Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2013, 21:32   #105
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Potwór wcale nie zamierzał stać i czekać. Zaryczał, a może raczej zagulgotał, rzucając się do czegoś w rodzaju raczej powolnej, za to bardzo niebezpiecznej szarży. Jego potężne ramiona były wszędzie, bestia machała nimi wydawałoby się zupełnie na oślep, tworząc prawie wszędzie zaporę praktycznie nie do przejścia.
Praktycznie, nie znaczyło zupełnie.
Ketil mimo tego rzucił się na przeciwnika, nurkując pod łapą bagiennego stworzenia i z całej siły tnąc toporem w miejsce, które powinno być kolanem. Poszły drzazgi, gdy broń wbiła się we wroga, tam już zostając i zmuszając krasnoluda do chwili postoju, kiedy to wyrywał swój oręż. W jego tarczę uderzył wróg, sprawiając, że ręka khazada natychmiast zdrętwiała, a z tarczy usłyszał głośny trzask, jak gdyby tego nie wytrzymała. Szybko wyszedł spoza zasięgu potwora, po którym nie widać było, że oberwał.
Szczęśliwie wtedy już i inni zaczynali się wyrywać spod obezwładniającego przerażenia.

Dwóch milicjantów rzuciło się na pomoc powalonemu łowcy, odciągając go poza zasięg. Gustav, Helv i jeszcze dwóch mężczyzn skupiło się na odciąganiu uwagi bestii. Pierwszy z nich zaszedł ją od tyłu i zdążył ciąć mieczem i uciec, zanim ta się odwróciła. Drugiemu nie udało się zmniejszyć dystansu trafiając krótkim ostrzem tylko w ramię, za to drzewcowa broń łowców i milicji radziła sobie trochę lepiej. Poleciały także bełty, wbijając się z odgłosem podobnym do przebijania drewnianych belek, ale z ust przeciwnika wreszcie wyrwało się coś więcej od ryków wściekłości.
Jeśli to coś mogło odczuwać ból, to udało się im go zadać.
Wtedy też bagienny koszmar przyspieszył. Odrzucił na bok Helva i drugiego z łowców ośmiornic, mocnymi i szybkimi ciosami. Polecieli w błoto, a ich ciała zapłonęły bólem, gdy potwór przebiegł obok, odtrącił jeszcze pechowego Noela, który znalazł się na jego drodze i zniknął we mgle.
Razem z nim zamilkła pieśń. Tak jakby cała ta sytuacja służyć miała tylko odwróceniu uwagi.
Być może była to też prawda, bo albo mieli szczęście, albo skończyło się tylko na złamanej ręce pierwszego trafionego łowcy, kilku siniakach oraz pogruchotanym Wiliardzie, mającym wrażenie, że to coś połamało mu żebra, bo paliło go w płucach, gdy brał głębszy oddech.

Zapanowała nagła cisza.
Mgła wcale jednak nie ustąpiła i dalsze poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Wiedźmiarz zdążył gdzieś się zaszyć, albo uciec daleko, nie zostawiając śladów, a przynajmniej takich, które mogliby odnaleźć. Zresztą morale grupy było tak niskie, że nikt już prawie nie myślał o poszukiwaniach, a tylko o wyrwaniu się z tego paskudnego miejsca. Mimo to szukali, lub udawali, że szukają, aż nadszedł zmierzch i należało założyć obóz na jednej z zupełnie wyjałowionych, pokrytych miękkim błotem wysepki.
To nie była przyjemna noc. Mgła sprawiała, że nic nie widzieli, a na każdy odgłos podskakiwali. Było zimno, mokro i niezwykle nieprzyjemnie. Mimo tego nie wydarzyło się nic, a poranek przyniósł niewiele zmian.

A może wiele?
Eldred krzyknął zaskoczony, widząc jak na jego ramieniu ląduje jeden z jego gołębi. najwyraźniej miał doczepioną wiadomość, bowiem Baron przeczytał ją, a jego mina stężała. Szybko podjął decyzję.
- Musimy wrócić do Fauligmere!
 
Sekal jest offline