Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-01-2013, 14:13   #101
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Gereke widział tylko zarys bestii i… zdecydowanie wolałby by tak pozostało. Nie był tak odważny jak Ketil i miał nadzieję, że nikt od niego tego tu nie oczekiwał. On był człowiekiem ze wsi, a nie dzielnym z natury khazadem. Trzęsącą się ręką tylko chwycił łuk, drugą chwycił też i strzałę. Teraz próbował połączyć jedno z drugim. Z trudem, bo ogromnie ciężkim w tym momencie zadaniem wydało mu się założenie strzały na cięciwę.

- Weź się w garść! - krzyknął próbując sam sobie dodać odwagi. – Weź się Gereke w garść!!!- powtórzył jeszcze raz, mocniej. Wiedział, że tym razem i on musi zadziałać. Widział kątem oka, że nie tylko on stał jak wryty. A teraz trzeba było działać, możliwe że nie mieli wiele czasu nim stwór ich dopadnie.

- Weźcie się wszyscy w garść!!! - wykrzyczał co sił, tym razem w ten sposób, by i inni wzięli do siebie jego słowa. - Walczyć o życie! Ostrzelać to! – dodał po chwili i tym razem już był gotowy do wystrzału. Ustabilizował ciało, przymierzył w stwora i puścił cięciwę. Strzała poczęła przeszywać powietrze. Leciała idealnie…


===
18,12,26
 
AJT jest offline  
Stary 25-01-2013, 14:10   #102
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Kiedy Helvgrim usłyszał słowa Jacco, strach ustąpił miejsca wściekłości. Goniec rzucił kilka krasnoludzkich przekleństw w khazalidzie, a zakończył najgorszym z nich...tym razem już w reikspelu, a podkreślił to wymownym cięciem miecza w wodę.

- Aaaahhh...do kroćset. Wiedźmiarzu! Byś zdechł za to. Ag w'Anaz Bin uzkul. Ok Ungrim'na Thagi. Niechaj twa śmierć będzie bezcelowa, wiedźmiarzu.

Helvgrim zwrócił się do Jacco de Valk'a, który stał teraz obok gońca i rozglądał się nerwowo.

- Co ty piepszysz człowieku? Jak to ślad się urywa? Do diaska... żartów sobie nie rób Jacco, szukaj do cholery tych śladów. Teraz nie ma powrotu. Sverrisson złapał za poły koszuli biednego i wystraszonego tropiciela i zniżył go o kilka cali w dół. Jacco odpowiedział Helvowi prosto w twarz.

- Ślad się urwał krasnoludzie, rozumiesz? Idę w ciemno...wracamy...ja wracam!

Helvgrim puścił koszulę Jacco. Tropiciel od razu zaczął przedzierać się przez mgłę z powrotem, w kierunku z którego przybyli. Helv nie miał wyjścia. Trzasnął zaciśniętą pięścią w lustro bagiennej, mętnej wody i ruszył za Jacco. Ledwie widział plecy tropiciela przez gęstą mgłę. Głosy dało się słyszeć z każdej strony. Ludzie nawoływali się, widocznie zagubieni we mgle. Helvgrim krzyknął.

- Koźle uszy macie wszyscy? Zebrać się razem...przy baronie Eldredzie. Kto się odnajdzie z drugim, trzymać się razem, czekac albo iść, ale dwójkami przynajmniej...nie panikujcie ludziska.

Głos jednego z łowców, oznajmiający że odnalazł jakieś ślady był jak buziak pięknej dziewki. Napełniał nadzieją i odświerzał siły. Helvgrim z mieczem w dłoni ruszył w stronę głosu. Jacco i Eldred też wystrzelili w tę stronę jak z łuku...reszta kompani nie dała na siebie czekać. Wszyscy zebrali się wokół nowych śladów. Jacco sprawdził ślady i oznajmił że różnią się od poprzednich. Jednak bez innych opcji, po rozkazie Eldreda, de Valk podjął nowy trop i ruszył nim...zbrojna kompania ruszyła za nim zgodnie.

