Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2013, 13:19   #9
Lomors
 
Lomors's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znanyLomors wkrótce będzie znany
Magnus i Ruppert - U Rzeźnika


Złodziej rozmawiał najlepsze z Ruppertem. A co on mu to nie opowiadał! A o tym że pochodził z jakiejś odległej krainy, że widział potężnych magów i ostre wieże Bretonii - tak, o nich szczególnie wspominał! Samemu Magnusowi nie chciało się specjalnie w to wszystko wierzyć ale słuchał. Pewnie staruszek ma coś nie tak z głową, ale z pewnością mógł być kimś ważnym.

W pewnym momencie do karczmy weszli jacyś zbirowie. Magnus rozpoznał że ci sami, których jeszcze przed chwilą nakierował na elfa. A tak się złożyło, że elf właśnie wszedł do karczmy...

- Gdzie że kurwa jest ten elf mówicie?!
Karczmarz chciał chyba wzruszyć ramionami, ale w tym momencie spostrzegł Craiga wchodzącego do karczmy.
- Tutaj! - powiedział wskazując na elfa grubym paluchem - I dajcie mi święty spokój!
Elf spojrzał się zimno na karczmarza. Po chwili i skrzywił nienawistnie.
- Czego? - spytał w kierunku osiłków - Jakiś interes macie do mnie? - dodał i wolnym krokiem podszedł kilka kroków zatrzymując się przy najbliższym krześle.
- A żebyś wiedział że do ciebie! - ktoś kto wyglądał na “przywódców” tej bandy ruszył w kierunku Craiga
- Taaa... Interes - mruknął jeden z jego “przybocznych”.
- Co masz wspólnego z śmiercią Horsta, hę?!
- Ciekawe pytanie -
stwierdził kpiąco - Czemu w ogóle powiązujesz mnie z jego śmiercią? Na oczy go nie widziałem - odparł uważnie obserwując ruchy “przywódcy”.
Bandzior zacisnął wargi i wręcz “fuknął” na elfa.
- Hej ty tam! - tutaj zwrócił się do staruszka siedzącego gdzieś tam w kącie - Mówiłeś że to ich mag jakiś ubił
- Ruppert tylko widział wielkiego z trzema rękami! Tak tak! Co slońcami strzelał!
- Jaki kurwa wielki z trzema rękami? - zirytował się Craig - Nie, ja widziałem oparzenie na nodze i nieudolnie poderżnięte gardło. Ewidentnie to zrobił jakiś mag. A ja mimo, że mam długie uszy, to nie umiem czarować.
- Nie rób krzywdy Ruppertowi! - spanikował staruszek
- Staruszek ma tylko grzecznie powiedzieć - zaczął bandzior podchodząc do Rupperta i nachylając się nad nim - czy ten tutaj długouchy nam towarzysza zabił. Staruszek pamięta dwa trupy? No. To się pytam czy ten tutaj ma coś wspólnego z tym wszystkim?
- N-ni-nie wiem! Ja tylko widział wielkiego w zielonym z takim kółkiem jak na statkach! Tak tak! I on miał trzy ręce i strzelał słońcem! Nie robić Rupp-pp-pertowi krzywdy!
Bandzior tylko machnął ręką, po czym zwrócił się do “jednego ze swoich”.
- To co z nim robimy? Elf to pewnie jakiś wiedźmak. W mieście nie ma wielu elfów.
- Nawet jeśli to nie on, to...
- Hola, hola!
- przerwał wszystkim nagle karczmarz - Jeśli zamierzacie się tłuc to poza karczmą.
Craig nie wytrzymał. Starał się, ale już nie potrafił. Wyjął kastet i nałożył go na prawą rękę.
- Daj mi powód, żebym nie zrobił z ciebie właśnie miazgi za karczmą - wycedził do dowódcy patrząc się na niego nienawistnie - Daj mi tylko powód. A tak ci przetrąca ryj, że będzie go można pomylić z twoją dupą.
- Chodź chodź - powiedział Ruppert ciągnąć elfa za rękaw.- Ruppert pokaże jak spokojnie. Tak tak. Ruppert jest mnich i zna sposoby na spokój. Chodź chodź!
Elf spojrzał z szałem na starca.
- Puść mnie - powiedział takim tonem jakby zaraz miał eksplodować - Nie potrzebuje twojej pomocy - po chwili znowu spojrzał na człowieka - No co?! Strach cię obleciał?
- Precz staruchu! - warknął czerwony ze złości mężczyzna, po czym ruszył w kierunku drzwi, chcąc prawie że staranować elfa jak i Rupperta.
Craig umknął szybko przed człowiekiem widząc, że zmierza do drzwi a nie frontalnie na niego. Uśmiechnął się szyderczo.
- Nawet nie masz jaj! - wykrzyknął jeszcze za nim.
Ruppert pisknął cicho spod kaptura i wyszedł z karczmy. Był widocznie niezadowolony.
Po chwili zza karczmy dało się słyszeć odgłosy bójki... Sam z kolei Ruppert zniknął.


