Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2013, 20:46   #7
Ramzes
 
Reputacja: 1 Ramzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skałRamzes jest jak klejnot wśród skał
Bohaterowie: Ruppert i Magnus
Południe


- Ehh, no dobra ale nie bede nadstawiał za Ciebie karku - powiedział i ruszył w stronę karczmy.
- Dobrze dobrze! Chodźmy chodźmy! - powiedział Ruppert wyraźnie ucieszony.
Ruppert i Magnus ruszyli z powrotem do karczmy w której było już trochę pełniej. Oprócz karczmarza, w kąciku jakiś elf rozmawiał z bandziorem “w stylu” Horsta. Sam karczmarz widząc Rupperta skrzywił się.
- Dlaczego go tutaj przyprowadzasz?!
- Kogo? - wtrącił się staruszek rozglądając się po karczmie.
- Aaa... to mój p-p-przyjaciel! - Ruppert wskazał na Magnusa. - Chyba m-mogę p-przyjaciela przyprowadzić!
- Spokojnie, nie narobi syfu - spojrzał na staruszka - A nawet jeśli, to po sobie posprząta, prawda Ruppert?
- Ruppert porządny! Tak tak! Nigdy nie bałagani i zawsze po sobie sprząta! Tak tak! Zawsze ani śladu tam gdzie był Ruppert! Tak tak tak!
Karczmarz popatrzył groźnie na parkę.
- Usiądźcie tylko w jakimś kącie, co by was nie musieli wąchać. Jak coś nabrudzi to będziesz po nim sprzątał! - karczmarz pogroził Magnusowi paluchem
- On nic nie nabrudzi! On dobry! - powiedział Ruppert potrząsając łbem pod kaptura. - Ruppert też nie nabrudzi. Nic a nic! Tak tak!
- Po prostu świetnie - burknął pod nosem i usiadł przy stoliku w kącie, po czym zwrócił sie do swojego nowego towarzysza - Mogę wiedzieć czemu zawdzięczamy twą awersje do gorącej wody?
- Co zawdzięczam? Ruppert nie stąd. Ruppert nie zna tak dużo słów. Ruppert z Kataj. - powiedział siadając na krześle w dziwny sposób. Jakby klęcząc.
W między czasie jak i Ruppert jak i Magnus całkiem niechcący usłyszeli fragment rozmowy elfa z człowiekiem. Rupperta i tak za wiele nie obchodziła, ale złodziejowi udało się usłyszeć coś o Horście... Martwym? Wkrótce ich rozmowa dobiegła końca i elf wyszedł z karczmy.
Magnusowi dreszcz przebiegł po plecach na wzmiankę o śmierci Horsta - Oj Ruppert chyba mam szczęście, że Cię spotkałem.
- Hm? A cz-cz-czemu ?
- Długo by opowiadać - powiedział, spoglądając na karczmarza - wybacz mi na chwilę - rzekł i podszedł w stronę oberżysty.
- Wybaczam - powiedział Ruppert wesoło stukając dłońmi o blat stołu.
Oberżysta popatrzył się na chłopaka pytająco.
- Hm? Chcecie czegoś?
- Słyszałem, że Horstowi przytrafiło sie coś złego, wiesz coś o tym? - zagaił.
- Ten tutaj chłopak co przybiegł mówił coś tym że znaleziono ich w jakimś zagajniku przy trakcie do miasta. Ale to różne rzeczy ludzie mówią. Może który żyje? Kij to wie.
Usłyszawszy to Magnus, skinął głową w podziękowaniu karczmarzowi i zwrócił się do wyjścia, po drodze zwracając się do staruszka - Chodź Ruppert, musimy coś sprawdzić.
- Ooo! Jakaś zagadka jest? Chodźmy, chodźmy! - powiedział schodząc z krzesła i człapiąc niezdarnie za Magnusem zostawiając za sobą charakterystyczny smrodek wódki, spleśniałego żarcia i mokrego psa.
Po opuszczeniu budynku oboje udali się w stronę zagajnika. Żeby do niego dotrzeć musieli po drodze popytać się paru mieszczan odnośnie konkretnego miejsca w którym zginąć miał Horst. Trakty do Sigmaringen były dwa po zupełnie przeciwległych stronach miasteczkach. Na szczęście większość przechodniów szybko wskazała Magnusowi właściwą drogę i wkrótce opuścili miasto. Oczom obu ukazała pokryta śniegiem polana, na której to znajdował się zagajnik w którym prawdopodobnie zginął Horst. Gdy złodziej i staruszek dotarli do “miejsca zbroni” zauważyli że nie są sami. Oprócz nich kręciło się tu paru bandziorów. Przetrząsali zagajnik jakby chcieli prowadzić własne śledztwo. Same ciała Horsta i jego kompana leżały nadal w śniegu.
Gdy Magnus zbliżył się do ciał drogę zastąpił mu potężnie zbudowany mężczyzna uzbrojony w zwyczajną pałkę.
- Czego tu?
- Witam, chciał bym przedstawić Ci tą oto niezwykłą osobę - Rupperta!
Gdy Magnus odwrócił się by wskazać bandziorowi staruszka uświadomił sobie że... Go nie ma. Bandzior popatrzył się groźnie na złodzieja.
- Jaja se robisz chłopcze? - powiedział marszcząc brwi
- Eee, bynajmniej nie - opowiedział zmieszany - mógłbym przysiąc, że jeszcze przed chwilą tu był - spojrzał się na bandziora - Ale tym zajmę się zaraz, a teraz opowiedz mi co tu się stało -
