
On nic nie nabrudzi! On dobry! - powiedział Ruppert potrząsając łbem pod kaptura. -
Ruppert też nie nabrudzi. Nic a nic! Tak tak!
-
Po prostu świetnie - burknął pod nosem i usiadł przy stoliku w kącie, po czym zwrócił sie do swojego nowego towarzysza -
Mogę wiedzieć czemu zawdzięczamy twą awersje do gorącej wody?
-
Co zawdzięczam? Ruppert nie stąd. Ruppert nie zna tak dużo słów. Ruppert z Kataj. - powiedział siadając na krześle w dziwny sposób. Jakby klęcząc.
W między czasie jak i Ruppert jak i Magnus całkiem niechcący usłyszeli fragment rozmowy elfa z człowiekiem. Rupperta i tak za wiele nie obchodziła, ale złodziejowi udało się usłyszeć coś o Horście... Martwym? Wkrótce ich rozmowa dobiegła końca i elf wyszedł z karczmy.
Magnusowi dreszcz przebiegł po plecach na wzmiankę o śmierci Horsta -
Oj Ruppert chyba mam szczęście, że Cię spotkałem.
-
Hm? A cz-cz-czemu ?
-
Długo by opowiadać - powiedział, spoglądając na karczmarza -
wybacz mi na chwilę - rzekł i podszedł w stronę oberżysty.
-
Wybaczam - powiedział Ruppert wesoło stukając dłońmi o blat stołu.
Oberżysta popatrzył się na chłopaka pytająco.
-
Hm? Chcecie czegoś?
-
Słyszałem, że Horstowi przytrafiło sie coś złego, wiesz coś o tym? - zagaił.
- T
en tutaj chłopak co przybiegł mówił coś tym że znaleziono ich w jakimś zagajniku przy trakcie do miasta. Ale to różne rzeczy ludzie mówią. Może który żyje? Kij to wie.
Usłyszawszy to Magnus, skinął głową w podziękowaniu karczmarzowi i zwrócił się do wyjścia, po drodze zwracając się do staruszka -
Chodź Ruppert, musimy coś sprawdzić.
-
Ooo! Jakaś zagadka jest? Chodźmy, chodźmy! - powiedział schodząc z krzesła i człapiąc niezdarnie za Magnusem zostawiając za sobą charakterystyczny smrodek wódki, spleśniałego żarcia i mokrego psa.
Po opuszczeniu budynku oboje udali się w stronę zagajnika. Żeby do niego dotrzeć musieli po drodze popytać się paru mieszczan odnośnie konkretnego miejsca w którym zginąć miał Horst. Trakty do Sigmaringen były dwa po zupełnie przeciwległych stronach miasteczkach. Na szczęście większość przechodniów szybko wskazała Magnusowi właściwą drogę i wkrótce opuścili miasto. Oczom obu ukazała pokryta śniegiem polana, na której to znajdował się zagajnik w którym prawdopodobnie zginął Horst. Gdy złodziej i staruszek dotarli do “miejsca zbroni” zauważyli że nie są sami. Oprócz nich kręciło się tu paru bandziorów. Przetrząsali zagajnik jakby chcieli prowadzić własne śledztwo. Same ciała Horsta i jego kompana leżały nadal w śniegu.
Gdy Magnus zbliżył się do ciał drogę zastąpił mu potężnie zbudowany mężczyzna uzbrojony w zwyczajną pałkę.
-
Czego tu?
-
Witam, chciał bym przedstawić Ci tą oto niezwykłą osobę - Rupperta!
Gdy Magnus odwrócił się by wskazać bandziorowi staruszka uświadomił sobie że... Go nie ma. Bandzior popatrzył się groźnie na złodzieja.
-
Jaja se robisz chłopcze? - powiedział marszcząc brwi
-
Eee, bynajmniej nie - opowiedział zmieszany -
mógłbym przysiąc, że jeszcze przed chwilą tu był - spojrzał się na bandziora -
Ale tym zajmę się zaraz, a teraz opowiedz mi co tu się stało -
Zbira chyba jeszcze bardziej zirytował ton głosu złodzieja. Jak zaczął krzyczeć to reszta z jego “towarzyszy” ruszyła w kierunku Magnusa, zwyczajnie zaciekawiona.
-
Nic ci kurwa gadać nie muszę! Zajebali nam Horsta, co tu mówić. -
-
Cóż ten fakt nie ulega wątpliwości- zauważył -
lecz mnie również dane było go poznać dziś w karczmie to też jestem wiedziony czystą ciekawością. Chyba mogę się mu nieco przyjrzeć - obrzucił resztę bandziorów spojrzeniem -
dla dobra sprawy oczywiście.
Zbir tylko pokiwał głową.
-
Spieprzajcie stąd lepiej. To nasz chłopak. Nikt mu się nie będzie przyglądał.
-
A nie ciekawi Cię jak zginął? Gdyby ktoś zabił Rupperta był bym bardzo ciekaw jak i dlaczego.