U Rzeźnika - Craig

Elf stał z tyłu karczmy. Był otoczony, napastników było wielu. Craig zdawał się być jednak w swoim żywiole. Rzucił się ze sztyletem na jednego z bandziorów tnąc nim tuż koło brzucha przeciwnika. Zaraz potem cała banda rzuciła się na elfa osaczając go. Sam przywódca zbirów rąbnął elfa w głowę niezdarnie pałką. Elf poczuł jak ciepła krew skleja mu włosy. Zaraz potem o mały włos elf nie zostałby skrócony o głowę ciosem miecza na wysokości jego szyi... Lecz i nie miało być lepiej. Następny z bandziorów przywalił elfowi pałką nabitą kolcami w brzuch. Elf stęknął gdy poczuł jak gwoździe przebijają mu skórę. Następny z bandytów rąbnął jakimś młotem elfa w ramię. Ostatni z nich - najniższy, ten którego chciał zaatakować Craig - zrobił młynek w powietrzu pałką, zatoczył się i rąbnął twarzą prosto w ziemię...
Walka była zacięta, a elf walczył jak niedźwiedź przyparty do muru niczym wilki. Jasnym jednak nawet dla wojowniczego Craiga zdało się że bez pomocy może sobie nie poradzić...



Pod Smokiem - Hakoon

Krasnolud zastał karczmarza i chłopaka rozmawiających. Chłopak mu coś żywo opowiadał.
- Nooo i wtedy przyyszli ci dwaj panowie-magowie rzucili czar jakiś!... - chłopak urwał wypowiedź gdy zobaczył zbliżającego się khazada. Krasnolud widział strach w jego oczach. Ha, jakie to pospolite!
Sam oberżysta natomiast zmrużył oczy jakby niezadowolony. Ale co mógł zrobić? Wyrzucić krasnoludzkiego zabójcę za drzwi? Mężczyzna powiedział coś na odchodne chłopakowi i zbliżył się do krasnoluda.
- Czego potrzebujecie mości krasnoludzie?

Khemorin - U kowala

Khazad wrócił do kuźni. Pan Kügelgen - bo tak miał na nazwisko kowal - zgodził się udostępniać krasnoludowi palenisko. On sam chyba za dużo czasu przy nim teraz nie spędzał, w większości przesiadywał bowiem w sklepie obok, starając się sprzedać to, co już sam wyrobił.
Co zaś się tyczy rękojeści - kowal co prawda żadnych nie miał, ale zaproponował Kherominowi udostępnienie materiałów (rzecz jasna za pewną opłatą) potrzebnych do wykonania rękojeści. I tutaj już zależało od krasnoluda jaką on rękojeść chciał wykonać.

Kowal zobowiązał się udostępnić khazadowi palenisko następnego dnia, to też zabierając wszystkie swoje "znaleziska" Khemorin powrócił do karczmy "U Rzeźnika". Słońce zaczynało już zachodzić, może i miasteczko nie wydawało się być jakimś dosyć niebezpiecznym miejscem (aczkolwiek tutejsza straż wydawała się być co najmniej w innym świecie), ale nie było też większego sensu we włóczeniu się po mieście po ciemku.