***

Jacco upadł w wodę i cały okryty liśćmi, dziwnymi, zgniłymi trawami i błotem, chciał coś powiedzieć. Jednak usta de Valk'a otwierały się i zamykał i usta ryby...tropiciel nie wydobył z siebie dźwięku. Ktoś z tyłu rzucił.

- Co znowu...co ci jest de Valk?

Nawet pomimo gęstej mgły, można było zauważyć co przeraziło Jacco. Odpowiedź na pytanie rzucone przez jednego z milicjantów, gdzieś z tyłu przechodu, nie było już potrzebna. Z bagiennej wody wyrosła prawdziwa potworność. ~ Kolejny troll? Przemkneło przez myśl Sverrissonowi. Jednak to co ujrzeli wszyscy po kilku chwilach, nie mogło być trollem. Bagienny twór był wielki i przerażający. Wyłaniał się z bagiennej wody i rósł w oczach. Jego ciało, jeśli można było to tak nazwać, stworzone z grubych i poskręcanych gałęzi, wyglądało na bardzo odporne na ciosy mieczy i toporów. Helvgrim nie wiedział czy było tak naprawdę, ale miał nadzieję że nie. Helvgrim nie wiedział co to za dziwne uczucie go opanowuje, spojrzał w oczy bestii. Zielone, emanujące nienaturalnym blaskiem i tak bardzo hipnotyzujące spojrzenie potwora. To był błąd. Monstrum ściągało swym wzrokiem i budziło grozę. Helvgrim trwał nieruchomo i nie mógł oderwać wzroku od straszliwego spojrzenia bagiennej poczwary. Uchwyt dłoni na mieczu wyraźnie się poluzował. Nadciągała tragedia, a Helv nie mógł się ruszyć.

Kilka uderzeń serca później, z lewej strony od Helva, jak pocisk z działa wystrzelił do przodu Ketil. Gotowy do walki khazad, widać nie poddał się magii mrocznego stworzenia. Ułamek chwili później, z prawej strony, ruszył dziarsko, jeden z łowców. Łowca posłał potężny sztych w trzewia potworności o zielonych oczach. To było to, za co Helvgrim dziękował w myślach bogom. Odważny czyn ze strony tej dwójki pozwolił ruszyć młodemu krasnoludowi, uzbrojonemu w miecz, naprzód - do boju...to, lub może bagienna woda, która ochlapała twarz Helvgrima. Przebiegająca obok dwójka, pryskała bagienną wodą na lewo i prawo, kiedy ruszali na stwora...więc to może to obudziło Helvgrima. To jednak nie miało już znaczenia, ważne że khazadzki miecznik, otrząsnął się z letargu i również ruszył na bestię.

---------------
3xk100: 11,47,20
 
VIX jest offline  
Stary 25-01-2013, 15:34   #103
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Chwila przerażenia trwała. Mgła nie opadała a pieśń ciągle trwała ale nic poza tym. Kiedy coś wyskoczy z mgły? Gustav tego nie wiedział ale był przygotowany. Nawet przez myśl mu nie przeszło by teraz schować broń. Nawoływanie nic nie dało, wiedźmiarz miał inny plan. Wszystko zależało od łowców. Wszystko wokół było takie samo, otoczenia, woda i mgła, wydawało się że się zgubili, stracili trop. Grupa nie wiedziała czy wracać czy iść dalej, ciężko było zdecydować. Gustav sam też nie wiedział czy iść dalej czy wracać, jedni robili to a drudzy chcieli tamto.
Jeden z łowców znalazł jakiś trop, raczej nie wiedźmiarza ale zawsze. Obrali tę drogę.