Gdy zbir chciał już coś powiedzieć dało się słyszeć.. Chrapanie? Magnus odwrócił się szybko i zobaczył jakieś trzydzieści metrów za sobą Rupperta zwiniętego w kłębek i... Śpiącego.
-
Już my się tym zajmiemy. - powiedział niechętnie zbir. Po chwili dało się słyszeć krzyk jednego z mężczyzn również przeszukujących zagajnik.
-
Szyfie, chodźcie no tu! - po tych słowach zbir rozmawiający z Magnusem podbiegł w kierunku ciał. Magnus trzymając się parę kroków za nim, również udał się w tym kierunku.
Nikt chyba nawet nie zwrócił uwagi na idącego Magnusa. Wszyscy jakoś żywo zainteresowali się ciałami.
-
Tego wcześniej kurwa nie było!
-
Czary!
Złodziejowi udało się wyjrzeć zza pleców zbirów i zobaczył co ich tak wszystkich zainteresowało -
znak na czole martwego.
Magnus ujrzawszy go starał się sobie przypomnieć czy dane mu było już go kiedyś zobaczyć. Prawie że palnął się w czoło kiedy zorientował się co ten znak oznacza. Chaos, przekleństwo Imperium. Przez tą niszczycielską siłę ludzkość stanęła ostatnimi laty na krawędzi zagłady. Symbol ten nie oznaczał z pewnością nic dobrego.
-
Ojojoj! Ruppert chyba widział ten znaczek! Tak tak! Miał go taki wielki wielki! Co miał trzy ręce i strzelał taaaakimi słońcami z rąk! Tak! I on miał takie zielone ubrania z takim symbolem! Tak tak. Chciał strzelać w Rupperta, ale Ruppert uciekł. - odezwał się pojawiający ni stąd ni zowąd staruszek.
-
Mówiłem, że jest niezwykły - mruknął pod nosem Magnus, zdziwiony nagłym pojawieniem się staruszka, po czym postarał się ocenić w jaki sposób Horst i jego towarzysz mogli ponieść śmierć.
Magnus zauważył dwie rany jakby po mieczach przebijające gardła obu delikwentów. Oprócz tego jeden z nich miał przypaloną nogę. Złodziej zauważył że oba ciała musiały być ciągnięte z traktu. Wskazywały na to chociażby ślady krwi.
-
Czy macie tutaj jakiś czarodziei? Guślarzy? - Magnus zwrócił sie do osiłka -
Bo pomijając fakt tych symboli to trudno jest się w takie zimno oparzyć na trakcie zważywszy na to, że nie widzę tu śladów węgla ani niczego podobnego. Chyba nie ponieśli śmierci z rąk zwykłych ludzi.
-
Jakiegoś tutaj guślarza właśnie złapali! Złote karle za niego obiecywali... A oprócz tego dzisiaj w mieście jakiegoś elfa podejrzanego widziano.
-
Trzeba mu wizytę złożyć!
Większość zbirów przystała na tą deklarację.
-
Widziałem jakiegoś elfa dzis w karczmie - stwierdził złodziejaszek -
macie jakieś pojęcie gdzie może byc teraz?
-
Kij to wie, jak był w karczmie to pewnie tam jest! Chodźmy! - wykrzyknął zbir, a reszta ruszyła za nim... Zostawiając ciała.
-
Perfekcyjnie - pomyślał złodziej - pozorując chęć udania się z resztą, postarał się o to by mógł pozostać sam z nieboszczykami. Po czym jeszcze raz przygląda się ciałom i dokładnie je przeszukuję.
Ciała były dokładnie już przeszukane. Żadnej sakiewki, żadnej broni, nic... Kiedy Magnus chciał już odejść zauważył że śniegu leży... Koperta? Koperta. Z zerwaną pieczęcią.
Magnus podnosi kopertę i przyglada się jej, czy na pieczęci widnieje jakiś symbol?
-
Co to? - zapytał Ruppert zerkając na kopertę.
Pieczęć po złożeniu dawała symbol czegoś na kształt poszerzonej na końcach kolumny. W samym środku tejże kolumny znajdowała się czaszka.
-
Ruppert poznajesz może ten symbol?
-
Aa... Ruppert kiedyś widział. Miał na zbroi taki smutny pan w dużym kapeluszu. Bardzo niemiły i wszyscy p-przed nim uciekaa-a-a-li.
-
Dużo widziałeś - zauważył - ci
ekaw jestem czy zlinczowali juz tego elfa, idziemy sprawdzić?
-
Po co. Lepiej skarbów poszukać. Ruppert ma wózeczek ze skarbami. Chcesz popatrzyć?
-
Coś mi się wydaje, że będę tego żałował ale tak, chce.
-
Ooo! To chodźmy! Szybko! - powiedział ucieszony staruszek i zaczął dreptać w stronę miasta.