Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2013, 11:56   #11
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- To nie był dobry pomysł - mruknął Dosher do swojego Namiestnika, gdy wracali już do Twierdzy - Handel niewolnymi jest w Westeros zakazany, a ty praktycznie kupiłeś sobie ludzi. Asher będzie niezadowolony, może przymknąć oko, ale wykorzysta to przeciwko tobie, kiedy tylko nadarzy się okazja.

Bolton wymownie się uśmiechnął.
-Pozwól, że coś ci wytłumaczę. Ja tych ludzi wyzwoliłem. Sekundę po tym jak zapłaciłem za ich wolność. Co czyni mnie ich wybawcom. Siedmiu patrzy na takie akty łaskawie. A wszelakie zarzuty o niewolnictwo śmiesznymi... Naturalnie każdy durny lord za to złoto wynająłby najemników. Którzy jak wiemy są takimi sobie żołnierzami. Grabią i mordują przy każdej okazji, na znacznie większą skalę niż normalne wojsko. Ucierpieliby w takim razie prostaczkowie bardziej niż muszą. Najemnicy zdradziliby by również przy pierwszej okazji... Oddając miasto Stannisowi i heretykom. Nieskalani dostali wolność, nauczę ich tego słowa. Choć jestem pewien, że będą dla mnie walczyć. Z przyzwyczajenia bądź wdzięczności. Jestem pewien ich dyscypliny i karności. Nie ucierpią zatem bogobojni obywatele. Wszyscy skorzystają na tym wyborze.

Dosher patrzył na niego dziwnym wzrokiem. Jakby próbował wybadać tok rozumowania Boltona. By w przyszłości wyciągnąć z tego korzyść.

Dotarli do wieży gdzie naszedł ich Najwyższy Inkwizytor.

- Jak widzę dostałeś już informację o Stannisie? - głos był zimny jak lód. Asher Stone wyglądał jak kamień, jednak Domeric rozpoznawał w nim pewne cechy swojego ojca. Inkwizytor był wściekły.

-Owszem, sprawy mają się dość prosto. Wejście do stolicy heretyka Stannisa jest niedopuszczalne. Ludzie wierni koronie, zmierzają w naszym kierunku z odsieczą. Musimy jednak utrzymać miasto jak najdłużej, wyczekując pomocy. Każdy miecz na murach równoważy dziesięć pod nimi i kupuje nam czas. -dał chwilę na przetrawienie tych oczywistości Inkwizytorowi. Po czym równie spokojnie kontynuował.-Potrzebujemy ludzi z lochów, selekcję przeprowadzimy wspólnymi siłami. Mamy jeszcze chwilę by się tym zająć, nim dojdzie tu Stannis. Wiem co o tym myślisz, jednak sytuacja się zmieniła.-dokończył Namiestnik. Chowając jednocześnie listy do szuflady. By po wyjściu wszystkich je spalić.
- Stu Synów Wojownika, dwustu Braci Żebraczych, będzie więcej i stu pięćdziesięciu Pokutników prostu z lochów, ale pod ścisła kontrolą moich ludzi - Stone przeszedł od razu do konkretów - Jeżeli nie będzie z nimi problemów, stworzymy może jeszcze jeden taki oddział.
-Musimy zawrzeć kompromis w tej sprawie. Bez zgody Namiestnika, Pokutnicy nie mogliby przemierzać ulic stolicy. Dowódzeniem Pokutnikami zajmie się twój brat, będący jednocześnie gwardzistą.-pchli targ o nic. Jednak warto zawsze stwarzać pozory ciężkich rozmów. Wtedy ten komu coś dajesz odczuwa większą satysfakcje z negocjacji. Nauka ojca nie poszła w las.
- Wszyscy dowódcy pomniejszych oddziałów będą oddelegowani z Inkwizycji, Dosher będzie jedynie figurą na szczycie piramidy - odparł Asher.
-Dobrze nie zamierzam się oto spierać.- Domeric pozwolił inkwizytorowi czuć się zwycięzcom tego sporu. Choć naturalnie mógł się spierać podziałem pół na pół. Gdy inkwizytor wyszedł, zwrócił się do Doshera.
-Zadbaj byś na szczycie piramidy nie był tylko figurą. Twój brat chyba chce ograniczyć znacznie twoje wpływy i możliwość rozwoju. Załatw by dowódcy oddziałów byli wierni tobie. Nie ważne z jakich względów złota, strachu czy jakiś innych korzyści. Zlecę Qyburnowi by ci pomógł na każdego bowiem można znaleźć haka.
Dosher uśmiechnął się i pokręcił głową nad swoim nowym panem.
- Nie doceniasz go. Uważaj, żeby się to na tobie nie zemściło - mruknął - Zrobię co się da.-rzekł i chciał odejść
Bolton wymownie spojrzał na Małego Jona. Umber zastąpił drogę Dosherowi.
-Namiestnik nie skończył gwardzisto.
Dosher odwrócił się zdziwiony. Faktycznie myślał, że rozmowa skończona i wolno mu się zająć zadaniem. Nie przywykł jeszcze do zasady, że wolno odejść dopiero na wyraźny znak. W Inkwizycji tego nie było...
-Proszę o wybaczenie-powiedział lekko prześmiewczym tonem. Choć starał się to maskować. Umber tylko zmierzył go zimnym wzrokiem. Nawet Doshaerowi mina wtedy zrzedła wyraźnie.
-Myślałem, że mam zadanie.-chciał rozpocząć rozmowę bez znaczenia..
-Masz i zaraz się nim zajmiesz. Chce jednak byś coś zrozumiał i przekazał bratu. Doceniam zarówno jego, jak i wasze osiągnięcia oraz pomoc udzieloną w walce z Lannisterami -powiedział szczerze Domeric.Gdyby tak nie było, nie proponowałbym utworzenia Pokutników. To przecież miecze dane wierze do ręki, niemal w prezencie.-podkreślił. Nie są moje, lecz wasze. Niemal każdy władca chciałby organizacje taką jak wasza zniszczyć. A nie ją wzmacniał. Staram się uczynić nasze relacje sensownymi dla obu stron. Liczę na wzajemność.-zakończył i odprawił Doshera machnięciem ręki. Ponownie widział jego badawczy wzrok. Stone odszedł nadzorować tworzenie oddziałów Pokutników. Nucił pod nosem jakąś piosenkę, której Domeric jednak nie rozpoznał.