Gustav spojrzał ze zdziwieniem na nagle wrzeszczącego i uciekającego łowce. Niestety, po chwili Gustav dowiedział się czemu łowca zaczął uciekać. Z wody wylazło coś co z postury było podobne do ogra. Duże i zwaliste. Jednak dopiero po chwili Gustav dostrzegł że potwór zrodzony jest z drzew, mchu, mułu i błota.
Gustav zaniemówił na chwile. Ruszanie na taką bestię z samym mieczem w ręce mogło skończyć się nienajlepiej. Reszta szybko zaczęła działać. Jeden z łowców w bardzo szybkim tempie zobaczył z jaką siłą uderza potwór. Gustav zamierzał zostać w miejscu albo zacząć uciekać jednak zobaczył ruszających do walki krasnoludów i łowcę. W takich okolicznościach Gustav nie mógł tak poprostu stać i patrzeć się na walkę, ruszył do walki. Ochroniarz pozostawił front besti krasnoludom, samemu zachodząc bestie z lewej strony.

---
3k100: 5,29,8
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 27-01-2013, 15:44   #104
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Willard wciąż czuł strach. Walkę z potworem zaś uważałby nawet bez tego za głupią i beznadziejną. W najlepszym przypadku ją odgonimy jest za duża. Znów ktoś zginie, cholerne bagna... Uważał, że najlepsze co może zrobić poza przełamaniem strachu, jest znaleźć wiedźmiarza. Osłabiał ich magią więc musi być niedaleko.

-Gereke pomóż mi go znaleźć. Wiedźmiarz on tu gdzieś musi być, potworowi nasza dwójka i tak nic nie zrobi.-Noel miał jedną myśl jeśli ten szarlatan, żył samotnie na bagnach mógł znać jakiś słaby punkt tego czegoś... Jakiś dźwięk który ją odgania, może jakąś słabość. Jeśli go dorwą, może ich to ocalić przed kolejnym starciem z tym stworem. Każde z nich do tej pory, było zbyt groźne jak na gust młodego człowieka.

3k100 11, 81, 92
 
Icarius jest offline  
Stary 29-01-2013, 21:32   #105
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Potwór wcale nie zamierzał stać i czekać. Zaryczał, a może raczej zagulgotał, rzucając się do czegoś w rodzaju raczej powolnej, za to bardzo niebezpiecznej szarży. Jego potężne ramiona były wszędzie, bestia machała nimi wydawałoby się zupełnie na oślep, tworząc prawie wszędzie zaporę praktycznie nie do przejścia.
Praktycznie, nie znaczyło zupełnie.
Ketil mimo tego rzucił się na przeciwnika, nurkując pod łapą bagiennego stworzenia i z całej siły tnąc toporem w miejsce, które powinno być kolanem. Poszły drzazgi, gdy broń wbiła się we wroga, tam już zostając i zmuszając krasnoluda do chwili postoju, kiedy to wyrywał swój oręż. W jego tarczę uderzył wróg, sprawiając, że ręka khazada natychmiast zdrętwiała, a z tarczy usłyszał głośny trzask, jak gdyby tego nie wytrzymała. Szybko wyszedł spoza zasięgu potwora, po którym nie widać było, że oberwał.
Szczęśliwie wtedy już i inni zaczynali się wyrywać spod obezwładniającego przerażenia.

Dwóch milicjantów rzuciło się na pomoc powalonemu łowcy, odciągając go poza zasięg. Gustav, Helv i jeszcze dwóch mężczyzn skupiło się na odciąganiu uwagi bestii. Pierwszy z nich zaszedł ją od tyłu i zdążył ciąć mieczem i uciec, zanim ta się odwróciła. Drugiemu nie udało się zmniejszyć dystansu trafiając krótkim ostrzem tylko w ramię, za to drzewcowa broń łowców i milicji radziła sobie trochę lepiej. Poleciały także bełty, wbijając się z odgłosem podobnym do przebijania drewnianych belek, ale z ust przeciwnika wreszcie wyrwało się coś więcej od ryków wściekłości.
Jeśli to coś mogło odczuwać ból, to udało się im go zadać.
Wtedy też bagienny koszmar przyspieszył. Odrzucił na bok Helva i drugiego z łowców ośmiornic, mocnymi i szybkimi ciosami. Polecieli w błoto, a ich ciała zapłonęły bólem, gdy potwór przebiegł obok, odtrącił jeszcze pechowego Noela, który znalazł się na jego drodze i zniknął we mgle.
Razem z nim zamilkła pieśń. Tak jakby cała ta sytuacja służyć miała tylko odwróceniu uwagi.
Być może była to też prawda, bo albo mieli szczęście, albo skończyło się tylko na złamanej ręce pierwszego trafionego łowcy, kilku siniakach oraz pogruchotanym Wiliardzie, mającym wrażenie, że to coś połamało mu żebra, bo paliło go w płucach, gdy brał głębszy oddech.

