Ilunor leżał nieprzytomny na środku małej polany. Jednak jego stan nie pozwalał mu załagodzić jego cierpienia. Czuł jakby coś go rozrywało, jakby coś łamało jego żebra i rozrywało skórę żeby się wydostać. Nadeszła jeszcze jedna ogromna fala bólu a po nim spokój i cisza. Nie czuł niczego.
Z tego spokoju wyrwał go krzyk a następnie metaliczny dźwięk. Otworzył oczy. Widział w okół siebie kilkanaście osób których zapach czuł już wcześniej ale pojawił się też nowy. Dobrze mu znany. Obrócił się i ujrzał potężnego półboga oraz ogromnego wilka. A więc to on był sprawcą całego tego bólu. Jego zwierzęca bestia wydarła się z jego ciała.
Ale mimo to coś go niepokoiło. Po chwili zrozumiał co to było. Kilka kroków od niego stał Rycerz śmierci który kłócił się z Elfką. To właśnie owy Rycerz budził niepokój Ilunora. Wiedział że nie tylko on niepokoi się jego obecnością, stojący na uboczu Tauren również przypatrywał się całej tej sytuacji. I
lunor złapał trochę świeżego powietrza w płuca po czym wstał i powoli podszedł do wilka. Kucną przy nim i położył rękę na jego głowie patrząc mu w oczy.
__________________ Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu. |