Krasnolud kiedy tylko odkrył że znalazł inną karczmę, niż ta w której poprzednio nocował usłyszał odgłosy bójki...



Ibes - Pod Smokiem

Mężczyzna pozostawił elfa i ruszył w swoją stronę - czyli do karczmy. I szybko ją odnalazł. Nazywała się "Pod Smokiem". Uwagę człowieka przykuł dosyć osobliwy - bo zrujnowany kompletnie - budynek stojący naprzeciwko karczmy. Był to jeden z niewielu budynków w tym mieście zbudowanych z czegoś trwalszego niż drewno, a zdawało się jakby przeszło przezeń tornado, wspaniałomyślnie oszczędzając jednak resztę miasta.
Oprócz tego przy karczmie znajdował się sklepik z "Towarami z południa". Dosyć kolorowy.

Gdy mężczyzna tylko wszedł do karczmy, zastał dosyć schludny i czysty lokal. Samego oberżysty widać nie było, ale wystarczyło parę kroków by zobaczyć że za drzwiami za ladą rozmawia z jakimś khazadem...

Vilis - Pod Smokiem

Kobieta z łatwością znalazła jak i sklep, jak i karczmę. Sklepik wyglądął zachęcająco. Mnóstwo dziwacznych, kolorowych świecidełek czy tkanin... Cóż, rzadko takie rzeczy się widuje... Ciekawe czy kogoś w ogóle w tej mieścinie na to stać?
Zaraz obok stała karczma. W samej karczmie nie było jednak nic nadzwyczajnego a uwagę przyciągał budynek znajdujący się naprzeciwko. Cały zniszczony, jakby przez ten jeden przeszedł huragan, postanawiając wspaniałomyślnie pozostawić resztę miasta nietkniętą...

Kurt - cela


Guślarzowi z łatwością przychodziło odrywanie kawałków mięsa z człowieka. Trochę trudniej już mu szło powstrzymaniem się od odruchów wymiotnych, ale i to jakoś przeszło. Gorsze rzeczy jadał.
Duch martwego zawodził co denerwowało tylko denerwowało Kurta. Ale znowu - był do tego przyzwyczajony.
Bo zakończonym posiłku kurt znowu usiadł w kącie. Miał na sobie jeszcze kajdanki Vilis.
- Nie obawiaj się. - usłyszał głos wewnątrz swojej głowy - Musimy trochę poczekać.

Imhol - Pod Bramą

Elf postanowił wejść do miasta z drugiej strony. Parę minut go nie zbawi, a tak zawsze było bezpieczniej... Gdy tylko zbliżył się do bramy zagadał do strażnika. Ten ubrany w barwy Stirlnadu patrzył się na niego jakby... Był pijany? Już chciał coś powiedzieć, gdy z miasta powrócił drugi strażnik.
- Cholerny babszyt - mruknął coś do wcześniej stojącego tu strażnika. - Przychodzi z całym tym guślarzem i pieniędzy wielkich oczekuje... Ja rozumiem że to jakiś niebezpieczny mag był, no ale... - tutaj strażnik urwał widząc elfa. - Czego tu, długouchy? - zapytał dosyć nieprzyjaźnie.
Gdy elf ze złością powtórzył pytanie wcześniej zadane pierwszemu strażnikowi, ten odpowiedział:
- Hm... Wiele tu ciekawego nie ma. Mamy kowala. Jak tylko znajdziecie się w mieście idźcie wzdłuż muru w lewo. Z pewnością go znajdziecie. Oprócz tego mamy tu dwie karczmy... "U Rzeźnika" i "Pod Smokiem", świątynie Sigmara... Jeden sklep z dziwacznymi towarami... - strażnik się zamyślił - Noo i zrujnowany domek tego kartografa.
 

Ostatnio edytowane przez Lomors : 29-01-2013 o 18:28.
Lomors jest offline