Zapanowała nagła cisza.
Mgła wcale jednak nie ustąpiła i dalsze poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Wiedźmiarz zdążył gdzieś się zaszyć, albo uciec daleko, nie zostawiając śladów, a przynajmniej takich, które mogliby odnaleźć. Zresztą morale grupy było tak niskie, że nikt już prawie nie myślał o poszukiwaniach, a tylko o wyrwaniu się z tego paskudnego miejsca. Mimo to szukali, lub udawali, że szukają, aż nadszedł zmierzch i należało założyć obóz na jednej z zupełnie wyjałowionych, pokrytych miękkim błotem wysepki.
To nie była przyjemna noc. Mgła sprawiała, że nic nie widzieli, a na każdy odgłos podskakiwali. Było zimno, mokro i niezwykle nieprzyjemnie. Mimo tego nie wydarzyło się nic, a poranek przyniósł niewiele zmian.

A może wiele?
Eldred krzyknął zaskoczony, widząc jak na jego ramieniu ląduje jeden z jego gołębi. najwyraźniej miał doczepioną wiadomość, bowiem Baron przeczytał ją, a jego mina stężała. Szybko podjął decyzję.
- Musimy wrócić do Fauligmere!
 
Sekal jest offline  
Stary 30-01-2013, 11:04   #106
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Walka z bagienną bestią skończyła się tak szybko jak się zaczeła. Helvgrim nie był zachwycony wynikiem starcia.

- Kolejny bagienny stwór, który uciekł. Skomentował głośno Helv, wstając na równe nogi, po tym jak bestia odepchnęła go potężną łapą w błoto. Krasnolud z północnych gór, nie widział sensu gonić potwora. Bez znajomości bagien, cały mokry, zmęczony...a do tego nikt nie rwał się do pościgu za przedziwnym stworzeniem o zielonych oczach. Helvgrim chciał schować miecz do pochwy, kiedy lewe biodro odezwało się okropnym bólem. Krasnolud musiał przyklęknąć w bagiennej wodzie. Badając dłonią, już pod poziomem wody, swój lewy bok, khazad wyczuł że nawet lekkie dotknięcie obitego biodra, powoduje nieznośny ból.

~ Przeklęty drewniak...nieźle mnie urządził. Pomyślał Helv i powoli dźwignął się na równe nogi. - Na trójząb Mannana, wszystko z tobą dobrze? Dobiegł głos zza pleców krasnoluda. Helvgrim odwrócił się i zobaczył przed sobą jednego z łowców, który również wylądował w wodzie po szarży potwora. Człowiek był mokry, pokryty liśćmi i wystraszony jak diabli, bo dolna warga drgała mu jak struna lutni. Ostrze włóczni miał złamane...a jednak, był w stanie zapytać krasnoluda o jego stan. ~ Poczciwina z tego człeka. Przeleciało przez myśl Helvowi.

- Wszystko w porządku. Ty jak żeś? Dobrze? Stawałeś dzielnie człowieku. Odwagi ci nie brakuje. Odpowiedział Sverrisson do łowcy.

- A tam. Robiłem co mogłem. Trochę mnie poturbował paskuda, ale się trzymam jako. Łowca był zmęczony i słychac to było w każdym jego słowie, był chyba jednak mile zaskoczony pochwałą o odwadze od przedstawiciela górskiego ludu, bo odchodząc w stronę swych znajomych łowców, uśmiechnął się i wypiął pierś.

- Widzieliście, paskudę jedną? Prawie mnie dopadła przeklęta... Dało się słyszeć jak łowcy zaczynają komentować między sobą walkę. Helvgrim jednak skupił się na swym obolałym biodrze. Myślenie że pocieranie biodra dłonią coś pomoże było błędne...sprawiło to tylko jeszcze więcej bólu. Chwilę zajeło zanim miecz odnalazł swe miejsce w pochwie na plecach, okupione to było kilkoma stęknięciami khazada, w końcu jednak udało się i Helv rozejrzał się po swych towarzyszach. Wszyscy byli żywi, a to już świadczyło dobrze. Większość miała tylko otarcia, skaleczenia i mnóstwo werwy do narzekań...jedynie Willard wyglądał na takiego co czuje się gorzej. Człowiek podnosił się właśnie z bagiennej wody i nie wyglądał najlepiej. Helvgrim postanowił mu pomóc, podszedł i podał rękę.

- Wstawaj herr Willard, nie ma czasu na odpoczynek. Trzeba się stąd zbierać. Sverrisson chciał tchnąć ciutkę humoru w Willarda...nie wiedział czy przypadkiem młody szlachcic nie jest poważnie ranny.

***

- Szkoda że nie szukaliśmy dłużej...może byśmy wiedźmiarza znaleźli. Rzucił niezadowolony Helvgrim. Dość już miał tego że wszystko z czym walczą lub czego szukają, ucieka lub jest poza ich zasięgiem. Było to ponure wrażenie i khazad z północy nie mógł się do tego przyzwyczaić...zresztą, nie miał takiego zamiaru.

- To nie byłoby rozsądne herr Sverrisson. Dobrze że tą wysepkę znaleźliśmy, to prawdziwe szczęście. Odpowiedział Jacco de Valk.

Helvgrim nie komentował słów Jacco. Spochmurniał i wyjął kawałek solonej ośmiornicy z torby podróżnej. Po chwili już zajadał się gumowatym mięsem bagiennego stworzenia, smakowało mu ono bardzo, więc poprawił kolejnymi dwiema porcjami tego przysmaku.

Dało się wyczuć że ludzie stracili chęć do rozmów...nadchodziła noc, którą mieli spędzić pośród Przeklętych Bagien. Na małej wysepce, otoczonej błotem, mgłą i stworzeniami które wyjdą teraz zapewne na żer. To nie była wesoła perspektywa. W nocy kiedy większość już spała, a Helvgrim pełnił swą wartę, wykorzystał czas i rowiązał rzemienie swej zbroi. Choć było ciemno, to jednak światło latarni pozwoliło dostrzec opuchniętę biodro, całe czerwone, nabrzmiałe i niezdrowo wyglądające. Helvgrim zacisnął zęby i zasznurował na powrót rzemienie zbroi...kosztowało go to wiele cierpienia oraz wargę, którą zagryzł do krwi.

Świt przyszedł szybko, a noc upłynęła spokojnie. Choć bagna nocą i za dnia nie różniły się wiele. W nocy woda, błoto i ciemność...w dzień woda, błoto i mgła. Tak i tak, widoczność była słaba...jednak ta szara mgła była, w jakiś sposób, o wiele lepsza niż ciemność nocy. Kiedy wszyscy już wstali i zjedli smakowite kąski z suszonej ośmiornicy, rozpoczeło się duskutowanie, co dlaej robić. Helvgrim nie mógł zrozumieć skąd na twarzach ludzi takie niezadowolenie z faktu że znów muszą jeść ośmiornicę...khazad był głodny przez większość dnia...każdego dnia...a solone mięsiwo, nie ważne z czego, było zawsze mile widziane na półmisku Helva.

Dysputy, spory, narzekiwania, głośne beknięcia i pierdnięcia oraz poranną toaletę, przerwał gołąb, który zgrabnie wylądował na ramieniu barona. Eldred chwycił gołębia w dłoń, pogłaskał i zaczął gmerać przy jego małych szponach. Helvgrim, jak i większość jego towarzyszy zaciekawiona sytuacją, patrzyła na barona z oczekiwaniem na rozkazy lub wieści jakie przyniósł gołąb.

