Rudi...! - krzyknął półgłosem Johann, ale niziołka w zasadzie już nie było, a ruszając za nim, pewnie by ich zdradził. Tego karypla zawsze tak nosiło, pozostało mieć nadzieję, że w razie czego zdoła go jakoś wyciągnąć z tarapatów... Jak kiedyś.
- Psiamać! Przygotujcie się, ruszamy tuż po wystrzale. - wyszeptał zdenerwowany do pozostałych towarzyszy, po czym ostrożnie spróbował przyjąć dogodniejszą pozycję do strzału. Niegdyś być może wzdragałby się przed strzelaniem komuś w plecy, teraz jednak dość wiedział o bandytach, by nie mieć takich skrupułów - zresztą dwójkę dobrych powodów zostawili za sobą na gościncu. Przyceluje dobrze i zaczeka, aż halfling zrobi swoje.
__________________ Cogito ergo argh...! |