U Rzeźnika, wieczór
Bohaterowie: Craig
Craig zmierzał w kierunku karczmy. Był cały obandażowany, zaś jego ubranie było poplamione krwią. On sam starał się nie iść głównymi ulicami, na wszelki wypadek unikając niebezpieczeństwa. Szybko znalazł się przy samej karczmie. Z odgłosów wywnioskował, iż o tej porze z pewnością jest teraz w środku więcej ludzi. Elf przypomniawszy sobie o sztylecie, który pozostawił podczas walki z bandytami, ruszył za karczmę w nadziei że być może ten nadal tam jest. Zamiast niego znalazł-
to. Skaven - bo elf rozpoznał stworzenie w mig - właził właśnie przez okno do jednej z izb na piętrze.
U Rzeźnika, wieczór
Bohaterowie: Imhol, Ibes, Hakoon i Vilis
Ibes i Vilis skończyli rozmawiać i ruszyli do karczmy "U Rzeźnika". Po drodze zabrali ze sobą krasnoludzkiego zabójcę, który - jak się okazało - również zatrudnił się u karczmarza. W drodze do oberży natrafili oni na elfa Imhola. Ten dopadł zaraz do swojego kolegi po fachu i wręczył mu miecz, przy okazji wysławiając się dosyć bogato. Gdy zaś elf-mag skończył, zauważył że cała czwórka znalazła się... Właśnie pod karczmą "U Rzeźnika". Wszyscy spostrzegli również obandażowanego elfa w czarno-zielonych szatach, gapiącego się tępo w coś, co było na dachu. Po chwili
to coś zniknęło w jednym z wybitych okien na pierwszym piętrze.
U Rzeźnika, wieczór
Bohaterowie: Ruppert i Khemorin
- Hej, co ty robisz?!- wrzasnął karczmarz w stronę Rupperta. I właśnie wtedy zza drzwi dało się słyszeć odgłosy walki. Najpierw jakby coś miotnęło ciałem, które uderzyło o ścianę, a potem dziwny i piskliwy głos zażądał jakiegoś kamienia. Sam Ruppert w między czasie uciekł z piskiem na dół, a karczmarz przebił się czym prędzej do drzwi zza których dochodziły owe odgłosy i wyjął bogaty pęk kluczy.
-
Umiesz walczyć khazadzie? - zapytał po czym wziął się za otwieranie drzwi.
U Rzeźnika, wieczór
Bohaterowie: Magnus
Magnus miał świadomość że przyszło mu walczyć na śmierć i życie. Uciekać - nie było jak. Negocjować... Chłopak nie chciał oddawać tej istocie "kamienia".
Rzucił się w przypływie furii na skavena i ciął go sztyletem przez twarz. Częściowo broń przejechała po jakiegoś rodzaju prowizorycznym hełmie, a częściowo rozciął stworzeniu pysk. Ten wzniósł w odpowiedzi swego rodzaju pisk i ciął chłopaka wyszczerbionym ostrzem miecza po ramieniu.
- Głupia człeczyna! N-n-nie od-d-daje kamienia! Cela, wieczór
Bohaterowie: Kurt
Kurt zebrał się w sobie i obrócił trupa z powrotem. Obrzydliwy zapach, który i tak wypełniał celę, uderzył w niego znów, ze zwielokrotnioną siłą. Ale przetrzymał to. Nie wytrzymał już natomiast wyciągania części szczęki nieboszczyka i wraz z wyrwaniem tejże, zwymiotował na fioletową twarz mężczyzny. Potem zabrał się za otwieranie zamka.
Co się zaś tyczy ducha - ten o dziwo stał się kompletnie posłuszny wobec guślarza. Kiedy ten kazał mu być cicho - ucichł.
I cóż. Minęło naprawdę dużo czasu a postępów nie było żadnych. Kurt jednak nie ustępował. Nie miał i tak żadnego lepszego pomysłu. Po paru godzinach usłyszał w swojej głowie głos Agnusa:
- Tak. Teraz czas, żebym ja się tym zajął. - i w rzeczy samej, coś niemalże lekko odepchnęło guślarza od krat i zaczęło mocować się z żebrem. Minęło parę chwil, po których dało się słyszeć zgrzyt zamka, oraz skrzypienie lekko odsuwających się krat...