-Czy mogę o coś spytać Namiestniku-zaczął Umber gdy już w sali został jedynie on i Oprawca.
-Naturalnie-rzucił Bolton przeglądając papiery.
-Inkwizycja to grupa nad wyraz niebezpieczna. Ja to wiem i ty to wiesz panie. Czemu zatem ich tolerujesz można się z nimi rozprawić.-zasugerował kładąc odruchowo dłoń na rękojeści miecza.
-Inkwizycja jedzie z nami na tym samym koniu. Walka w czasie galopu, byłaby równie niebezpieczna dla nas co dla nich. Muszą z nami współpracować, bardziej niż my z nimi. Choć oczywiście nie przyznają się do tego. Mają jednak ograniczony wybór. Lannisterowie i Stannis wyrżną ich bez chwili zastanowienia. Tyrellowie zrobią to po chwili ale krótkiej i zadbają o pozory sprawiedliwości. Harry jeśli kiedyś odziedziczy Dolinę również nie jest im przychylny zadbałem oto. Pokazuje mu na bieżąco jakie to żmije. To młody chłopak pełny ideałów. Gardzi nimi równie mocno jak ja. W dodatku zawsze ma go na oku spora grupa osób. Dbają by nikt nie zatruł jego młodego umysłu, nie tylko Inkwizytorzy. Kto został zatem wierze prócz północy i dorzecza? Dorne a może Smocza królowa czy Żelaźni ludzie... Wątpliwe sojusze w dodatku to za mało, na całe Siedem Królestw. Nam potrzebny jest spokój. Kolejny wróg dodany do naszej listy to ostatnie czego mi teraz trzeba.

Umber tylko skinął głową. Rozumowanie Namiestnika dotarło najwyraźniej do niego. Choć pewnie nadal wolałby zmiażdżyć czarnuchów.

Domeric wrócił do listów które przeglądał. Na każdy wypadało zareagować. Wydał Jonowi kilka rozkazów i na zakończenie dodał.
-Tylko tak żeby odnieśli też straty, niech ich to zaboli.

Pochylił się nad listem Varysa. Rozmawiali odkąd został Namiestnikiem rzadziej, choć jego szepty połączone z informacjami Qyburna pozwalały reagować na wiele nieprzyjemnych spraw z wyprzedzeniem. Bolton czekał na ruch Varysa. Pająk mówił o Targerynach i ich przybyciu. Wciąż jednak tego nie konkretyzował. Boltonowi się nie śpieszyło. Bogacił się znacznie z każdym dniem. Z łatwością zapłacił za pośrednictwem banku za całość dostaw. Stać go również było, by co nieco w nim zdeponować jak również mieć ukryte zapasy. Zostaw jeszcze list od ojca i sprawa jego przyszłej żony. Bawiła go perfidia Roosa.

Cytat:
Potrzebowałem klanów. Yrsa jest twoją przyszłą żoną. Złożyła przysięgi, jeszcze twoja kolej. Zakończ tę sprawę formalnie i z pompą. Potem rób co chcesz.
Ojciec wiedział, że Domericowi jako królewskiemu Namiestnikowi na czas sprawowania tej funkcji nie może niczego nakazać. Nawet ożenku, choć to najświętsze prawo ojca. Dobro królestwa jest jednak ponad nim. Takiego argumentu mógłby użyć dziedzic Dredfort odmawiając. Musiałby wtedy wskazać inną żonę. Tych jednak z lepszym posagiem od Yrsy nie brakowało. Klany były przewidywalne. Yrsa zabita przez lwy w bohaterskim akcie w czasie zamachu. To było wystarczające.... Młody Bolton miał kilka scenariuszy dla młodej niewiasty. Nie każdy zakładał jej śmierć. Ba niektóre zakładały, że będzie miała życiową szansę... Ojciec dostał już czego chciał. Domeric będzie musiał poświęcić całej sprawie trochę więcej czasu i przemyśleń.

Wszedł wtedy młody Umber, giermek Domerica.
-Oprawca kazał przekazać panie: Przybyła

Domeric Bolton uśmiechnął się. Właśnie zniwelował jeden z noży które mogły go zabić. Wciąż jednak celował w jego plecy tuzin innych. Cieszyć się jednak trzeba każdym krokiem naprzód.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 29-01-2013 o 13:28.
Icarius jest offline