Wątek: Wybrańcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2013, 12:03   #44
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
-Ja jestem przedstawicielem bogów na tym świecie! Klęknij przede mną najmarniejszy ze sług! Przeklęty robaku! - usłyszał Aver od Strażnika, który siedział na złotym tronie.

“Strażnik, nie Strażnik przed nikim nie będę klęczał. Jestem Aver “- pomyślał Kurganin i sięgnął po topór i ruszył powoli ku zuchwalcowi. Dłonie zaciskały się kurczowo na stylisku broni, a oczy wpatrywały się wciąż w Strażnika. Nie będzie przed nikim klękał z własnej woli, cóż z tego że ma tytuł Strażnika. Równie dobrze może nazywać się “chodzącą kupą” i dopóki nie udowodni mu strażnik, ile jest wart dopóty on Aver Kul nie będzie klękał przed nim.

- Pokaż pierw z jakiej gliny jesteś ulepiony bom jedynie co robisz to więcej gadasz niż działasz

-Pokazałeś że jak na wybrańca przystało nie klękasz przed nikim. To jest zaleta ale zbyt wielka duma może cię zgubić, kiedy przeciwstawisz ją przeciw bogom. Usiądź na tronie, boś stworzony żeby władać, a nie służyć- po tych słowach Strażnik zniknął.

Aver stanął lekko zaskoczony, oglądając się po bokach. Liczył na walkę, próbę sił a tu zwyciężył... tak łatwo. Podszedł do tronu i obejrzał go szukając jakiś symboli, insygniów czy znaków od Bogów. Usiadł więc jak rzekł Strażnik, lecz sam do siebie mruknął:

- Zamiast tronu wolałbym coś zrobić. Królowie niech siedzą ja jestem Wojownikiem.. - wstał rozglądając się czy może gdzieś dalej udać się. Jeżeli nie, usiadł ponownie czekając na to co przygotowali Bogowie.

Aver więc zasiadł na tronie, kładąc tuż koło swej nogi potężny dwuręczny topór i zamknął oczy na chwilę, wsłuchując się w otoczenie. Gdy tylko zamknął oczy poczuł jak świat kręci się dookoła a jego głowę przenikają dziwne szepty i obrazy. Ujrzał bowiem z lotu ptaka, starą i zniszczoną twierdzę krasnoludzką. Zbliżał się do niej powoli, widząc jak coś tam między murami przenika, przebiega szybko. Przyjrzał się i dostrzegł małe stworzenia. Szczuroludzie, skaveny. Podła rasa, lecz całkiem przydatna. Setki szczuroludzi, kryjących się w cieniu ruiny pilnowały czegoś. Nie widział czego albowiem nieprzenikniony mrok skrywał tajemnicę lecz Aver czuł potęgę i siłę bijącą z tego miejsca. Czuł jak to coś szepcze do niego i woła go by sięgnął po to. Kolejne wyzwanie rzucone mu przez Bogów. Kolejna próba która dowiedzie czy jest godzien ich łaski, spojrzenia i darów. Aver przyjrzał się raz jeszcze twierdzy i szczuroludziom i wiedział już, że musi się tam udać. Cokolwiek go tam czeka albo zwycięży albo polegnie, to wiedział. Czuł jak całe jego ciało rwie się by tam się udać, jak każdy mięsień pragnie walki a on sam chciał widzieć stosy wrogów poległych pod swoimi stopami.
Gdy wizja znikła Aver przebudził się.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline