Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2013, 16:23   #30
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pół na pół - tak można było ocenić sukcesy i porażki w starciu z kościotrupami różnego autoramentu. Ogólnie jednak biorąc obrony wioski nie można było uznać za udaną. Dachy płonęły, parunastu chłopów zginęło, co najmniej dwie grupy szkieletów przedarło się przez obrońców. I obie grupy skierowały się akurat na niego.

Osiem szkieletów to trochę za dużo jak na jednego kapłana, nawet uzbrojonego po zęby.
Kyllan uniósł kuszę i strzelił do kościotrupa, wyglądającego ma nieco pokiereszowanego. Bełt wbił się w kręgosłup truposza i złamał go, zamieniając właściciela kręgosłupa w garść nieruchomych gnatów.
Pozostało jeszcze siedem szkieletów, z którymi Kyllan nie miał zamiaru się spotkać sam.
- Biegnij po krasnoluda i paru chłopów! - zawołał do chłopaczka, który zza węgła chaty obserwował całe zajście. A potem do karczmarza. Niech przyśle kilku procarzy.

Chłopak pomknął jak strzała, a Kyllan biegiem ruszył ku grupce chłopów, których przed chwilą 'wizytował'.
- Szkielety idą! - zawołał. - Chwytać za łuki i proce! I nie strzelać jeszcze!
Wolał nie oberwać od strzały wystrzelonej przez sojusznika.

Akurat był czas na oddanie jednej serii strzałów. Parę pocisków poszło Panu Bogu w okno, kilka dotarło do celu. Jedne szkielet przestał istnieć, inne zaatakowały z animuszem, nie zważając na poniesione straty i odniesione obrażenia.
Dwóch chłopów odniosło lekkie rany, mimo tego nie zamierzali ustąpić z placu boju. Rzuciwszy proce i łuki chwycili za włócznie.
Kyllan obronił uderzenie miecza puklerzem, uchylił się przed ciosem zadanym przez kolejnego truposza. Zanim jednak zdążył się zrewanżować, szkielety ponownie zaatakowały.

Jeden z chłopów, ciężko ranny, wypuścił z rąk włócznię i wycofał się, ale inni stawiali opór. Kościeje atakowały, ale z mniejszym powodzeniem.
Chłopi przeszli do kontrataku, lecz tylko jeden ze szkieletów odniósł pewne obrażenia. Kyllan miał więcej szczęścia - trafiony przez niego szkielet, ten sam, co poprzednio, rozsypał się w pył.
W kolejnej wymianie uderzeń obie strony miały i szczęście, i pecha. Następnych dwóch chłopów zostało rannych, kolejne dwa szkielety padły na ziemię. Powoli walka dwóch na jednego zamieniała się w wymianę ciosów jeden na jeden. Jeden z chłopów odniósł lekką ranę, Kyllanowi też się oberwało. W rewanżu kapłan zadał cios, po którym jego przeciwnik padł na ziemię i już nie wstał. Inne szkielety, mimo odniesionych obrażeń i straconych kilku kości, stale stały na nogach. I atakowały, co zaowocowało kolejną, poważną raną jednego z chłopów. W końcu zostało na placu boju dwóch chłopów, Kyllan i dwa szkielety.
Mimo uzyskanej przewagi walka nie była łatwa i zanim się skończyła, pojawił się Zorgen i trzech kolejnych chłopów.
To była, można by rzec, kropka nad i.
Ostatnie walczące szkielety zostały rozniesione w pył.

Zwycięstwo zostało okupione dość krwawo - sześciu chłopów wymagało pomocy, której w tej chwili Kyllan nie mógł im udzielić.
- Chodź - zaproponował Zorgen - zobaczymy, czy ktoś gdzieś jeszcze się nie kręci.
- Ty i ty, zostajecie tu na warcie. Wy dwaj - pomóżcie rannym dotrzeć do karczmy! Migiem!
- A wy - zwrócił się do trzech chłopów, którzy przybiegli wraz z nim. - Wracajcie na posterunek.
- Chodźcie z nami - Kyllan skinął na procarzy, którzy przybyli na jego wezwanie. - Zobaczymy, co i gdzie się dzieje.
 
Kerm jest offline