Elf szedł za wiedźmą Nie wiedział gdzie go prowadzi, ale z każdym krokiem czuł coraz większe podniecenie i ekscytację. Gdy dotarli do pomieszczenia Aslandir przyjrzał się dokładnie wszystkim elementom jego wystroju.
Mag zbliżył się do stolika. Zerknął na księgę. Znał jej tytuł. Słyszał o Nekrodomo. “Niebiańska Księga Przepowiedni” - szepnął, a jego oczy otworzyły się szerzej.
- Znał Chaos... cały Chaos. Ten niepodzielny. Ja natomiast wolałbym poznać jego jedną konkretną działkę. Tę, w której dominuje Slaanesh. Ukażesz mi to co oferuję Slaanesh? - zapytał Aloarai.
W odpowiedzi poczuł jedynie jej zęby zagłębiające się w jego szyi. Zacisnął pięści i zagryzł wargi. Mocno wypuścił powietrze z płuc.
- Oczywiście, że pokażę. - usłyszał za sobą.
Poczuł jak jego krew ścieka powoli po jego plecach. Język elfki jednak szybko zlizywał wszystko co wypływało z rany po jej zębach. Aslandir sięgnął po księgę i wrzucił ją do swojej torby. Następnie odwrócił się i spojrzał w oczy Aloarai, które zapłonęły wściekłością. Uśmiechnął się i powiedział:
- Księga nie ma nóg, nie ucieknie. - po tych słowach grymas na twarzy wiedźmy Druchii momentalnie zmienił się w uwodzicielski uśmiech.
Aslandir odrzucił swój kostur, torbę i ubrania oddając się modlitwie ku czci Slaanesha.
W tym czasie, zawartość jego torby zniknęła... |