- Musimy wrócić do Fauligmere! Te krótkie zdanie wypowiedziane przez barona Eldreda, zupełnie nie w smak było Sverrissonowi, choć prawie wszyscy inni ucieszyli się z takiego obrotu spraw.

- Złe wieści baronie? Rozsądnie teraz wracać, jakżeśmy tak daleko zaszli? Helvgrim zwrócił się wprost do Eldreda. Wiedział że zgubili trop i w którą stronę iść za wiedźmiarzem, tylko bogowie wiedzą, ale może powinni się rozjerzeć, to by nie był zły pomysł. Khazad co raz to bardziej przekonywał się do myśli że powinni porozmawiać z łowcą który mieszka w jaskini, tym samym który ich wybawił z niemocy poprzednim razem kiedy odwiedzili bagna. Teraz jednak Helv czekał odpowiedzi barona...do drogi był gotów w każdej chwili.
 
VIX jest offline  
Stary 01-02-2013, 12:56   #107
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Tego się nie spodziewał. Bestia wyglądała jak bestia i jak głupia bestia powinna walczyć do końca, aż z niej polecą wszystkie drzazgi. Tymczasem bydlę zrejterowało wobec ich przewagi.
Ketil stał z toporem w dłoni i patrzył cokolwiek osłupiały na ucieczkę przeciwnika.
- Coś takiego. – kręcił głową z niedowierzaniem.
- Czekajcie, a może … - powiódł wzrokiem po drużynie – Słyszałem, że jak źli magowie przywołują stwory, to muszą być w pobliżu, by te stwory były posłuszne. Może wiedźmiarz nawiał i to bydle bez niego też spieprzyło?
Próbował sobie jakoś wyjaśnić nietypowe zachowanie potwora.
- Duży był, to i jakieś ślady ten drewniak zostawić powinien.
Wniosek wydawał się słuszny, lecz z poszukiwań nic nie wyszło. Zastał ich zmrok i musieli przenocować w niegościnnej okolicy.
Mając sporo czasu Ketil by nie próżnować czyścił i przeglądał ekwipunek. Stroskany przyglądał się tarczy. Dostała biedna za swoje. Krasnolud wciąż czuł mrowienie w ramieniu. Potwór potrafił przywalić.

Nad ranem, gdy szykowali się do drogi niespodziewanie przyleciał gołąb z wiadomością. Na tyle poważną, że Eldred zarządził odwrót.
- Właśnie. Helv ma rację. Jakież to wieści nakazują nam pospiesznie wracać mości baronie? – spytał zaciekawiony Ketil.
Choć po prawdzie, to nie wierzył w możliwość odnalezienia wiedźmiarza. Przynajmniej na razie. Jedyne co mogli zrobić to przyczaić się przy jego chacie i liczyć, że w końcu wróci. Ale to też nie był zbyt dobry plan.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 01-02-2013, 13:22   #108
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Wiedźmiarz był o wiele potężniejszy, niż Gereke przypuszczał. Wcześniej sądził iż to mógł być jakiś ‘wypadek’ we wsi. Teraz jednak, gdy ujrzał co tamten przyzwał i jak oddziaływał na otoczenie, poznał jego potęgę. Nie dziwota, że Wiedźmiarz bronił się przed nimi w taki sposób, w końcu przy takiej nagonce pewniakiem nie miał by wiele czasu na obronę, ani tłumaczenia. To, że się bronił i odwracał ich uwagę, potwierdzał fakt, że wciąż stali o własnych siłach na nogach. Gdyby ich zaatakował, to strach pomyśleć co by się, przy jego najwidoczniej potężnych zdolnościach, stało.

