Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2013, 20:37   #219
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=WNLMVor_IDM&sns=em[/media]

W mieszkaniu nie było za wiele rzeczy. Troszkę mebli, opróżnionych i zdewastowanych. W pawlaczu starej szafy znaleźli troszkę zbutwiałych prześcieradeł. W łazience, jakieś szmaty do podłogi. W jednym z pokoi -dziecięce ubranka. Na dziewczynkę góra sześcioletnią. To wszystko. Pozostałe elementy albo zbrukane były krwią, albo pokoje były opuszczone. Poza manekinami, których w pokojach było kilkanaście. Od strony okien ciągnęło chłodem. Kilka z nich było wybitych i wdzierał się przez nie deszcz i wiatr. Za drzwiami słyszeli ludzi w workach i ich dziwaczne, bełkotliwe mamrotanie. Przyprawiało ich o gęsią skórkę, a może to po prostu wyziębienie tak na nich działało? Co gorsza w pustostanie nie działała elektryczność, nie było prądu ani niczego innego, co przegoniłoby mrok. Tylko ich latarki z bateriami na wyczerpaniu.

Nic nie nadawało się by choć trochę się ogrzać. Hirek podszedł do okien i dłuższą chwilę wyglądał na zewnątrz lustrując okolicę. - No dobra. I tak wiatr tu hula jak w jaskini, zaczadzić się nie zaczadzimy. - marmotał pod nosem jeszcze przez chwilę a potem zaczął znosić drewniane części mebli. Wybrał miejsce tak, by ogień był zasłonięty od strony okien, ale na tyle blisko by dym mógł uchodzić przez nie. Nadchodził kres sił, opatrunek przeciekał, zęby mu chciały wylecieć od szczękania z zimna. - Gawron masz zapałki? - rzucił przez ramię bo Patryk ciągle ulepszał barykadę. - Tereska, choć ogrzejesz się trochę. Kiedy nie zareagowała, podszedł do niej i przyprowadził do improwizowanego ogniska. Teresa akurat skończyła swoje pochlipywanie. Wytarła mokrym rękawem nos i podpuchnięte oczy po czym jak gdyby nigdy nic ujęła Hirka pod ramię i dała się poprowadzić na środek pokoju gdzie klapnęła na ziemi w sam środek ogromniastej kałuży krwi. - To pewnie przebłysk miasta. Tego tu nie ma -wyciągnęła rękę w stronę Gawronowej kieszeni kurtki po miękką paczkę papierosów. W oczy mu nie spojrzała. - Jest płynna. Nie krzepnie. I te manekiny... Kto u licha trzymałby w mieszkaniu tyle manekinów?

- Nie wiem, strasznie to wszystko poj... popieprzone. - podał Tersesie mokrego papierosa, dłuższą chwilę odpalał, po czym oddał zapalniczkę Hirjowi, mocującemu się z przemoczonymi zapałkami. - Popieprzone jak bolka w dupę pie..przone trampki. Ale chyba noc przetrwamy.

- Miałeś powiedzieć, że krawcowa - Bułka z wdzięcznością przyjęła kopcącego wilgotnego papierosa i posłała Patrykowi ułamkowy i nieco wymuszony uśmiech. - Krawcowa mogłaby tyle manekinów trzymać u siebie. Nie wiedzieć czemu ale te manekiny się nagle Teresce wydały kluczowe. Jakby to była jakaś wskazówka. Wstała z miejsca i poszła w głąb mieszkaniu im się przyjrzeć.

Ognisko płonęło w największym z pokojów -dawniej wcześniej salonie w tym pgr-owiskim m3. Ogień łapczywie pochłaniał lakierowane drewno starych mebli łamanych przez Patryka na szczapy kopniakami i dłońmi. Hirek wolał nie ryzykować wysiłku przy takiej pracy. Rany mogły otworzyć się dużo bardziej. Teresa wzięła jedną z latarek i ruszyła do pokoi, przyjrzeć się manekinom. Namalowane oczy kukieł zdawały się obserwować ją, kiedy z bijącym sercem, ostrożnie oświetlała jedną po drugiej szukając czegoś, co mogłoby rzucić odrobinę światła na ich położenie. Jej uwagę przyciągnął jeden z manekinów stojący w kuchni, tuż przy brudnym oknie. Stając w wejściu do pomieszczenia wydawało się jej bowiem że ... kukła poruszyła się. Przeszła mały krok i stanęła w pozie wypatrywania tuż przy parapecie. Teresa zadrżała wpatrując się w zrobione z plastyku plecy i długie, ciemne włosy lekko lśniące w świetle latarki.