Zbira chyba jeszcze bardziej zirytował ton głosu złodzieja. Jak zaczął krzyczeć to reszta z jego “towarzyszy” ruszyła w kierunku Magnusa, zwyczajnie zaciekawiona.
- Nic ci kurwa gadać nie muszę! Zajebali nam Horsta, co tu mówić. -
- Cóż ten fakt nie ulega wątpliwości- zauważył - lecz mnie również dane było go poznać dziś w karczmie to też jestem wiedziony czystą ciekawością. Chyba mogę się mu nieco przyjrzeć - obrzucił resztę bandziorów spojrzeniem - dla dobra sprawy oczywiście.
Zbir tylko pokiwał głową.
- Spieprzajcie stąd lepiej. To nasz chłopak. Nikt mu się nie będzie przyglądał.
- A nie ciekawi Cię jak zginął? Gdyby ktoś zabił Rupperta był bym bardzo ciekaw jak i dlaczego.
Gdy zbir chciał już coś powiedzieć dało się słyszeć.. Chrapanie? Magnus odwrócił się szybko i zobaczył jakieś trzydzieści metrów za sobą Rupperta zwiniętego w kłębek i... Śpiącego.
- Już my się tym zajmiemy. - powiedział niechętnie zbir. Po chwili dało się słyszeć krzyk jednego z mężczyzn również przeszukujących zagajnik.
- Szyfie, chodźcie no tu! - po tych słowach zbir rozmawiający z Magnusem podbiegł w kierunku ciał. Magnus trzymając się parę kroków za nim, również udał się w tym kierunku.
Nikt chyba nawet nie zwrócił uwagi na idącego Magnusa. Wszyscy jakoś żywo zainteresowali się ciałami.
- Tego wcześniej kurwa nie było!
- Czary!
Złodziejowi udało się wyjrzeć zza pleców zbirów i zobaczył co ich tak wszystkich zainteresowało - znak na czole martwego.
Magnus ujrzawszy go starał się sobie przypomnieć czy dane mu było już go kiedyś zobaczyć. Prawie że palnął się w czoło kiedy zorientował się co ten znak oznacza. Chaos, przekleństwo Imperium. Przez tą niszczycielską siłę ludzkość stanęła ostatnimi laty na krawędzi zagłady. Symbol ten nie oznaczał z pewnością nic dobrego.
- Ojojoj! Ruppert chyba widział ten znaczek! Tak tak! Miał go taki wielki wielki! Co miał trzy ręce i strzelał taaaakimi słońcami z rąk! Tak! I on miał takie zielone ubrania z takim symbolem! Tak tak. Chciał strzelać w Rupperta, ale Ruppert uciekł. - odezwał się pojawiający ni stąd ni zowąd staruszek.
- Mówiłem, że jest niezwykły - mruknął pod nosem Magnus, zdziwiony nagłym pojawieniem się staruszka, po czym postarał się ocenić w jaki sposób Horst i jego towarzysz mogli ponieść śmierć.
Magnus zauważył dwie rany jakby po mieczach przebijające gardła obu delikwentów. Oprócz tego jeden z nich miał przypaloną nogę. Złodziej zauważył że oba ciała musiały być ciągnięte z traktu. Wskazywały na to chociażby ślady krwi.
- Czy macie tutaj jakiś czarodziei? Guślarzy? - Magnus zwrócił sie do osiłka - Bo pomijając fakt tych symboli to trudno jest się w takie zimno oparzyć na trakcie zważywszy na to, że nie widzę tu śladów węgla ani niczego podobnego. Chyba nie ponieśli śmierci z rąk zwykłych ludzi.
- Jakiegoś tutaj guślarza właśnie złapali! Złote karle za niego obiecywali... A oprócz tego dzisiaj w mieście jakiegoś elfa podejrzanego widziano.
- Trzeba mu wizytę złożyć!
Większość zbirów przystała na tą deklarację.
- Widziałem jakiegoś elfa dzis w karczmie - stwierdził złodziejaszek - macie jakieś pojęcie gdzie może byc teraz?
- Kij to wie, jak był w karczmie to pewnie tam jest! Chodźmy! - wykrzyknął zbir, a reszta ruszyła za nim... Zostawiając ciała.
- Perfekcyjnie - pomyślał złodziej - pozorując chęć udania się z resztą, postarał się o to by mógł pozostać sam z nieboszczykami. Po czym jeszcze raz przygląda się ciałom i dokładnie je przeszukuję.
Ciała były dokładnie już przeszukane. Żadnej sakiewki, żadnej broni, nic... Kiedy Magnus chciał już odejść zauważył że śniegu leży... Koperta? Koperta. Z zerwaną pieczęcią.
Magnus podnosi kopertę i przyglada się jej, czy na pieczęci widnieje jakiś symbol?
- Co to? - zapytał Ruppert zerkając na kopertę.
Pieczęć po złożeniu dawała symbol czegoś na kształt poszerzonej na końcach kolumny. W samym środku tejże kolumny znajdowała się czaszka.
- Ruppert poznajesz może ten symbol?
- Aa... Ruppert kiedyś widział. Miał na zbroi taki smutny pan w dużym kapeluszu. Bardzo niemiły i wszyscy p-przed nim uciekaa-a-a-li.
- Dużo widziałeś - zauważył - ciekaw jestem czy zlinczowali juz tego elfa, idziemy sprawdzić?
- Po co. Lepiej skarbów poszukać. Ruppert ma wózeczek ze skarbami. Chcesz popatrzyć?
- Coś mi się wydaje, że będę tego żałował ale tak, chce.
- Ooo! To chodźmy! Szybko! - powiedział ucieszony staruszek i zaczął dreptać w stronę miasta.
 
Ramzes jest offline