Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2007, 20:00   #10
Shone'th
 
Reputacja: 1 Shone'th ma wyłączoną reputację
Varl Vogt od momentu, gdy ocknął się w szalupie był mrukliwy. Męczył go ból głowy po wypiciu zbyt dużej ilości rumu. Jeszcze na domiar złego ta bitwa... Nie lubił, jak coś idzie nie po jego myśli. Ale miało to też swoje dobre strony. Wyostrzyły mu się zmysły i myślał o dziwo bardzo jasno.

Z pozorną obojętnością obserwował poczynania kompanów, gdy dostrzegli, a później wsiadali na tajemniczy statek. Czuł w każdej kości, że tu stanie się coś złego. I nie zdziwił się za bardzo, gdy usłyszał huk łamanych desek. "Co ja tu robię?" - pomyślał - "Już wiem, mam tą swoją zasraną przygodę. Niech będzie... może w końcu zrobi się ciekawie".

Usiadł sobie na rufie i z ironicznym uśmieszkiem obserwował wydarzenia. Nie był szczęśliwy, że płyną do tej wyspy. To będzie kolejny nie wypał. Ale lepsze to niż statek.
- Nienawidzę statków! - powiedział cicho i zmełł przekleństwo.

Siedząc tak, wsłuchiwał się w szum fal. Jego jasne włosy swobodnie opadały na ramiona a zimne zielone oczy lustrowały przestrzeń. Zatęsknił nagle za jedyną bliską mu osobą, która już nie żyła od 4 lat. Peccatus - samotnik. To był ktoś, kto go zawsze rozumiał i znał odpowiedź na każde pytanie. "Pewnie teraz spogląda na mnie gdzieś z góry i tylko mruczy pod nosem, co też ze mnie wyrosło... Ech! Muszę wziąć się w garść."

Wstał i przeszedł się po pokładzie... postanowił zrobić coś pożyteczniejszego niż siedzenie i błądzenie zgorszonym wzrokiem po kompanach.
- Arpheriusie! Pokaż mi te mapy, co to je znalazłeś. Może znajdę na nich coś ciekawego?
 
Shone'th jest offline