Słowa Barona zdziwiły go , tak jak i pozostałych. Gereke więc z ciekawością chciał wysłuchać, cóż to się w Fauligmere stało, że tak pilnie muszą tam wracać. Zanim Baron odpowiedział, miał już jednak w głowie tylko jedną odpowiedź… pewnie ci fanatycy coś tam zaczęli dziwnego wyrabiać. Zdziwi się Jutzen bardzo, jeśli będzie chodziło o co innego. ~Może lepiej nie pokazywać się im tam na oczy~ przeszło mu krótko przez myśl. Spojrzał jednak na Saskię i odeszła mu ona tak prędko, jak przyszła. Nie chciał zostawiać kobiety z takim wielkim problem, za jaki uważał Sigmarytów. Dla niego byli oni bardziej niebezpieczni niż Wiedźmiarz skrywający się na bagnach.
 
AJT jest offline  
Stary 03-02-2013, 19:41   #109
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Bestia z bagien tak naprawdę mogłaby odstraszyć większość osób samym wyglądem a innych powalić swoim smrodem zatęchłych bagien a co dopiero jej skuteczność w boju... Jednak tym razem bestia nie pokazał swojej prawdziwej siły. Walka była dość krótka, ale dla niektórych bolesna. Besta po otrzymaniu paru ciosów zwiała we mgłę a poszukiwania jej nic nie dały. Gustav nie miał żadnego pojęcia dlaczego bestia postanowiła pozostawić pole walki i uciec. Nie miał wielkiej wiedzy o potworach a ta na dodatek podobno miała jakiś związek z magią. Po całej walce Gustav wzruszył tylko ramionami i odetchnął z ulgą, że tym razem nic mu się nie stało.

Noc była nieprzyjemna. Zimno, mokro a do tego ciągłe stada komarów krążących po całym obozie szukając swoich ofiar. Nic więc dziwnego, że poranna wiadomość barona ucieszyła Gustava.
- Co by to nie było wiedźmiarz jest najpewniej tu, więc gorzej tam zapewne nie jest. - powiedział dla uspokojenia nieco sytuacji, choć wiedział że tak naprawdę spraw może wyglądać inaczej. ~ Cholera ~ pomyślał ~ Mam dziwne przeczucie że nasz szybki powrót do miasta ma związek z łowca czarownic. Od samego początku wydawał mi się zbyt miły, a nie to oni mają we zwyczaju. Nie ma tam barona, nie ma tam nikogo, kto mógłby jakoś zapanować nad mieszkańcami wsi. ~ jednak w głębi miał nadzieję że jego rozważania są mylne, bo tak byłoby lepiej dla nich.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 03-02-2013, 21:16   #110
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Willard miał faktycznie dość duże obrażenia.
-Zaraz Helvgrim, muszę spróbować doprowadzić się do ładu. Bydlę nieźle mi przyłożyło.- po czym młodzieniec wyjął z plecaka metalowe pudełko. Otworzył je i wyjął spod warstwy słomy flakonik, również metalowy. Wypił duszkiem całą zawartość, trochę się przy tym krzywiąc. Eliksir leczenia miał pomóc, nie musiał jednak być smaczny więc naturalnie nie był. To mi pomoże, mam nauczkę podchody z tym Wiedźmiarzem nie mają sensu. Willard jednego był natomiast pewien. Potwór i człowiek musieli działać razem. Zniknął obiekt ich poszukiwać razem z nim bestia.

Potem nastała paskudna noc. Przez sporą jej część Noel bił się z myślami. Skoro nie dopadli Wiedźmiarza teraz. W takiej grupie to kiedy miałoby się im udać? Muszą się na niego zaczaić. W mniejszej grupie. Ponadto kolejny ich nie zabił ani on ani pan macka... To musiało coś znaczyć i on się dowie co. Gdy rano dotarła wieść o wymaganym powrocie, szlachcic rzekł

-Myślę Helgrimie, że gdyby nam powiedziano jak wrócić do obozu albo dano przewodnika...-przez chwilę bił się z myślami. Po czym już pewnym głosem powiedział-Powinniśmy zaczaić się koło tej chatki Wiedźmiarza. Miał tam wiele osobistych rzeczy sądzę, że tam wróci. Pozostali powinni iść do wioski by zapewnić ochronę naszemu pracodawcy, nie wiadomo co się tam dzieje. Poza tym, że pewnie nic dobrego.

Spojrzał wyczekująco na wszystkich.
 
Icarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172