O dziwo Teresa ruch manekina przyjęła spokojnie. Jej ostatnie zmiany nastrojów zaczynały ją przerażać. Mniejszą huśtawkę przeżywała chyba w ciąży. Zastanowiła się chwilę nad tym wszystkim. Jej ostatnie przeżycia nauczyły ją, że nic nie wygląda tak jak powinno. Miasto miast wypacza rzeczywistość, pojawia się w niej w formie przeblysków lub koszmarnych akcentów. Z drugiej strony skąd mają wiedzieć po której są aktualnie stronie? Teraz pewnie po tej niewłaściwej zważając na ciągle świeżą krew chlupoczącą pod butami. Czyli może te manekiny to z kolei przebłyski żywych ludzi po tej właściwej stronie? Albo ich wspomnień? Osób, które żyły w tym mieszkaniu zanim osiedle wymarło? Pozostało coś na zasadzie ich energii? Buła prychnęła na głos bo nagle ta teorai wydała jej się zbyt wyszukana. W każdym razie i tak nie miała szans aby ją sprawdzić. Z uniesioną latarką i słupem światła wbitym w plecy manekina przy oknie Teresa zbliżyła się do niego bezszelestnie i pociągnęła granatowy pukiel peruki aby zsunąć go z głowy kukły.

Nikt za nią nie poszedł. Uświadomiła sobie to dopiero wtedy, gdy ... lalka odwróciła się gwałtownie, a pukiel włosów pozostał w palcach Teresy razem z czymś na końcu, czymś, co wyglądało jak kawałek okrwawionej skóry.

Twarz manekina! Boże! To była Basia Zielińska. Okrwawiona. Z połową skóry zdartą z policzka. Z jednego oka spływała jej gęsta, prawie czarna krew. Drugie patrzyło z mroczną nienawiścią. Teresa cofnęła się o krok, ale szybko zorientowała się... że jest sama. Że drzwi do kuchni znikły. Że za jej plecami jest ... ciemność. Z której dochodzą dziwne szurania, chrobotania i zawodzenia. A także płacz. Płacz, który jako matka poznałaby na końcu świata. Płacz jej syna. Płacz Antosia.

W odpowiedzi na ten dźwięk palce Teresy zacisnęły się mocniej na ochłapie skóry. Antek. Jej umiłowane dziecko. Był gdzieś blisko! - Przepraszam cię Basiu - szepnęła i odwróciła się twarzą do ciemności. Czy to był podstęp? Czy Morderca Serbów chciał zwabić ją w pułapkę? Czy raczej to jedynie źródło przypadku, że trafiła na ślad swojego więzionego synka? Matki wyczuwają swoje dzieci. Są z nimi emocjonalnie splecione. Nie mogła pozwolić sobie na to aby zignorować ten płacz. Prawdę mówiąc uczepiła się go ze znaną jedynie matkom desperacją. Krok za krokiem, cichutko i ostrożnie zagłębiała się w ciemność idąc za cichym odgłosem płaczu niby za nicią Ariadny. Poczuła ostatni, delikatny ale jak ożywczy zryw nadziei.

Ciemność wokół niej rozstępowała się na boki. Szła teraz długim, wąskim korytarzem. Jakby szpitalnym, bo jego ściany wyłożono jasnymi, podniszczonymi kaflami. Na końcu ujrzała drzwi.Metalowe, rozświetlone żółtawym blaskiem wydobywającym się ze szpar w ościeżnicy.

Hirek i Patryk zobaczyli ją, jak idzie - niczym kukła - w stronę z takim trudem zabarykadowanych drzwi. Za nimi ... usłsyzeli płacz. Płacz dziecka. Obaj znali ten głos. To płakał Antoś.

Metalowe drzwi dzieliły ją od jej Antka. Teresa przypomniała sobie nagle wszystkie te dziwaczne opowieści o matkach, w które wstępuje nadnatualna siła kiedy muszą ratować swoje dzieci. Potrafią podnosić samochody i takie tam. Ona poradzi sobie chyba z drzwiami? - Ciiii, no już skarbie. Nie płacz. Mamusia już idzie... Delikatnie nacisnęła na klamkę.

- Teresa? - jedno spojrzenie na Bułkę wystarczyło, by domyślić się, że coś jest nie tak. Gdy Bułka ruszyła na barykadę, Patryk zerwał się na równe nogi, stając między Teresą, a drzwiami. Płacz dziecka póki co zignorował, musiał się przesłyszeć. Wiatr czy coś. Co u diabła miałby tu robić Antoś. - Hej! Ziemia do Bułki! Obudź się dziewczyno! -Złapał ją za ramiona i lekko potrząsnął.

Syknął z bólu kiedy zerwał się na nogi. Wystarczyła chwila i stało się to czego się obawiał. Rozdzielili się, wystarczył jeden krok i oczy i niezborne ruchy sygerowały że jest gdzie indziej. Odwrócił się gwałtownie w stronę drzwi. - Tereska, nie! To tylko gra! Sztuczka. Tam nie ma Antka. - Gawron złapał ją w porę, Hirek stanął pomiędzy nimi a drzwiami. - To tylko oni chcą byśmy wyszli z tego miejsca prosto w ich łapy. Nie wiedział w ogóle czy ona go słyszy, ale nie pozwoli jej wyjść z pokoju.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline