Garat wolnym krokiem podszedł do stołu. Przypatrywał się metalowemu znakowi. Podniósł powoli głowę i przyjrzał się stosowi. Znów spojrzał na gwiazdę. Po chwili rzekł:
-Wezmę chwałę, resztę zostawiam przeznaczeniu
Kątem oka zobaczył jak złoto z nich, zostawiając nieprzyjemną pustkę, w miejscu gdzie było. To jednak nie powinno go interesować. Teraz gwiazda powoli zaczęła się nagrzewać, zaś w głowie usłyszał głos:
-Poddaj się woli Chaosu!
- Służę Chaosowi lecz nie poddaje się niczyjej woli - Po tych słowach opuścił przedmiot i pogrążył się w wizji.
Widział, jakby z góry, z lotu ptaka wielką masę wojska. Kilkuset ciężkozbrojnych wojowników, opancerzonych, całych koloru krwi. Szli zamarznięta ziemią a ich drogę znaczyła krew i trupy.
Po chwili dostrzegł białą panią, w pięknym diademie ze złota i płaszczu ze skór białego wilka. Przysłoniła wszystko a jej białe włosy przysłaniały widok.
Wtem zapadła ciemność. |